To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Tak, ten chłopak niewiele przeoczył, ale nigdy, na ile Toric wiedział, nie był niedyskretny. - Rampesi przywiózł właśnie następną porcję rozbitków, którzy próbowali przeprawić się przez Morze Południowe - powiedział Toric zasuwając drzwi. Piemur przewrócił oczami na taką głupotę. - Rzeczywiście durnie. Ilu wyłowił żywych tym razem? - Rampesi twierdzi, że dwudziestu. A przynajmniej drugie tyle próbowało dostać się na pokład, zanim wypłynął. - To niedobrze - powiedział Piemur wzdychając. - Istotnie, Rampesi zaczyna się martwić, a na to nie możemy sobie pozwolić. Kiedy Piemur skinął głową, Toric zaczął mówić dalej; - Ty i Saneter często mówiliście, że powinienem porozmawiać z Mistrzem Harfiarzem na temat oficjalnego zniesienia tych restrykcji. Nie chciałem mieć do czynienia z tymi z Północy,, ale wydaje mi się, że oni chcą mieć ze mną. A ja muszę kontrolować napływ bezdomnych. Są tysiące bezużytecznych prostaków sądzących, że będą tu mieć łatwe życie, ale ja na to nie pozwolę. Ty wiesz, co tu stworzyłem i co chcę stworzyć. Nie jesteś głupi, ja z kolei nie jestem altruistą. Pracuję dla siebie, dla mojej krwi, i chcę ludzi, którzy będą pracować tak ciężko jak ja, aby mogli sami gospodarzyć. Nie pozwolę, by wszystko, czego dokonałem, zostało zmarnowane przez włóczęgów. Piemur przytaknął. - Ty nie możesz sobie pozwolić na nieobecność na Południu, zatem zgaduję, że prosisz mnie o odbycie tej podróży. - Sądzę, że gdybyś ty pojechał, byłoby dobrze z kilku względów. - Tylko wtedy, gdy to nie będzie podróż w jedną stronę, Toricu - chłopak spojrzał mu prosto w oczy i Toric poczuł zdziwienie. Przebiegły błysk w oku młodego człowieka przypomniał Toricowi, że Piemur jest pod wieloma względami starszy niż wygląda. Wiedział też, co wchodzi w grę. - Doceniam to stwierdzenie, młody Piemurze - zapewnił go Toric otwarcie. - Tak, chciałbym, abyś wyjaśnił, w jakim stopniu te restrykcje mają wpływ na zaludnienie Południowego Kontynentu. Jak zniesienie zakazu handlu przyniosłoby Północy korzyści w innych dziedzinach oprócz lekarstw. Możesz wspomnieć o istnieniu rud i minerałów. - Toric podniósł dłoń ostrzegawczo. - Oczywiście dyskretnie. - Jak zawsze - uśmiechnął się Piemur. - Jest jeszcze jedna przyczyna, dla której powinieneś jechać. Jeśli mogę być szczery, jesteś już za stary na uczucia. - Widząc, że chłopca to zaskoczyło, Toric kontynuował gładko: - Saneter się starzeje, a ja wolałbym Harfiarza, który odnosi się do moich celów z sympatią, zwłaszcza takiego, który jest już znany Starożytnym, tak że zamiana przeszłaby bez podejrzeń. Zdobądź swój węzeł czeladniczy w Siedzibie Harfiarzy i powitamy cię tu ze wszystkimi honorami. - A właściwie co chciałbyś, bym powiedział Mistrzowi Robintonowi? - Wydaje mi się, że mogę ci zaufać, żebyś powiedział swemu Mistrzowi to, co on potrzebuje wiedzieć. - Toric zobaczył, jak szybko chłopiec podchwycił lekki nacisk położony na słowo "potrzebuje". Piemur mrugnął. - Och, zdecydowanie. Tylko to, co potrzebuje wiedzieć. Kiedy Piemur wyszedł, Toric zaczął się zastanawiać, co właściwie to zuchwałe mrugnięcie miało znaczyć. Nigdy nie przyszło mu do głowy, że Mistrz Harfiarz przyjedzie na południe, aby się osobiście zorientować w sytuacji, zanim przedstawi sprawę Władcom Weyru Benden. I że ta podróż będzie mieć tyle reperkusji. Jayge zastanawiał się nad spotkaniem przez całą drogę do Lemos i Great Lake, zwłaszcza po tym, jak porównał swoje wrażenie na temat pani Thelli z opisami najgorszych rozbójników Lemos, jakie słyszał. Nikt jej nie wspomniał po imieniu i na szczęście Armald nie był wystarczająco bystry, by połączyć te fakty. Dla niego Panie Warowni zostawały Paniami Warowni, tak jak kupcy zostawali kupcami. Co martwiło Jaygego, to wiedza, że renegatka dowodziła dobrze zorganizowaną bandą, która była w stanie przysporzyć kłopotów karawanie Lilcampów i Borgaldów. Tellma wyśmiała jego podejrzenia, jednak nie mógł sobie z tym poradzić. Był również pewien, że Thella odgadła, iż karawana ma przed sobą długą drogę do Far Cry. Schowali się przed Opadem niedaleko Warowni Plain i jak było w zwyczaju, Borgald i Crenden ofiarowali się wysłać następnego dnia mężczyzn na patrol naziemny. Nazer i Jayge pojechali do Warowni Plain, by dowiedzieć się, gdzie Gospodarz Anchoram chciał ich wysłać