To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

\par - Nawet mojego ojca? - spyta\'b3a Elizabeth.\par - Szczeg\'f3lnie twojego ojca. Bardzo t\'easkni\'ea do naszej\par szermierki na s\'b3owa, do wzajemnych przytyk\'f3w. Godny\par by\'b3 z niego przeciwnik, a do tego dobry m\'b9\'bf. Moja c\'f3rka\par by\'b3a z nim szcz\'ea\'9cliwa.\par - To prawda - przyzna\'b3a Elizabeth, czuj\'b9c ogarniaj\'b9cy\par j\'b9 smutek.\par - Zrobi\'b3o mi si\'ea ci\'ea\'bfko na sercu, kiedy stwierdzi\'b3em,\par \'bfe Thomas ich nie pami\'eata. Bardzo ci\'ea\'bfko.\par - Wiesz, dziadku, on to wszystko widzia\'b3 na w\'b3asne\par oczy. Nie zni\'f3s\'b3 tego - wyja\'9cni\'b3a. - Geoffrey uwa\'bfa, \'bfe\par z czasem Thomas przypomni sobie r\'f3\'bfne rzeczy, umys\'b3\par przestanie go chroni\'e6 przed krwawymi obrazami.\par - Znajdziemy winnych - mrukn\'b9\'b3 dziadek. - Zgin\'b9 co\par do jednego.\par - Czy Geoffrey podzieli\'b3 si\'ea z tob\'b9 swoimi podejrze-\par niami? Moim zdaniem winien jest Belwain, ale on s\'b9dzi,\par \'bfe stryj by\'b3 tylko wykonawc\'b9. Wspomnia\'b3 o kim\'9c, kto\par m\'f3g\'b3by odnie\'9c\'e6 tak\'b9 sam\'b9 korzy\'9c\'e6.\par - Owszem, rozmawiali\'9cmy. Geoffrey uwa\'bfa, \'bfe nie\par wolno nam wykluczy\'e6 \'bfadnej mo\'bfliwo\'9cci.\par - A co ty s\'b9dzisz, dziadku?\par - Jestem starym cz\'b3owiekiem i potrzebuj\'ea czasu, \'bfeby\par to przemy\'9cle\'e6.\par - Pami\'eatasz o wieku tylko wtedy, gdy jest to dla ciebie\par wygodne - odpar\'b3a Elizabeth.\par - Dobrze mnie znasz - przyzna\'b3 dziadek. - A powiedz\par mi co\'9c takiego: czy pami\'eatasz histori\'ea o Herewardzie?\par - Tylko tyle, \'bfe gdy trwa\'b3a walka o w\'b3adz\'ea nad Angli\'b9,\par Hereward walczy\'b3 najd\'b3u\'bfej.\par - To by\'b3 pot\'ea\'bfny saski szlachcic, kt\'f3ry najd\'b3u\'bfej sta-\par wia\'b3 op\'f3r Normanom. Walczy\'b3 z nimi na mokrad\'b3ach pod\par Ely.\par - S\'b3ysza\'b3am po\'9cwi\'eacone mu ballady - szepn\'ea\'b3a Eliza-\par beth. - Ale nie s\'b9dz\'ea, \'bfeby nasz kr\'f3l by\'b3 zadowolony,\par gdyby je us\'b3ysza\'b3. Pie\'9cni s\'b3awi\'b9 jego wroga. Dlaczego\par o tym wspominasz? - spyta\'b3a, marszcz\'b9c brwi. - Co\par wsp\'f3lnego ma Hereward z Montwright? Czy jest jaki\'9c\par zwi\'b9zek?\par - Mo\'bfe - powiedzia\'b3 dziadek. - Hereward od dawna\par nie \'bfyje, ale s\'b9 jeszcze wierni mu ludzie. Ostatnio przy\'b3\'b9-\par czy\'b3o si\'ea do nich sporo innych, kt\'f3rzy chc\'b9 odsuni\'eacia\par Wilhelma od w\'b3adzy i powrotu starego porz\'b9dku. Geoffrey\par wie o istnieniu tych ludzi, musi wi\'eac bra\'e6 pod uwag\'ea, \'bfe\par na Montwright napadni\'eato, by wywo\'b3a\'e6 zam\'eat w kraju.\par Elizabeth wytrzeszczy\'b3a oczy. Przez chwil\'ea rozwa\'bfa\'b3a\par s\'b3owa dziadka.\par - Sk\'b9d wiesz o tej grupie buntownik\'f3w? - spyta\'b3a\par w ko\'f1cu.