To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Z występków i zbrodni, które wymieniłem, ilu jest winnych niektórych z nich, albo i wszystkich? O wiele łatwiej znajdziesz człowieka, który dokonał wszystkich z nich, niż takiego, który nie popełnił żadnego. Łatwiej znajdziesz ludzi winnych wszystkich zbrodni niż ludzi niewinnych żadnej; łatwiej ludzi winnych ciężkich zbrodni niż lekkich; czyli ludzi, którzy popełnili i ciężkie, i lekkie zbrodnie, niż ludzi, którzy są winni tylko lekkich występków. Gdyż do tak niskiego stanu moralności prawie cała społeczność kościoła upadła, że w całym chrześcijaństwie można uważać za coś świętego to, co nie jest bardzo występne. Który bogacz lub dostojnik jest cnotliwy i powstrzymuje się od wszystkich zbrodni?... Nie mówię nic o lekkich przewinieniach. Zobaczmy, czy jest on wolny od dwóch głównych grzechów: morderstwa i nierządu. Który z nich nie jest splamiony ludzką krwią lub nie splugawiony nieczystością? Tylko jeden z tych grzechów niesie mu wieczne potępienie, pomimo to nie ma bogacza, który nie byłby nimi obciążony. Nie ma prawie wśród wszystkich chrześcijan na świecie ani cząstki, która nie jest pełna wszelkiego rodzaju występków i plam śmiertelnego grzechu. Czemu więc schlebiamy sobie, że jesteśmy chrześcijanami? Lecz zaniechajmy tych spraw, gdyż są one te same prawie w każdej części Rzymskiego Świata... Czy były takie rzeczy czynione kiedykolwiek przez barbarzyńców? Nikt z Wandalów nie był zbrukany przez takie otwarte kazirodztwo, jak Rzymianie. Oni (Wandalowie) całkowicie usunęli cielesną nieczystość". Można przytoczyć jeszcze więcej wyjątków z dzieł duchownych pisarzy, potwierdzających, że moralność w ówczesnym świecie, już chrześcijańskim, nie tylko że nie wzniosła się nad dawny poziom pogański, ale zaczęła gwałtownie upadać, aż wreszcie upadła niebywale nisko. Trwało tak przez pięćset przeszło lat. Przytoczone powyżej głosy księży, biskupów i świętych obalają drugi mit, który kościół narzucił światu i który jak trujący powój oplatał umysły ludzi nawet rozumnych, ale nie mających sposobności zapoznania się z prawdziwymi dziejami chrystianizmu. Pisarze kościelni wmawiają w nas, że wprawdzie chrześcijanie obecnie nie postępują i nie żyją według czystej i wzniosłej nauki Jezusa, ale pierwotnie według niej żyli. Byli wzorem dobroci, sprawiedliwości, uczciwości, ofiarności, gorliwości religijnej i poświęcenia. Otóż takich idealnych chrześcijan prawie na świecie nie było. Charakterystyczne jest to w dziejach chrześcijaństwa jako całości, że nie dążyło ono nigdy do naprawy istniejących złych stosunków, a zawsze zawzięcie trwało w istniejących błędach. Bezwzględnie tłumiło głosy żądające reform i zbrodniczo mordowało tych, których głosu nie dało się ani stłumić, ani przekupić, ani w Jakiś inny sposób zagłuszyć. A głosów takich, trzeba przyznać, było bardzo dużo. W olbrzymiej większości wypadków kościół potrafił sobie z nimi poradzić i szedł drogą raz obraną, drogą nieliczenia się z nikim i niczym, aby tylko władzę doczesną posiąść i przy niej się utrzymać. Nawet ojcowie kościoła, zasłużeni duchowni, święci biskupi, księża i mnisi byli prześladowani i mordowani, aby wpływy ich nie spowodowały jakichś zmian w głównych wytycznych polityki kościelnej. Orygenes, jeden z pierwszych wykształconych ojców kościoła, był prześladowany i uznany za heretyka. Św. Jan Chryzostom został pozbawiony urzędu, skazany na wygnanie i omal że nie zamordowany; św. Bazy li prześladowany; św. Ambroży prześladowany; św. Cyprian, który oddał biednym wszystko, co posiadał, został wygnany z kraju i zginął jako męczennik; Savonarola - powieszony; Hus spalony; Wyclif prześladowany; Roger Bacon był prawie całe życie więziony. W kilku wypadkach nie udało się jednak kościołowi buntu powstrzymać. Najpierw nastąpił rozłam kościoła na wschodni i zachodni; potem Luter i Kalwin oderwali wielkie rzesze chrześcijan od kościoła, a w ostatnim stuleciu uczeni i inteligencja przestają interesować się religią. Pozostają przy kościele jeszcze ciemne, sfanatyzowane masy. Widocznie świat zaczyna podzielać zdanie angielskiego pisarza H. G. Wellsa: "Największym złem dziś na świecie jest kościół rzymskokatolicki". JESZCZE O ROZWOJU KOŚCIOŁA W jakiś czas po śmierci Jezusa zaczęły krążyć pomiędzy wiernymi małe broszurki opisujące, co on mówił i co robił, gdy był na ziemi. Uczniowie Jezusa, apostołowie, tak jak i on sam, byli niepiśmienni, nie umieli pisać ani po aramejsku, który to język był wówczas używany w Palestynie, ani po grecku. Różni zaś pisarze, podszywając się pod miano apostołów, zaczęli pisać po grecku i "przypominać", co Jezus... mówił, gdzie był, jakie cuda czynił i w ogóle co robił. Jeżeli kto sądzi, że jest łatwą rzeczą opisać, co kto mówił i robił kilkadziesiąt lat temu, to niech spróbuje to zrobić i opisze żywot swego przyjaciela, który zmarł przed trzydziestu lub pięćdziesięciu laty. Z tych przyczyn owe pisma, których było około dwustu i które powstawały w ciągu przeszło wieku, w wielu miejscach nie zgadzają się ze sobą. Ludzie pisali, co im przyszło na myśl lub co przeczytali w innych podobnych pismach, czysto od siebie dokładając coś nowego