To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Starzec marniaB w oczach, wprost usychaB. Jego pobru|d|ona, caBa w faBdach i zmarszczkach ciemnobrzowa twarz stawaBa si z ka|d godzin coraz ciemniejsza i coraz bardziej su- 89 rowa, napitnowana gBbokim bólem. ZaBzawione, gorczkowo bByszczce oczy wyra|aBy wielkie skupienie  nieBatwo byBo staruszkowi skaza si na tak mk. Na razie jednak, zachowujc przytomno[ umysBu, trzymaB si, podobnie jak na korzeniu trzyma si umierajce drzewo. Ale tak nie mogBo trwa dBugo. Koniecznie musiaB powiedzie wszystko, co mo|e w jakim[ stopniu pomogBoby im si uratowa.  My[laBem sobie o tym  zaczB  |e musimy caBy czas wpatrywa si i wsBuchiwa w to, co si dzieje w powietrzu  czy przypadkiem nie przeleci sowa polarna agu-kuk. To jedyny ptak, który w tak pogod lata nad morzem. Je[li znajdujemy si pomidzy jak[ wysp i ldem, to przelot tego ptaka mo|e nam wskaza drog. Ka|dy ptak nad otwartym morzem leci zawsze prost drog. Nigdy nie skrca, zawsze prosto. Agukuk tak samo.  A je|eli nie znajdujemy si pomidzy wysp i ldem?  pospnie zapytaB MyBgun, wci| nie podnoszc gBowy.  Wtedy agukuka nie zobaczymy  spokojnie odpowiedziaB Organ. Kirisk chciaB si dowiedzie, niby dlaczego agukuk miaBby akurat lecie nad morzem, po co, ale uprzedziB go MyBgun.  A je|eli agukuk zapomni przelecie nad nami, atkyczch  zadrwiB ponuro  i raptem 90 poleci sobie gdzie[ indziej, o, tam na przykBad, gdziekolwiek, co bdzie wtedy?  Wtedy te| agukuka nie zobaczymy  znowu z caBym spokojem odpowiedziaB Organ.  A wic nie zobaczymy?  dziwiB si MyBgun zBo[liwie.  Czyli |e tak czy inaczej agukuka nie mo|emy zobaczy? To w koDcu, dlaczego, pytam, sterczymy tutaj?  coraz bardziej zBo[ciB si MyBgun, co[ mruczaB, potem roze[miaB si gBo[no, potem zamilkB. Wszyscy czuli si nieswojo. Milczeli nie wiedzc, co pocz. Tymczasem MyBgunowi co[ strzeliBo do gBowy. Uderzeniem rki od doBu wybiB wiosBo z dulki, potem nie wiadomo po co wlazB na dziób Bodzi i stanB wyprostowany na caB wysoko[, machajc wiosBem. Nikt mu nic nie powiedziaB. On te| na nikogo nie zwracaB uwagi.  E-ej, ty suko!  wrzasnB ze zBo[ci.  E-ej, ty, szamanie wiatrów!  wygra|ajc wiosBem krzyczaB jak mógB najgBo[niej w gszcz tumanu