\par - Proponowano mi, \'bfebym si\'ea do nich przy\'b3\'b9czy\'b3 -\par wyzna\'b3. Spojrza\'b3 badawczo na Elizabeth, sprawdzaj\'b9c jej\par reakcj\'ea. By\'b3a przera\'bfona.\par - M\'f3wisz o zdradzie stanu - wyszepta\'b3a. - Przecie\'bf nie\par wa\'bfy\'b3by\'9c si\'ea...\par Dziadek u\'9cmiechn\'b9\'b3 si\'ea i powiedzia\'b3:\par - Nie. To nie by\'b3oby honorowe, skoro ju\'bf uzna\'b3em\par Wilhelma.\par - Czy powiedzia\'b3e\'9c Geoffreyowi, \'bfe...\par - Nie, dziecko. Nie wspomina\'b3em, \'bfe jeden z przyw\'f3d-\par c\'f3w tej grupy ze mn\'b9 rozmawia\'b3. Ale powiedzia\'b3em mu,\par \'bfe buntownicy stanowi\'b9 zagro\'bfenie, \'bfe trzeba zachowa\'e6\par ostro\'bfno\'9c\'e6. Jestem mi\'eadzy m\'b3otem a kowad\'b3em, Eliza-\par beth. Niekt\'f3rzy przyw\'f3dcy tamtych s\'b9 starymi lud\'9fmi,\par kt\'f3rzy utracili swoje pozycje. \'afyj\'b9 wi\'eac nienawi\'9cci\'b9\par i wspomnieniem tego, z czego musieli zrezygnowa\'e6. Nie\par czuj\'ea si\'ea zobowi\'b9zany do lojalno\'9cci wobec nich, ale\par r\'f3wnie\'bf nie zamierzam na nich donosi\'e6.\par Elizabeth zn\'f3w uj\'ea\'b3a d\'b3o\'f1 dziadka i u\'9ccisn\'ea\'b3a j\'b9.\par - Dlaczego ci buntownicy dalej walcz\'b9, dziadku? Wil-\par helm jest kr\'f3lem ju\'bf tyle lat. Czy nie mog\'b9 go uzna\'e6?\par - Przez ten czas by\'b3o wiele powsta\'f1, najwi\'eacej w ci\'b9gu\par dw\'f3ch pierwszych lat rz\'b9d\'f3w Wilhelma, ale \'bfadne nie\par osi\'b9gn\'ea\'b3o takich rozmiar\'f3w jak bunt, kt\'f3ry wkr\'f3tce wy-\par buchnie. Moim zdaniem powodem jest chciwo\'9c\'e6. Ci ludzie\par wcale nie chc\'b9, \'bfeby inni lepiej \'bfyli, my\'9cl\'b9 tylko o sobie.\par Daj\'b9 pochopne i g\'b3upie obietnice wszystkim, u kt\'f3rych\par znajduj\'b9 pos\'b3uch. Twierdz\'b9 nawet, \'bfe po detronizacji\par Wilhelma znios\'b9 podatek od ziemi.\par - Czy\'bfby w czasach przed Wilhelmem nie by\'b3o podat-\par k\'f3w? - spyta\'b3a Elizabeth. - Mo\'bfe inaczej si\'ea to nazywa\'b3o,\par ale...\par - To jest bez znaczenia, dziecko. Wa\'bfne, \'bfe ci wszyscy\par ludzie s\'b9 g\'b3upcami. Buntuj\'b9 si\'ea, ale maj \'b9 samob\'f3jcze cele.\par - Boj\'ea si\'ea o ciebie, dziadku. Czy b\'ead\'b9 kary za nieprzy-\par st\'b9pienie do ich bandy? - Elizabeth spostrzeg\'b3a, \'bfe wykr\'ea-\par ca sobie d\'b3onie.\par - Nie wiem - odszepn\'b9\'b3 dziadek. - Mo\'bfe nie jest\par przypadkiem, \'bfe moj\'b9 jedyn\'b9 c\'f3rk\'ea i wi\'eakszo\'9c\'e6 jej rodziny\par zamordowano w kilka dni po tym, jak odm\'f3wi\'b3em im\par poparcia. Naprawd\'ea nie wiem. Ale B\'f3g mi \'9cwiadkiem, \'bfe\par dowiem si\'ea prawdy.\par Us\'b3yszeli za sob\'b9 kroki na \'9ccie\'bfce. Odwr\'f3cili si\'ea jak na\par komend\'ea.\par - Nadchodzi Roger - powiedzia\'b3a Elizabeth. - Czy\par rozmawia\'b3e\'9c ju\'bf z wasalem mojego m\'ea\'bfa? Zwykle towa-\par rzyszy Geoffreyowi