To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Procesy intelektualne są uogólnionemi procesami, wspólnemi wszystkim ludziom; procesy estetyczne wiążą się z kimś, kto czuje, i dlatego sztuka dąży do personifikacji i do oddziaływania na wyobraźnię i serce. Ale przypadkowo wybrany bohater nie odpowie naszemu celowi. Musi to być człowiek, wyjątkowo reprezentacyjny, w którym będą się ogniskować siły, prące do wojny, a który będzie w możności decydować za wojną lub przeciwko wojnie. Widowisko wojennych możliwości rozwinie się tedy w związku z jego myślami i czynami. Będą mu przedstawione nowe sposoby wojny. Będzie asystował przy naradach i będzie miał szczególną sposobność obserwować symptomaty nadciągającej wojny i orjentować się, czem ona będzie. I umysł jego przetłumaczy te znaki na terminy ludzkich obaw, sądów i wysiłków. Dalej obmyśli on i przeprowadzi akcję, która musi być akcją typową. A więc będzie on jednocześnie indywidualnością i krystalizacją inteligentnej woli przeciwko wojnie, tak bardzo powszechnej wśród współczesnej ludzkości. Pomimo panujących obecnie tendencyj republikańskich względy struktualne nakazują nam uczynić bohatera królem. Oczywiście, musi to być bardzo idealny monarcha, raczej królewska koncentracja królewskiej woli w nas wszystkich niż przeciętny król. Nie będzie to król, który kryje się za dyktatorem lub zadawala się stanowiskiem psutego i rozpieszczonego symbolu. Nie. Będzie myślał i działał, jak przystało na odpowiedzialnego władcę. To znaczy, że uniknie normalnego treningu współczesnej królewskości, co się tyczy taktu i majestatu i będzie traktował swą godność z naiwną dobrą wiarą. Krótko mówiąc, będzie to przeciętny inteligentny człowiek w roli króla. Będzie to król, kory tkwi w każdym z nas. Najlepszym sposobem przeprowadzenia tej myśli było uczynić go synem księcia krwi, który wyjechał do Ameryki jako wygnaniec — (nieraz tak bywało z książętami) — zabić w jakieś nagłej katastrofie wszystkich bliższych spadkobierców korony i utorować mu drogę do tronu. Najlogiczniejsza to droga do naszego celu. Przypuśćmy dalej, że w Ameryce jego Ojciec poniechał swoich tytułów, a on sam, niekrępowany przez żadną dworską rutynę, zapoznał się z najbardziej postępowemi ideami wieku. Jeżeli jeszcze jego niespodziewanie odziedziczone królestwo uznamy za jedno z tych mniejszych niebezpiecznych państw, na których terenie spotykają się przedsiębiorcze zapędy Europy. Azji i Ameryki i potrącają się nawzajem o siebie wielkie interesy ekonomiczne i polityki narodowościowe całego świata, otrzymamy wygodne ognisko, zbieżne dla wszystkich głównych czynników naszej dyskusji. Możemy również postanowić, że w chwili wstąpienia na tron bohatera zbiorowe napięcie konfliktów zbliża się do kryzysu. Co uczyni w tym względzie Król Ogół, który jest w rzeczywistości koncentracją setek komitetów, tysięcy przywódców i miljonów niemych zwolenników? Jako kwintesencja człowieka i króla pojmuje on problemat Pokoju Świata w terminach osobistego przeżycia. Oczywiście, ten wysoce uogólniony człowiek, nasz bohater, musi być przystojny, zdrowy i inteligentny, nie tyle przeciętny w swem człowieczeństwie, ile kwintesencyjny. Jego zaś indywidualność musi polegać na jasnem rozumieniu rzeczy i anormalnej sile woli. Niemożliwością byłoby uczynić go typową, charakterystyczną kreacją powieściową z jakimś brakiem czyy idjosynkrazją, drewnianą nogą, peruką, szklanem okiem lub tem czy innem zboczeniem. Takie rzeczy należą do innego rodzaju fikcji, bardzo wzruszającej i zaciekawiającej, ale dalekiej od naszego zamierzenia, fikcji, operującej tragedją i komedją ludzkich braków. Nasz bohater musi być człowiekiem wolnym. Musi być takim, jakim chcielibyśmy być wszyscy, musi patrzeć na świat przez pryzmat prostego, nieskrępowanego umysłu i iść prosto do celu. 3 MOTYW MIŁOŚCI. Reżyser filmowy, dawszy autorowi carte blanche, gotów jest cofnąć się i poczynić pewne zastrzeżenia. Wśród jego kłopotów zawodowych na pierwszy plan wysuwa się potrzeba zaangażowania gwiazdy. Więcej niż połowa przeciętnego audytorjum składa się z kobiet. Chce on, aby film je zainteresował, i uważa, że najlepszym wabikiem na nie jest „motyw miłości”. Ciężkie zadanie naszego bohatera musi ulec dalszemu utrudnieniu wskutek złowieszczego magnetyzmu niebieskich lub ciemnych oczu — albo i takich i takich. Ale musimy ten wabik reżyserski potraktować racjonalnie. Normalny dramat miłosny byłby w naszym filmie niedopuszczalny, jako rażąca pospolitość lub jako fatalne wtrącenie. Przez normalny dramat miłosny rozumiem przeżycia mężczyzny, silnie pociąganego przez kobietę lub vice versa, przegraną lub wygraną zaborczych zamierzeń, moralne koszta kampanji i rezultat końcowy, dobry lub zły. Uważa się to ogólnie za główną podnietę ludzkiego życia, i tak zawsze bywa w konwencjonalnych filmach. Podobno taki seksualny pogląd na życie podoba się w szczególności kobietom. Niewątpliwie w pewnych fazach życia większości ludzi pociąg seksualny gra bardzo żywą rolę, ale nie jest (On ani stałym, ani przeważającym motywem w życiu większości mężczyzn. I nie sądzę też, żeby odgrywał dużo wybitniejszą rolę w życiu kobiet. Tradycja i warunki społeczne są przyczyną, że większość kobiet bardziej skłania się ku tej stronie życia niż większość mężczyzn, a może też leży to w ich naturze. Ale nie to zjawisko jest źródłem ciągłego zapotrzebowania na „motywy miłosne”—. Kobiety potrafią słuchać aseksualnej muzyki, komponować ją i wykonywać; potrafią prowadzić badania naukowe, pracować nad sztuką i literaturą, i oddawać się sportom i interesom, nie zdradzając nawet tylu bezpośrednich seksualnych skłonności, co wielu mężczyzn. Tylko, że może nie potrafią nigdy stracić z oczu siebie samych tak zupełnie, jak mężczyźni. Jeżeli kobiety nie są bardziej zmysłowe niż mężczyźni, to przecież pozostaje do rozstrzygnięcia kwestja, czy mogą zapomnieć o sobie tak łatwo, jak oni. Ja osobiście mam wrażenie, że myślą zawsze więcej o roli, a mniej o całości sztuki. Co się tyczy naszego filmu, jestem przekonany, że nie może w nim być miłości, pościgu czy porwania pospolitego rodzaju. Ogólnie biorąc, normalny, typowy motyw miłosny w filmie, powieści, sztuce itd. wchodzi w konflikt z innemi motywami i albo je niszczy, albo sam schodzi do poziomu niepotrzebnej komplikacji. Mam pewne doświadczenie w pisaniu fantastycznych opowieści (wyprawa na księżyc, potęga niewidzialności, wyzwolenie energji atomowej dla celów mechanicznych itp