To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Psy mają panów, prawda? No cóż, być może Chesna myślała, że zapłaci jej pan za te informacje. Zapłacił pan? Żadnej reakcji. Michael patrzył przed siebie, omijając wzrokiem oślepiającą lampę. - Chesna przywiozła pana do "Reichkronen", żeby mógł pan kogoś zamordować, prawda? - Blok rozciął parówkę. Polał się z niej tłuszcz. - Ci wszyscy oficerowie tam... może miał pan zamiar wysadzić w powietrze cały ten hotel? Ale niech pan mi powie, dlaczego pan poszedł do apartamentu Sandlera? To pan zabił jego sokoła, prawda? Michael milczał. - Nic złego się nie stało - stwierdził Blok z lekkim uśmiechem. - Nie cierpiałem tego cholernego ptaka. Ale kiedy znalazłem te wszystkie pióra i bałagan w apartamencie Sandlera, wiedziałem, że to musi być pana sprawka, szczególnie po tym małym przedstawieniu na brzegu rzeki. Wiedziałem, że musiał pan przejść szkolenie specjalne, skoro udało się panu uciec z pociągu Sandlera. Polował tam na ponad dziesięciu ludzi, także na byłych oficerów, którzy popadli w niełaskę, więc rozumie pan, że żaden uprawiający tulipany baron nie mógłby pokonać Sandlera. Ale nie było panu łatwo, co? - Wskazał nożem na pokrytą zaschniętą krwią ranę po kuli na prawym udzie Michaela. - No, a teraz wracając do Frankewitza... kto jeszcze wie o rysunku, który panu pokazał? - Będziecie musieli zapytać Chesnę - odpowiedział Michael, próbując odkryć, czy została schwytana. - Och, tak. Zapytam ją, może pan na to liczyć. Ale w tej chwili pytam pana. Kto jeszcze wiedział o tym rysunku? "Nie złapali jej" - pomyślał Michael. Przynajmniej istniała taka możliwość. Widać było, że sprawa rysunku jest niesłychanie ważna dla Bloka. Pułkownik skończył jedzenie. Popijając wino, czekał na odpowiedź rosyjskiego agenta. W końcu wstał i odsunął krzesło. - Majorze Krolle - powiedział, wskazując mu, żeby podszedł bliżej. Krolle wynurzył się z ciemności. Uniósł rękę z gumową pałką, a Michael naprężył mięśnie. Nie był jeszcze gotów na kolejne bicie, musiał zdobyć trochę czasu. - Wiem wszystko o "Żelaznej Pięści" - rzucił. Pałka już spadała, zmierzając ku twarzy Michaela, ale zanim zdążyła go uderzyć, Blok chwycił Krollego za nadgarstek i powstrzymał cios. - Chwileczkę - powiedział, patrząc twardo na Michaela. - To tylko takie wyrażenie. Dwa słowa, które pan wydobył z Frankewitza. Nie miały dla niego żadnego znaczenia i tak samo nie znaczą nic dla pana. Michael uznał, że nadeszła pora na kolejny ślepy strzał. - Alianci mogą potraktować to odmiennie. W celi zapadła cisza, jakby sama wzmianka o aliantach była w stanie zmrozić krew w żyłach. Blok nadal wpatrywał się w Michaela, ale jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. - Majorze Krolle - odezwał się Blok - czy zechciałby pan opuścić celę? Bauman, ty też. - Odczekał, aż major i jego adiutant odejdą, i zaczął się przechadzać w tę i z powrotem po celi, trzymając ręce za plecami i pochylając się nieco do przodu. Zatrzymał się nagle. - Pan blefuje. Nie wie pan absolutnie nic o "Żelaznej Pięści". - Wiem, że jest pan odpowiedzialny za bezpieczeństwo tego przedsięwzięcia - powiedział Michael, ostrożnie dobierając słowa. - Sądzę, że nie zabrał mnie pan do siedziby gestapo w Berlinie, ponieważ nie chce pan, aby przełożeni się dowiedzieli, że nastąpił przeciek chronionych informacji. - Nie było przecieku. Poza tym nie wiem, o jakim przedsięwzięciu pan mówi. - Och, tak, wie pan. Obawiam się, że to już żadna tajemnica. Blok podszedł do Michaela i nachylił się nad nim. - Naprawdę? Więc niech pan mi powie, baronie, czym jest "Żelazna Pięść"? - zapytał, dysząc odorem parówek i kiszonej kapusty. Nadszedł moment prawdy. Michael wiedział bardzo dobrze, że jedno zdanie może zdecydować, jaki wyrok zapadnie. - Doktor Hildebrand stworzył coś o wiele bardziej skutecznego niż płyn insektobójczy, prawda? Blok zacisnął szczęki, ale poza tym ani drgnął. - Potwierdzam, że dostałem się do apartamentu Sandlera - kontynuował Michael. - Przedtem wszedłem do pańskiego pokoju. Znalazłem pański neseser i fotografie z eksperymentów Hildebranda. Sądzę, że to byli jeńcy. Skąd ich pan tam wysyła? Stąd czy z innych obozów? Blok zmrużył powieki. - Więc pospekulujmy, dobrze? - zapytał Michael. - Wysyła pan jeńców z różnych obozów. Są przewożeni do laboratorium Hildebranda na wyspie Skarpa. - Twarz Bloka poszarzała. - O... napiłbym się łyk wina - powiedział Michael. - Żeby przepłukać gardło. - Poderżnę ci to gardło, ty słowiański sukinsynu! - syknął Blok. - Nie sądzę. Proszę o łyk wina. Blok stał bez ruchu. W końcu zimny uśmiech pojawił się na jego ustach. - Jak pan sobie życzy, baronie. - Wziął kielich wina z tacy i przyłożył go do ust Michaela, pozwalając mu zaczerpnąć jeden łyk. - No, niech pan dalej fantazjuje. Michael oblizał spuchniętą dolną wargę, zapiekła go od wina. - Jeńcy poddawani są przez Hildebranda eksperymentom. Jak dotąd było ich ponad trzystu, o ile pamiętam. Przypuszczam, że pan regularnie rozmawia z Hildebrandem. Prawdopodobnie używał pan tych zdjęć, aby pokazać swoim przełożonym, jak przebiegają prace. Zgadza się? - Wie pan co? Ta cela jest bardzo dziwna. - Blok rozejrzał się. - Słychać głosy ludzi, którzy tu zginęli. - Pan może chcieć mnie zabić, ale pan tego nie zrobi. I pan, i ja wiemy, jak ważna jest "Żelazna Pięść". - Kolejny strzał na oślep, który nie chybił celu. Blok patrzył na niego nieruchomym wzrokiem. - Moi przyjaciele w Moskwie byliby zachwyceni możliwością przekazania tej informacji aliantom