To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Wpadła Ewa, pośpiesznie przywitała się z Zofią i Janem, już nie miała do niego żadnych pretensji, nawet cieszyła ją wizja współpracy. – Wiem, wiem, spóźniłam się – zaczęła. – Już nie chcę urządzać styp... Po niej również można było poznać nie najlepszą noc – włosy w nieładzie, brak makijażu i przypadkowo włożone na siebie ubranie. – Siadaj do komputera, pisz wyjaśnienie do delegacji, bo guzik będzie, nie pieniądze – zażądał Jarek z nagłym przypływem sił. – Księgowa cię jakoś nie lubi... – Bo jest stara i brzydka – mruknęła Ewa, ale posłusznie usiadła przed monitorem. Kalicki popatrzył na zegarek. Od dłuższego czasu chodził z niepokojem po pokoju, wypił cztery filiżanki kawy, dwie herbaty, w głowie tłukła mu się natrętna myśl o łyczku koniaku. Z trudem odsunął ją od siebie, musi być teraz bardzo przytomny. Sioła w milczeniu przeglądał ostatnie raporty, też był zdenerwowany, to będzie przedsięwzięcie zupełnie inne od standardowych, z wykorzystaniem nowych technik medialnych. Już nie mógł się doczekać. – Zaraz jadę do telewizji – powiedział Kalicki zdecydowanie. – Chyba lepiej, żebym był sam, jak myślisz? To musi być tylko sucho podany komunikat. Popatrzył wyczekująco. – Może ja dojadę za jakiś czas – zaproponował Sioła. – A, faktycznie wstąpię do szpitala, trzeba nagrać te zeznania Joli, prawda? Zbyszek mówi, że poznała głos któregoś z nich, ale nie wie, czyj. – Zapytaj, czy można ją wypisać ze szpitala, ona może nam się bardzo przydać – zaproponował Kalicki, przystanął i schował papiery do szuflady. Ktoś zapukał do pokoju. – Proszę – powiedział Sioła. Popatrzyli na siebie z pewnym zaniepokojeniem. W progu stanął umundurowany funkcjonariusz. – Zgłosił się pan Andrzej Goszryński – zameldował. – Bardzo dobrze – powiedział powoli Kalicki. – Idealnie... I dodał: – Niech wejdzie. Musieli odbyć tę rozmowę, wyjazd Kalickiego do telewizji odsunie się trochę w czasie. Siedział u Zofii z ponurą miną, nie ponaglała, postawiła przed nim filiżankę mocnej, gorzkiej kawy. Zastanawiała się nad lampką koniaku, ale uznała, że kawa będzie odpowiedniejsza. Siedział, wciąż pocierając czoło nad brwiami i zagryzając wargi. Zajęła swój fotel po drugiej stronie biurka i zajrzała mu w oczy. – Chcesz mi o czymś powiedzieć? – nie wytrzymała. Popatrzył na nią z namysłem. Widać było, że intensywnie milczy i zastanawia się. Wreszcie podjął decyzję. – Tak – przyznał. – Zdaje się, że musimy coś zrobić, chyba jest nieciekawie. Zofia przysunęła do siebie mleczko, dolała do kawy i zamieszała. Mówiąc szczerze, trochę się bała tego, co usłyszy, ale obecna sytuacja wymagała wyjaśnień. – Też tak myślę – przyznała. – No to mów... – Byłem właśnie u Mariana... – zaczął. – Trochę go chyba przestraszyłem groźbą zerwania współpracy. Widać było, że ulatują mu sprzed oczu milionowe kontrakty, więc spuścił z tonu i na razie nikogo nie będzie zwalniał. – Dzięki Bogu – odetchnęła z ulgą Zofia. – Wiedziałam, że on jest tchórz i przestraszy się tupnięcia nogą, ale dlaczego wyleciałeś od niego w takim wzburzeniu? – Bo to nie wszystko – Jan sposępniał i przerwał na chwilę. Potem podjął spokojnym głosem. – Czy ty dobrze znasz waszego księgowego? On jest tu chyba od niedawna? Zofia zerknęła na niego z ukosa i wolno odpowiedziała: – Od paru miesięcy, Marian go ściągnął. Jan pokiwał głową bardziej do siebie niż do niej, jakby wszystko mu się wyjaśniło i dodał: – Wiesz, co on mi zaproponował? Zofia słuchała go najpierw w ogromnym zdumieniu, potem w szoku, a na końcu w kompletnym otępieniu. Ewa odsunęła się z krzesłem od komputera. Miała dosyć pisania idiotycznych wyjaśnień do księgowości, dlaczego nocowała w hotelu z jedną gwiazdką więcej niż to przysługuje. Zresztą, kto ustalił, co przysługuje? Ta nadęta, starzejąca się baba w wielkich pretensjach? Nie lubiła dziennikarek, za to piała z zachwytu przy każdej wizycie kierownika produkcji. Jacek zawsze żartował, że on ją kiedyś porwie i wywiezie na romantyczną wyspę, bez prawa powrotu. – Naprawdę chcesz tu pracować? – zwróciła się do Maćka z rozgoryczeniem. – Widzisz, czym ja się muszę zajmować? Podniósł głowę znad wydruków. – Tak – powiedział zdecydowanie. – Chcę tu pracować. To świetny cykl. Ewa pokiwała głową ze współczuciem i przyjrzała mu się podejrzliwie. No tak, ten będzie miał fory u księgowej, niewinne, młodzieńcze spojrzenie, ta romantyczna fala włosów nad czołem... – Jemu też odbiło – poinformowała współpracowników i wstała od komputera. – Mam dosyć! Nie wściekaj się – uspokoiła Jarka