To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Uniosła głowę, lecz zaraz ponownie przyłożyła ją do brzucha Vorzhevy. - -Co? - Gutrun zerwała się z krzesła, zrzucając szycie na podłogę. - Dziecko! Czy z dzieckiem coś jest nie tak? -Powiedz mi, Aditu. - Vorzheva leżała nieruchomo, lecz jej głos załamał się. - Powiedz. Sithijka roześmiała się. -Oszalałaś? - spytała groźnie Gutrun. - O co chodzi? Aditu usiadła. - -Przepraszam. Wciąż mnie zdumiewacie, wy, śmiertelnicy. Kiedy pomyślę, że moi ludzie uważają się za szczęśliwych, jeśli uda im się urodzić garstkę dzieci w ciągu wieku! - -O czym ty mówisz? - warknęła Gutrun. Vorzheva patrzyła tylko przestraszona. - -Mówię o śmiertelnikach, o darach, które posiadacie, a o których nawet nie wiecie. - Znowu się roześmiała, ale tym razem ciszej. - Słyszę dwa bijące serca. - -Co?! - -Dwa serca - odparła rzeczowo Aditu. - Vorzheva nosi dwoje dzieci. 38. BEZSENNOŚĆ W CIEMNOŚCI ROZCZAROWANIE SlMONA było równie puste i głębokie jak kurhan, w którym się znajdowali. - -Nie ma go - szepnął. - Nie ma Białego Gwoździa. - -Co do tego nie ma wątpliwości. - W blasku pochodni twarz Binabika wyglądała bardzo ponuro. - Qinkipo ze Śniegów! Żałuję, że nie odkryliśmy tego dopiero w chwili, kiedy będzie tutaj i Jousa. Nie chcę zanosić mu takich wieści. - -Ale co mogło się stać? - Simon wpatrywał się w woskową twarz Prestera Johna, jakby Król miał za chwilę obudzić się, by dać mu odpowiedź. - -Zdaje się, że Elias wiedział, jak cenny jest miecz, i zabrał go. Jestem przekonany, że znajduje się on w Hayholt. - Troll wzruszył ramionami; jego głos brzmiał ciężko. - Od dawna wiedzieliśmy, że musimy odebrać mu Smutek. A zatem niewielka różnica, jeden miecz czy dwa. - -Ale Elias nie mógł go zabrać! Nie było żadnej dziury! - -Może zrobił to zaraz po śmierci Johna. Po tak długim czasie nie byłoby już śladów. - -To nie ma sensu - upierał się Simon. - Mógł go zatrzymać, gdyby tylko zechciał. Ale Towser powiedział, że Elias nienawidził miecza, że nie mógł się doczekać, żeby się go pozbyć. - -Simonie, nie mam pewnych odpowiedzi. Możliwe, że początkowo Król Elias nie zdawał sobie sprawy, jak cenny jest miecz, a dopiero później dowiedział się o tym. Może Pryrates odkrył jego moc i kazał go usunąć. Istnieje wiele możliwości. - Troll oddał Simonowi pochodnię i wspiął się na krawędź łodzi. W dziurze widać było błękitnoszare niebo ubłocone burymi chmurami; zapadał zmrok. - -Nie wierzę w to. - Simon opuścił dłonie na kolana. Bolały go od kopania, a przecież czuł jeszcze rany po przeżyciach w Dolinie Hasu. - Nie chcę w to wierzyć. - -Myślę, że to drugie jest bliższe prawdy! - powiedział cicho Binabik. - Simonie, przyjacielu, chodź. Zobaczymy, czy Miriamele rozpaliła ognisko. Może łatwiej będzie nam się myślało przy gorącej zupie. - Wspiął się do krawędzi dziury i podciągnął do góry. - Podaj mi pochodnię, to pomogę ci wyjść - powiedział, odwracając się. Simon ledwo słyszał jego słowa. Jego uwagę zwróciło coś innego. Podniósł do góry obie pochodnie i jeszcze raz pochylił się nad łodzią wpatrzony w podstawę przeciwległej ściany kurhanu. -Simonie, czego tam jeszcze