To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Wykrywały po prostu intensywne promieniowanie podczerwone emitowane przez pociski i określały miejsce ich wystrzelenia. Lecący obiekt był dalej śledzony. Dzięki namiarom pochodzącym z kilku satelitów uzyskiwano trójwymiarowy obraz, pozwalający określić w ciągu sześćdziesięciu sekund tor lotu pocisku i prawdopodobny punkt docelowy. Satelity PWSO były geostacjonarne; nie zmieniały położenia względem Ziemi, śledziły więc stale ten sam obszar, przekazując jego obraz co dziesięć sekund. Aby pozostawać w jednym miejscu, musiały znajdować się na bardzo dużej wysokości. Satelita, z którego korzystał Kearwin, był trzynastym z serii i dotychczas zajmował pozycję nad Sinkiang, nad północno-zachodnimi Chinami. Zawieszony trzydzieści osiem tysięcy kilometrów nad powierzchnią Ziemi, czyli ponad sto razy wyżej niż KH-11, miał w zasięgu obserwacji niemal połowę kuli ziemskiej, w tym cały obszar Związku Radzieckiego, Europę Środkową, Chiny i Daleki Wschód. Ale po opracowaniu przez NBZ raportu na temat Iraku przesunięto go prawie cztery i pół tysiąca kilometrów na zachód, nad... No właśnie, kto zgadnie, dokąd? Tak jest, nad Zatokę Perską. Znajdowało się tam już zresztą więcej satelitów, dzięki którym NORAD mógł otrzymywać swoje trójwymiarowe obrazy. W ciągu ostatniego roku czy dwóch satelity te nadsyłały z Iraku sporo sygnałów. Z analiz wynikało, że Irak dokonywał prób z rakietami 55-1 Scud-B, AIAbbas i Al Hussein. Nie były one wcale łatwe do wykrycia, ale system PWSO okazał się wystarczająco skuteczny. Międzykontynentalne rakiety balistyczne, które z założenia miał lokalizować, nie schowałyby się pod cienką warstwą chmur. Rakieta Scud-B była jednak o wiele mniejsza. Wydzielała sto razy mniej ciepła i osiągała dużo niższy pułap. Nie była tak łatwa do wykrycia, zwłaszcza w chmurach. Kearwin zlokalizował ich jednak sporo. Doświadczenia te okazały się przydatne. We fragmencie raportu, dotyczącym systemów przenoszenia ładunków, mógł uwzględnić informacje o próbach ze Scudami, choć większość istotnych danych na ten temat pochodziła z NORAD. Ich szefom kamień spadł z serca. Rakiety Seud były wyjątkowo prymitywne. Zwykły kawałek latającego żelastwa, z systemem naprowadzania z epoki kamienia łupanego, niecelny jak cholera. Ale gdyby tak uzbroić go w głowicę jądrową... Myśląc o całej sprawie z perspektywy czasu Kearwin doszedł do wniosku, że ci na górze musieli przejrzeć zamiary Irakijczyków. Świadomość, że trzymali rękę na pulsie, była nader krzepiąca. Nawet Mors wyrażał się tym razem o "matołach" z uznaniem. Kuwejt, operacja Pustynna Tarcza, a potem Pustynna Burza... Ależ było wtedy gorąco! Kiedy Mors zauważył, że przy biurku Kearwina tłoczą się jego młodsi koledzy, obserwując na ekranie moment wystrzelenia Scuda, o mało nie kazał wyłączyć monitora i wyrzucić go za okno. Możliwość bezpośredniego odbioru sygnałów satelitarnych nieodparcie wszystkich fascynowała. Kearwina także. Ponownie odtwarzał w pamięci tamte wydarzenia. Wszystko następowało tak szybko. Po starcie Scuda, w ciągu dziesięciu sekund na ekranie monitora pojawiał się pierwszy sygnał. Potem co dziesięć sekund następne. Ukryty głęboko pod ziemią w Che-yenne Mountain w stanie Kolorado ośrodek antyrakietowy centrali NORAD potwierdzał wystrzelenie pocisku, określając jego prawdopodobną trajektorię i cel. O ile nie było zachmurzenia, potrzebował na to około minuty. W przeciwnym razie musiało upłynąć więcej czasu - dopóki pocisk nie przebił się przez warstwę chmur. Dane programu wspomagania systemu obrony docierały do satelity TRDSS, który przesyłał je bezpośrednio do NORAD. Informacja o przewidywanym torze lotu pocisku wracała do satelity MILSAT, a stamtąd była przekazywana do ośrodka CENTCOM w Zatoce Perskiej. W trzy i pół minuty po wystrzeleniu rakiety powiadamiano o tym fakcie dowódców wojskowych, a po następnych dziewięćdziesięciu sekundach - zaledwie pięć minut po jej starcie - w Izraelu albo Arabii Saudyjskiej wchodziły do akcji pociski typu Patriot. Scud leciał osiem minut albo krócej, obsługa wyrzutni miała więc najwyżej dwie lub trzy minuty na jego zniszczenie