To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

@ P.: U władzy tak już mówią?@ N.: I szukają innych.@ Chcą mieć spisek.@ Jza.: Nie starczy, że jeden niewinny@ zginął. Im trzeba teraz spisków w kraju całym.@ T.: A są?@ N.: Jak trzeba, będą powstawały.@ Jza.: Wy już jesteście spiskiem, bo razem jesteście.@ Może i w innym jakim domu w mieście@ ludzie siedzą. A może płaczą.@ N.: Więc spiskują.@ Czekają.@ P.: Na co?@ N.: A kogo żałują?@ czekają. Właśnie po to wykradziono ciało,@ żeby się zmartwychwstanie jakieś dziwne stało@ i ludzie się ruszyli. Tak mówią niektórzy,@ co są u władzy i czekają burzy.@ A my łagodni...@ Jza.: Pragnący spokoju,@ przegramy...@ T.: Pewno octem, żółcią was napoją,@ jak Jego napojono...@ N.: Teraz trzeba ściśle@ obliczać wszystko i ostrożnie myśleć.@ Jeśli oni zwyciężą, to czas krwi już bliski.@ Wy już jesteście spiskiem, będą inne spiski.@ P.: Judasz nas zdradzi...@ Jza.: Judasz? Co, nie wiecie?@ Judasz powiesił się.@ N.: Ale najpierw zwrócił@ pieniądze zdrady.@ Jza.: Pod nogi im rzucił.@ T.: Uwierzył. Pierwszy z nas do Niego wrócił.@ P.: Więc Judasz już nie zdradzi.@ Jza.: Teraz się zaczyna@ wielka nagonka. Teraz krew popłynie.@ My już nic nie możemy.@ N.: Nikt dzisiaj nie słucha@ takich jak my. W tej strasznej i ciemnej godzinie@ trzeba zamilknąć, przytaić się. Czekać.@ T.: I zastąpić Judasza.@ Jza.: Patrz, co nam przysłano.@ (wyjmuje sznur i list) My sami powinniśmy dziś z miasta uciekać.@ T. (ogląda sznur): Co to?@ N.: To sznur Judasza.@ T.: I wam go oddano?@ Jza.: I list.@ T.: W liściku tym cóż napisano?@ (wyrywa list z ręki Józefa i czyta) "Choć chodziliście po nauki nocą,@ my dobrze wiemy, dlaczego i po co.@ Choć wyście nie gadali, kiedy Go skazali,@ my dobrze wiemy, co myślicie dalej.@ Chociaż wysoko jeszcze dziś siedzicie,@ my poczekamy, kiedyś zapłacicie.@ Weźcie na szczęście ten sznur Judaszowy@ i przygotujcie dla siebie grób nowy..."@ (Józef z Arymatei odbiera mu list.) T. (rzuca mu sznur): Zapomniałeś o sznurze. Weź, bo ręce pali.@ Jza. (odwraca się do Piotra): Pamiętaj. Oni długo nie będą czekali.@ N.: Jeżeli chcesz zachować choć kruszynę tego,@ co było w was, uciekaj.@ Jza.: Do miasta żadnego@ nie zachodź. Niech przeminie ta noc. Miej nadzieję,@ jak my ją mamy.@ (Wychodzi z Nikodemem). Mg. (woła za nimi): Już jest zmartwychwstanie!@ T. (podnosząc sznur): Znowu ochryple kogut dla nas pieje.@ Czy się zaprzemy, Piotrze?@ P. (patrzy w otwarte drzwi): Dopomóż nam, Panie.@ T. (przed zamkniętymi drzwiami): Sznur Judasza. Jedyne, co po nas zostanie.@ Nic więcej. Bo nie będzie tak, jak marzyliśmy.@ Kiedy po Galilei z Tobą wędrowałem, Panie,@ to wszystko było proste. Gdzieś przed siebie szliśmy@ i pieśni śpiewaliśmy. I cuda tak były@ dla nas jak chleb.@ J.: Bo chleby w dłoniach się mnożyły.@ T.: A teraz? No, weź w ręce ten chleb. Łam i czekaj,@ czy się rozmnoży...@ (Jan machinalnie łamie chleb). T.: I chleb się postarzał,@ sczerstwiał. Bo tutaj jest jak na cmentarzu.@ J.: Przecież zmartwychwstał.@ T.: Dlaczego Go nie ma,@ czemu jesteśmy dalej tacy sami,@ jak gdyby wszystko było w grobie położone.@ Czemu Go tutaj nie ma? Czemu nie jest z nami?@ Mg.: Widziałam Go