szukasz? - zawołał Binabik. -I tak już prawie przewróciliśmy ciało Johna, przeszukując wszystko. - -Widzę coś w drugim końcu kurhanu. Coś ciemnego. - -Tak? - W głosie Binabika zabrzmiała nuta niepokoju. -Co ciemnego widzisz? - Wsunął połowę ciała w dziurę, blokując dostęp światła. Simon przełożył obie pochodnie do jednej dłoni i poszedł wolno wzdłuż kadłuba Morskiej Strzały, by się upewnić, co do swoich przypuszczeń. - -To jest dziura! - -Nie widzę w tym nic, dziwnego - powiedział troll. -Ale ona jest duża, w samej ścianie kurhanu. Może przez nią dostali się tutaj. Binabik patrzył przez chwilę w miejsce, które wskazał mu Simon, po czym zniknął nagle. Simon przysunął się jeszcze bliżej. Otwór miał wielkość beczki piwa. Troll pojawił się znowu. -Nie ma drugiej na zewnątrz! - zawołał. - Jeśli wykopali jakąś, to dobrzeją zakryli albo robili to bardzo dawno temu; trawa wszystko zarosła. Simon przesunął się ostrożnie w stronę wąskiej rufy. Zsunął się z wręgi do wnętrza łodzi i poszedł wolniutko do drugiej burty. Wspiął się na nią ostrożnie. Niewiele miejsca pozostało między burtą a ścianą podpartą balami. Zsunął się na ziemię i przysunął do ściany pochodnię, by lepiej przyjrzeć się dziurze. Zdumienie odebrało mu na chwilę głos. - -Aedonie - szepnął. - Ona prowadzi w dół. - -Co? - spytał Binabik trochę zniecierpliwiony. - Simonie, mamy jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, zanim całkiem się ściemni. - -Binabiku, dziura prowadzi w dół! Tunel za nią schodzi w dół! - Wsunął obie pochodnie do otworu i przysunął się najbliżej, jak było to możliwe. Nic nie zobaczył poza kilkoma cieniutkimi korzeniami; korytarz odchodził w ciemność poza światło pochodni. - -W takim razie zbadamy ją jutro rano, kiedy się wyśpimy i zastanowimy - odezwał się troll. - Chodź na górę, Simonie. - -Dobrze - odparł Simon. - Idź już. - Przysunął się jeszcze bliżej. Czuł, że powinien bardziej się bać. Należało się liczyć z czymś, co wykopało tak wielki otwór, bez względu na to, czy był to człowiek, czy zwierzę, ale z drugiej strony odczuwał dziwne przeświadczenie, że ten otwór ma jakiś związek ze zniknięciem Białego Gwoździa. Patrzył jakiś czas w dziurę, a potem odsunął pochodnię i wytężył wzrok. W ciemności coś migotało, jakiś przedmiot, który odbijał blask pochodni. - Coś tam jest! - zawołał. - -Jakie coś? Zwierzę? - spytał zaniepokojony Binabik. - -Nie, raczej coś podobnego do metalu. - Zajrzał do dziury. Nie wyczuł zapachu zwierzęcia, a jedynie kwaśnawy odór, jakby potu. Świecący przedmiot wydawał się znajdować niedaleko otworu, w miejscu, gdzie tunel skręcał. - Musiałbym tam wejść, żeby dosięgnąć. -Sprawdzimy to rano - rzekł stanowczo Binabik. - Chodź już. Simon wcisnął się jeszcze trochę dalej w otwór. Może znajdowało się to bliżej, niż mu się wydawało; trudno było ocenić w świetle pochodni. Trzymając w dłoniach obie pochodnie, posuwał się na łokciach i kolanach, aż całym ciałem znalazł się w tunelu. Gdyby tylko mógł się zupełnie wyciągnąć... Nagle ziemia pod nim zapadła się. Simon zaczął machać ramionami, odrzucając osypujące się grudy. Chwycił się ściany tunelu, która także zaczęła się osypywać