To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
- List napisany jest w języku gyyz - powiedziała, sypiąc piasek na mokry atrament. - Kiedy się ponownie zobaczymy, będę miała dla ciebie gotowe tłumaczenie. Tymczasem musi ci wystarczyć moje zapewnienie, że dokument zawiera omówione przez nas warunki - dodała, po czym związała wstążką zrolowany pergamin i oddała go Halowi. - Twoje słowa w zupełności mi wystarczają - odparł Hal, chowając dokument do rękawa. - Na pewno chcesz jak najszybciej wrócić na swój statek, kapitanie. Nie będę cię dłużej zatrzymywać. Udzieliwszy mu w ten sposób odprawy, Nazet najwyraźniej zapomniała o jego obecności, skupiając całą uwagę na glinianej makiecie i otaczających j ą oficerach. - Mówiłaś coś o systemie sygnałowym, generale... Co dziwne, mimo ostentacyjnej oschłości Nazet, Hal czuł, że nie ma wcale ochoty się z nią rozstać. Przyciągała go tak, jak północ przyciąga igłę kompasu. - Admirał Senec przekaże ci książkę sygnałów, zanim odpłyniesz - oświadczyła, nie patrząc na niego. - Biskup Fasilides odprowadzi cię na dziedziniec, gdzie czekają konie. Żegnaj, kapitanie. Hal ruszył razem z biskupem długim kamiennym korytarzem. - Tabernakulum Maryi jest tutaj, w tym klasztorze - powiedział cicho. - Chyba się nie mylę?' Fasilides zatrzymał się jak wryty i zmierzył go podejrzliwym spojrzeniem. 547 - Skąd wiesz? Kto ci powiedział? - Jako gorliwy chrześcijanin chciałbym obejrzeć tą świętą relikwię - odparł Hal. - Czy możesz spełnić moje życzenie? Fasilides targnął nerwowo brodę. - Być może. Zobaczymy. Chodź ze mną. Odprowadził Hala do kaplicy, w której przez cały czas czekał na niego Aboli, po czym, pokonawszy w trójkę kolejny labirynt schodów i korytarzy, zatrzymali się przy drzwiach strzeżonych przez czterech księży w długich szatach i turbanach. - Czy twój służący jest chrześcijaninem? - zapytał Fasilides, spoglądając na Abolego. Hal potrząsnął głową. - W takim razie musi tu pozostać - stwierdził biskup, po czym wziął go pod ramię, podszedł do drzwi i zamienił w gyyz kilka słów z jednym z księży. Starzec wyjął spomiędzy fałd szaty wielki czarny klucz i przekręcił go w zamku, a Fasilides wszedł do krypty, pociągając za sobą Hala. Pośrodku kamiennej posadzki, otoczone lasem świec płonących w wysokich wieloramiennych lichtarzach, stało Tabernakulum Maryi. Hal poczuł, jak spływa na niego przemożny zachwyt i łaska. Wiedział, że'to jeden z najważniejszych momentów w jego życiu, być może nawet powód, dla którego urodził się i żył. Niewielka szkatuła, w której spoczywała relikwia, stała na czterech rzeźbionych nogach przypominających kształtem lwie łapy. Po bokach miała cztery uchwyty i nakryta była starodawną tkaniną wyszywaną srebrnymi i złotymi nićmi. W każdym rogu klęczał miniaturowy złoty anioł z pochyloną głową i dłońmi złączonymi w modlitwie. Całość tchnęła niezwykłym pięknem. Hal padł na kolana, przybierając tę samą pozycję co złote anioły. - Panie Boże Zastępów, przybyłem, aby wypełnić twoją wolę-zaczął na głos modlitwę. Po dłuższej chwili przeżegnał się i powstał z klęczek. - Czy mogę zobaczyć kielich? - zapytał nieśmiało, lecz Fasilides potrząsnął głową. - Nawet ja go nie widziałem - odparł. - Jest zbyt święty, by spoczęły na nim oczy śmiertelnych. Mógłbyś stracić wzrok. \V nocy etiopski pilot poprowadził Golden Bough na południe. Płynąc pod samymi topslami po zawietrznej wyspy Dahlak, zakradli się pod wejście do zatoki Adulis. Hal nasłuchiwał nerwowo okrzyków sondującego dno marynarza. 548 - Nie ma gruntu! - wołał, rzucając ołowianą kulę. — Nie ma gruntu! - A potem nagle w jego głosie zabrzmiała wysoka nuta. -Dwadzieścia stóp! - Panie Tyler! - warknął Hal. - Proszę zrefować topsłe i przygotować się do rzucenia kotwicy! - Dziesięć stóp! - zaśpiewał jeszcze wyżej majtek na dziobie. - Zwinąć wszystkie żagle! Rzucić kotwicę! Golden Bough przepłynęła jeszcze kilkanaście jardów, po czym zatrzymała ją kotwiczna lina