To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
J Związki intymne W bliskich związkach najważniejsze dla Dwójek jest wyzwanie. Uwodziciel potrzebuje wyzwania, by wejść na szczyt swoich możliwości. 122 Punkt Drugi: Dawca Zawsze zwracam uwagę na kogoś, kto jest nieprzystępny lub nieosią-galny. Podnieca mnie podjęcie walki i odczuwanie tego, co potrafią ze mnie wydobyć. Gdy w pobliżu jest osoba niezwykle ekscytująca, oży-wiam się i cudowne jest to uczude inspiraqi. Gdy więź zostaje zadzierz-gnięta przepływają miedzy nami uczucia nie mające nic wspólnego z tematem rozmowy. Słowa nie mają znaczenia, wypełniają jedynie przestrzeń, Poważny problem polega jednak na tym, że gdy zaczynają mnie lubić czuję, że podarowałem im 5 procent mojego „ja", o które im chodziło, natomiast pozostałe 95 procent kurczowo trzymam dla siebie. Wydaje mi się, że wcale mnie nie znają i zaczynam się obawiać, że stracę wolność, jeżeli zwiążę się z kimś, kto w żaden sposób nie mógłby zaakceptować mnie w całości. Dwójki czują się najlepiej wtedy, gdy są w drodze do nawiązania kontaktu będącego wyzwaniem. Postawa ta ma charakter obronny, ponieważ uwaga skierowana jest na to, jak wywołać odzew u poten-cjalnego partnera, a nie na ujawnienie siebie. Dwójka ustawia się tak, by zostać zauważona. Staje na rozstajach dróg życiowych potencjal-nego partnera tak, by mógł ją w każdej chwili wezwać. Najbardziej podniecająca i żywotna faza związku przypada na okres, gdy nadal są przeszkody do przezwyciężenia i gonitwa trwa. Gdy partner jest trudno osiągalny Dwójka usiłuje się zbliżyć, niepomna tego, że wy-parła swoje prawdziwe uczucia, i zastąpiła je takim aspektem swo-jego „ja", które wyszło na plan pierwszy, by sprostać wyzwaniu. W moim przypadku próba zdobycia osoby trudno osiągalnej pociąga mnie najbardziej. Osoba ta nie wie jeszcze, że jest we mnie pustka, rodzaj próżni bez ustalonego środka. Gra trwa dzięki gonitwie. „Zobacz, jakie mam smakołyki do zaoferowania. Daj się zabawiać." Na początku cho-dzi mi jedynie o ich miłość, więc wystarczy, że jestem dziewczyną czyichś marzeń. Jedno ukłucie i dziewczyna jego marzeń rozsypuje się. Wystarczy, że facet przez chwilę ma znudzoną minę i uczucie „Jaka jestem cudowna" zmienia się raptownie w uczucie „Jaka ja jestem biedna. Nikt mnie nie kocha". A to tylko dlatego, że mój przyjaciel wygląda na niezaintereso-wanego. Mogę być niezwykle poruszona czymś, co się zdarzyło danego dnia i uczucie to trwa, dopóki wydaje mi się, że mu zależy. Gdy tylko straci choć trochę zainteresowania, całe moje poruszenie wylatuje przez okno. 123 Helen Palmer - Enneagram Gdy mija okres wyzwania. Dwójka przestaje się koncentrować na tym, jak partnera zadowolić i zaczyna się zastanawianie, jak się czuje u jego boku. Dwójki często tak bardzo wypierają swoje potrzeby, że ciężko im uświadomić sobie czego chcą. Czują się zatem ograniczane przez pragnienia partnera. Pojawia się uczucie walki o wolność oso-bistą, uczucie, że zainwestowało się w związek tylko część własnego „ja". Nagle przychodzą na myśl wszystkie pozostałe części, które zos-tawiło się za drzwiami nawiązując kontakt. Trzy razy byłam zamężna i za każdym razem byłam dokładnie kimś innym. Obecnie jestem sama z wyboru, po raz pierwszy od czternastego rokużycia. Mam zamiar odnaleźć siebie zanim zaryzykuję wejście w kolejny związek, w którym mogłabym się ponownie zlać z życiem nowego męża. Pierwszy raz wyszłam za muzyka rockowego: troje dzieci, komuna i dóm-wdzielnicy hippisowskie) w San Francisco. Za drugim razem wyszłam za obrońcę praw człowieka, który nienawidził modelu lanso-wanego przez dzied-kwiaty. Mieszkaliśmy i pracowali w trzypokojo-wym baraku na Południu, nosiliśmy wodę i drewno i nigdy nie wracałam myślami do San Francisco czy do świata rocka. Trzecie małżeństwo było z biznesmenem. Całkiem nowe życie, zupełnie nowy styl. Ludzie z Południa me rozpoznawali mnie w tej matronie z St. Louis, a ja najlepiej ich pamiętałam poprzez dzieci, które stale miały w pamięd wszystkie nasze kolejne etapy życiowe Dwójki modyfikują swoją tożsamość w zależności od tego, jak inni na nie reagują. Zdają sobie więc bezustannie sprawę ze swojej zależ-ności od cudzej aprobaty