To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Po prostu uciekliście przed słabszym przeciwnikiem?To tak się zachowywało zbrojne ramię ludu? Krwawy Staszek trochę się zniecierpliwił. - Nie wiem, czego się pan czepia, panie Andrzeju.Ja tylko panu mówię, co widziałem. - Ja myślę, proszę Jędrusia, że prawdziwy Stefek Szafran to by tyle nie wiedział, co ten w okularach - wyrwało się Bukowskiej. - Tak pani myśli?Choć go pani wcale nie znała? Nagle zaczęła liczyć oczka. - Czy ja dobrze słyszałam, jak Jędruś mówił, że nie może spać?- powiedziała nie bardzo do sensu.- To lepiej niech się Jędruś idzie zabawić.To Jędrusiowi dobrze zrobi na spanie. - Właśnie po to przyszedłem - zgodził się Andrzej. - Póki jeszcze czas - zdobył się na złotą myśl Krwawy Staszek.- Póki jeszcze czas. Na sali zabawa toczyła się sennie, jak zwykle o tej porze.Gorąco i zaduch mogły zabić kogoś mniej odpornego.Zespół rzępolił powolne przytulanki.Przy jednym ze stolików siedziała Marysia Zbójnik w towarzystwie dwóch koleżanek i jakichś wiejskich podrywaczy.Podszedł do niej. - Już jestem - powiedział.- Czekałaś na mnie? Podrywacze patrzyli nieprzyjaźnie.Marysia odwróciła się do niego nadąsana. - Nie śpieszyłeś się. - Wszystko można nadrobić.Chodź.- Wziął ją za rękę. Jeden z wieśniaków uniósł się do połowy na krześle. - Może więcej kultury, co?Ta panna nie jest sama. - Ta panna jest ze mną - powiedział Andrzej i wyciągnął ją na parkiet. Podrywacz chciał dalej protestować, ale inni zaraz go uspokoili.Widocznie on jeden wśród nich jeszcze Andrzeja nie znał.Solistka, mocno wymalowana kobieta ze spoconym dekoltem, śpiewała zmęczonym głosem: Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem Nigdy więcej nie mów do mnie, że nie kochasz.… - Przyczepili się, wcale nie chciałam - tłumaczyła się Marysia.- Wiesz, trudno się pozbyć chłopaków ze swojej wioski. Andrzej nie marnował czasu. - Nie dziwię im się.Też byłbym zazdrosny.Jesteś miss Podhala. - Naprawdę, podobam ci się?- spytała naiwnie, a on już chy ba wiedział, że tej nocy odegra się na Paulinie.Przyciągnął ją mocniej.Nadąsała się, ale już tylko po to, żeby się droczyć. - To czemu kazałeś mi tak długo czekać?- powiedziała z wyrzutem. - Musiałem pracować.Nie jestem taki bogaty z domu jak ty. - Żartujesz sobie ze mnie. - Wcale me - powiedział poważnie.- Muszę mieć trochę grosza na wypadek, gdybym na przykład chciał się żenić z taką bogatą panną.Żeby mnie jej starzy nie mieli za dziada. Przycisnęła brodę do jego ramienia. - A gdzie ty byś się chciał ze mną ożenić - powiedziała cicho.- Jestem dla ciebie za głupia, co?Dlatego nie chciałeś ze mną chodzić? - Coś ty?Myślałem, że jestem dla ciebie za stary. - Naprawdę?- spytała z nadzieją i zaśmiała się cicho.- Może faktycznie byłeś.Na wiosnę byłam jeszcze naprawdę głupia, nie doceniałam cię.Teraz mi się podoba, że jesteś taki poważny facet. Andrzej trochę się zdumiał.Raczej nie podejrzewał, że ktoś może go uznawać za poważnego faceta.Zewsząd słyszał całkiem co innego. - To co, myślisz, że możemy znowu z sobą chodzić?- spytała. - Nie trzeba za dużo myśleć, tylko robić - zamruczał i położył obie dłonie na pośladkach Marysi. Dwie godziny później dancing dogorywał, a Marysia wciąż nie miała ochoty wracać na swoją kwaterę.Andrzej wykosztował się już na trzy kawałki w ramach koncertu życzeń i solistka zupełnie zachrypła, męcząc się z angielszczyzną uwielbianej przez Marysię piosenki Paula Anki: When somebody lewes you, That’s the time to cry…. [Kiedy ktoś cię porzuci, przychodzi czas łez...(Paul Anka, "Time To Cry"]. W końcu już żadne pieniądze nie mogły nakłonić zmarnowanych muzyków do jeszcze jednego wysiłku i Andrzej z Marysią wyszli objęci w pasie na smagany wichurą rynek, jak w romantycznym filmie. - O Jezu - cieszyła się Marysia jak dziecko.- Nawet nie marzyłam, że jeszcze będę się z tobą bawić.Szkoda, że tak krótko. Choć niedawno zdała maturę, ciągle przemawiała przez nią wiejska dziewczynka, dla której wszystko poza opłotkami jest dalekie i trudno osiągalne.Nawet kierowca z gminnej spółdzielni