To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

PowlokBem si do mojego pokoju, wyszedBem na schodki. Tym razem zastaBem drzwi otwarte. UsiadBem. Huba obok mnie. ZeszedBem na ziemi i przeku[tykaBem kilka kroków. Huba warknBa- ObejrzaBem si - staBa niedaleko ze zje|on sier[ci. WróciBem na schodki, odsunBem [picego kotka, który si tam znalazB, i usiadBem znów. Zbli|aB si wieczór. Co kilka minut kto[ wychodziB z domu, |eby sprawdzi, co robi. Nie robiBem nic. Ruda za któr[ wizyt powiedziaBa, |e mistrz pobiB si z lodziarzem. I przegraB. - Zaczyna si niezgoda. NiedBugo bd sypa. - Przecie| mówiBa[, |e oni s niewinni! _ Ja? 7 cofnBa si troch. - Chyba majaczysz? Nie ulega wtpliwo[ci, |e to oni porwali mi brata. Pomagier pBacze, |e ju| nigdy niczego takiego nie zrobi. I przysiga, |e Eryk jest caBy i zdrowy. A mistrz mu grozi i rwie si do bójki. - MówiBa[, |e z lodziarzem. - Z lodziarzem te|. Ale przegraB i si boi - kiwnBa gBow. - W ogóle chc si bi z kimkolwiek. A na ciebie napaleni s specjalnie. Bo nie przyszedBe[ do nich. A o nas mówi, |e wariatki. - Ja si wycofuj - mruknBem. - Za pózno, kotku. WpadBe[, to si nie wycofuj. I radziBam ci, |eby[ sobie co[ przemy[laB. WychyliBem si, |eby sprawdzi, czy ona to mówi serio, czy dla kogo[, kto podsBuchuje. Ale nie byBo w pobli|u ani Krystyny, ani babci Alicji. - Ruda, co si dzieje? - spytaBem szeptem. r- Ty mnie nie zagaduj. ObraziBe[ mnie. Kobiet. Powiedz lepiej, gdzie jest Eryk. - Przecie| tam w jarze... - Pewnie byBe[ nieprzytomny. DotknBem czoBa. Nie byBem nieprzytomny. Doskonale pamita- 106 ,em przybije si do ocu Hoto, a oszy jeszcze mnie bo.aiy. Od trawek. ' S7eonaBem. - Co si naprawd dzieje? 'ttagiCprowadzn swoja band, przystaD», koto mnie, a banda wgapila sie w moj nog. _ { John - SByszaBem, ze pan skg.lno^jy I S banda Soje «aUice - osmiechn», si meszcze-rze. - Nie pisnli ani sBowa. B°l,? S7ukaiac bólu w nodze. SBa-  i - ~^&2££& tm - N°'v ,? cb« ToSnpy... A mo|e kogo[ zawiadomi ^«sl we mme «^>^>? kiepsko gra, ro* li istnieli. OdwróciBem gBow. ... , wiecz6r byl pikny. - Pikny dzSw^zo. %-,22J£3. , dlaczego * ,ej trzy-_ Opowiedz mi lepiej o przygoaau maj. 11. czerwieD, na wschodzie «£»£*££ '^  o wy|ej dto. wysoko »a;iebie k*st -g££t ^ 2etknkm S1C pierw- krrd^r:dzymw*s, energiczne sikanie. . -...i. oct nnwazne. 114.(3. 3wcvi»iim, 1---- - Mamo, to ju| jest powa|ne. - To od pocztku byBo powa|ne. 107  Nie wierzyBam w porwanie, ale on, Eryk, nigdy nie ukrywaB si tak dBugo.  To jest porwanie