To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Odpłacił swemu gospodarzowi tym, że uwiódł i porwał jego pięknego syna, Chryzypa. Wówczas to właśnie Pelops wyrzekł przekleństwo, które później potwierdziła wyroczniaApollona: syn Lajosa zabije swego ojca! Po śmierci Amfiona i Zetosa Lajos wrócił do Teb i zasiadł na królewskim tronie, należnym mu prawem dziedziczenia. Dzieci jednak Lajos mieć nie chciał, pomny swego występku i przekleństwa Pelopsa. Kiedy raz, rozgrzany winem, uległ żądzy i zbliżył się do swej żony Jokasty, spełniło się przeznaczenie: został ojcem. I stał się też ofiarą swego syna, choć kazał go zaraz po urodzeniu wynieść na Kitajron. Tak usiłowali niektórzy wytłumaczyć ogrom nieszczęść, jakie spadły na Edypa. Ale jakżeż niewspółmierną byłaby wina i kara! O ileż słuszniej i głębiej postępuje Sofokles nie dając żadnych wyjaśnień przyczynowych! Przeznaczenie starło Edypa na proch, bo taka była wola bogów i losu; a wobec tych sił wszystko, co czyni człowiek, jest tak bez znaczenia jak piski ślepego szczenięcia, które porwała wielka fala powodzi. Edyp pragnął jeszcze tylko jednego: odejść precz z miasta, uciec z tebańskiej ziemi, która widziała największy triumf jego życia, ale też i nieszczęście przekraczające ludzkie rozumienie. Chciał, by go zaprowadzono w lasy Kitajronu. Tam miał zginąć jako dziecko, niechże więc teraz przeklęte ciało legnie wśród górskich głazów - żer ptactwa i dzikich zwierząt! Niech odbierze swój dług pan skalnych pustkowi! Jednakże Kreon, który objął teraz opiekę nad domem i rządy nad całym miastem, sprzeciwił się tym żądaniom oślepłego króla. Raz dlatego, że hańba rodziny powinna pozostać ukryta. Po drugie z obawy, że wypuszczenie Edypa za mury miasta niechętni uznają za dowód jego, Kreona, wrogości wobec człowieka, który niedawno podejrzewał go o zdradę. Po trzecie wreszcie, przezorny Kreon wolał zwrócić się o radę do delfickiej wyroczni: niechże ona powie, co począć z ojcobójcą i mężem własnej matki! Tak więc Edyp pozostał w zamknięciu tebańskiego zamku. Ponurym akcentem kończy się dramat Sofoklesa: człowiekowi, który przed chwilą władał bogatym i potężnym grodem Teb, obecnie nie wolno nawet umrzeć; nie pozwala na to racja stanu. W dawnych jednak wiekach, jeszcze przed Sofoklesem, znana też była inna wersja losów Edypa: pozostał on przy władzy i zginął dopiero w zwycięskiej wojnie z możnym ludem Miniów, który sąsiadował z Tebańczykami. Wydaje się, że prastara Pieśń o Edypie tak właśnie się kończyła. Krótka wzmianka o Edypie w Odysei również zakłada, być może, nieco odmienną wersję mitu. Oto Odyseusz, gdy zstąpił do krainy zmarłych, ujrzał tam, wśród wielu innych mar bohaterów i sławnych niewiast, także Jokastę (zwie ją Epikastą): „I matkę Edypa widziałem, piękną Epikastę, która w nieświadomości popełniła czyn straszny, poślubiając własnego syna, a on, zanim ją poślubił, zabił swego ojca i wnet bogowie odkryli to ludziom. Lecz on w ukochanych Tebach panował nad ludem kadmejskim, ból cierpiąc z okrutnej woli bogów. Ona poszła do Hadesa, potężnego wrót strażnika, gdy, bólem dręczona, chwyciła się pętli zabójczej u wysokiego pułapu, na syna zaś spadły niezliczone niedole, ile ich tylko przynoszą matczyne erynie7. Jednakże, jak się rzekło, w czasach Hellady klasycznej panująca była inna wersja mitu: oślepły Edyp wiedzie w pałacu nędzny żywot, prawie jak więzień, któremu nawet umrzeć nie wolno; opiekują się nim tylko córki; rządzi Kreon. Po kilkunastu latach synowie Edypa, Polinejkes i Eteokles, doszli do wieku, w którym mogli upomnieć się o spadek po ojcu, o władzę i majątek. Kreon znowu musiał odejść w cień. Bracia jednak nie mogli się pogodzić. Raz chcieli dzielić się władzą w ten sposób, żeby zmieniać się na tronie co roku. Potem znowu powstawał zamiar taki: jeden weźmie ziemię i panowanie, drugi zaś wszystkie kosztowności i w ogóle cały majątek ruchomy. Nie było w tym nic szczególnie dziwnego, że wciąż zrywali porozumienia i spierali się coraz ostrzej. Ludzie jednakże uważali, że owa niezgoda, przeradzająca się już w nienawiść, jest skutkiem ojcowego przekleństwa. Powiadano: 7Homer, Odyseja, XI 571-580, przekład J. Parandowskiego.- Obaj młodzi są twardzi, bezlitośni, wciąż urągają swemu ojcu, a on rzuca na nich klątwy. Jedyną pociechą ociemniałego króla są córki, Ismena i Antygona. O nich tylko myśli, o nie tylko się troszczy. Ale jakaż przed nimi przyszłość? Któż zechce pojąć za żonę dziewczynę, która urodziła się z tak potwornego związku? Spór między braćmi - jakikolwiek był jego powód i przebieg - zakończył się wreszcie tym, że Polinejkes siedział w megaronie Adrastosa jako wygnaniec. Król Argos nie miał żadnych skrupułów wydając zań swoją córkę. Bo najważniejsza była dla Adrastosa nadzieja, że jego potomstwo zasiądzie kiedyś na tebańskim tronie, usprawiedliwienie zaś stanowiła wyrocznia Apollona: ma dać swoje córki lwu i dzikowi