To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Uwagi nasze tyczące sąsiednich łóżek udowodniły chyba dostatecznie mężom, iż obowiązkiem ich jest ustawicznie dostrajać się do temperatury, jaka w danej chwili ożywia harmonijną organizację ich żon; otóż wydaje się nam, iż ta zgodność nastroju ustala się w sposób dość naturalny pod białą osłoną płócien pokrywających małżeńską parę opiekuńczym płaszczem; już to samo stanowi olbrzymią korzyść. Nic łatwiejszego, w istocie, niż sprawdzić w każdej chwili stopień uczucia i temperatury, w którym znajduje się kobieta, gdy głowy małżonków spoczywają na wspólnej poduszce. Człowiek (mówimy tu o gatunku) nosi zawsze przy sobie rodzaj ścisłego bilansu, który wiernie i bez błędu wskazuje sumę zmysłowego napięcia, kryjącego się w nim w danej chwili. Tym tajemniczym g i n o m e t r e m jest dłoń. Dłoń jest niewątpliwie organem, który najbardziej bezpośrednio zdradza nasze wrażenia zmysłowe. Chirologia jest piątym dziełem, które przekazuję następcom; sam ograniczę się do zwrócenia uwagi na szczegóły tyczące naszego przedmiotu. Ręka ludzka jest najistotniejszym narządem dotyku. Dotyk jest zmysłem, który w najmniej niedoskonały sposób zastępuje wszystkie inne, gdy jego żaden ze zmysłów nie zdoła zastąpić. Ręka, która sama wykonała wszystko, co człowiek dotąd stworzył, jest niejako uosobieniem – c z y n u. Cała suma naszej siły przepływa przez nią; jest rzeczą godną uwagi, iż ludzie obdarzeni potężnym umysłem posiadali prawie wszyscy piękne ręce, tak że doskonałość ich kształtu jest poniekąd zwiastunem wielkich przeznaczeń. Chrystus czynił wszystkie cudy przez włożenie rąk. Ręka przesącza niejako życie i na wszystkim, czego się dotknie, zostawia ślad swej magicznej potęgi; ona też w tak znacznej mierze uczestniczy we wszystkich rozkoszach miłości. Ona zdradza lekarzowi tajemnice organizmu. Ona, bardziej niż jaka bądź inna część ciała, wydziela fluid nerwowy czy też ową nieznaną substancję, którą, w braku innego określenia, nazywamy w o l ą. W oku odbija się niewątpliwie stan duszy; ale ręka zdradza równocześnie tajemnice ciała i myśli. Możemy nakazać milczenie oczom, ustom, brwiom i fałdom czoła; ale ręka nie zna obłudy, żadnej gry fizjonomii nie można by z nią porównać co do bogactwa wyrazu. Jej chłód i ciepło mają odcienie tak niedostrzegalne, że nie dochodzą do wrażliwości ludzi powierzchownych, ale kto choć trochę zajmował się anatomią uczuć i sprawami życia ludzkiego, rozumie ich mowę. I tak ręka może na tysiąc sposobów być sucha, wilgotna, rozpalona, lodowata, miękka, szorstka, oślizgła. Może drgać, wilgnąć, sztywnieć, zwisać. Słowem, przedstawia ona niepojęte zjawisko, które można by nazwać w –c i e l e n i e m m y ś l i. Doprowadza do rozpaczy rzeźbiarza i malarza, gdy kuszą się o odtworzenie zmiennego labiryntu jej linii, tak pełnych tajemnic. Podać człowiekowi rękę znaczy ocalić go. Ręka służy jako zakład wszystkich naszych uczuć. Od niepamiętnych czasów próbowały czarownice czytać przyszłe losy w liniach dłoni, które nie mają nic przypadkowego i ściśle są związane z istotą życia i charakteru. Zarzucając mężczyźnie, iż nie posiada taktu, kobieta wydaje nań wyrok bez ratunku. Mówi się wreszcie: „ręka sprawiedliwości”, „ręka Boska”; mówimy „człowiek silnej ręki” dla wyrażenia śmiałości i energii. Posiąść sztukę odgadywania uczuć w atmosferycznych zmianach ręki, którą prawie zawsze kobieta pozwala nam ująć bez nieufności, jest studium mniej niewdzięcznym a pewniejszym niż fizjonomika. Zatem, zdobywając tę wiedzę, możesz się uzbroić w wielką siłę i zyskać nić, która cię poprowadzi przez labirynt najbardziej nieprzeniknionych serc. To jedno starczy, aby wspólność waszego pożycia rozgrzeszyć z wielu braków a wzbogacić niejednym skarbem. 126 A teraz, czy sądzisz w istocie, że jesteś obowiązany do prac Herkulesa, dlatego że sypiasz co wieczór z żoną?... Cóż za głupstwo! Zręczny mąż posiada w tym położeniu więcej sposobów niż pani de Maintenon, gdy musiała przy stole zastąpić jakieś danie anegdotą. Buffon, a z nim niektórzy filozofowie utrzymują, iż pragnienie wyczerpuje narządy o wiele więcej niż najpełniejsze użycie. Istotnie, czyliż żądza nie jest posiadaniem wyobraźnią? Czyż nie jest w stosunku do czynu tym, czym życie duchowe snu w stosunku do życia materialnego? Czyliż to napięcie ducha nie wymaga wnętrznego ruchu o wiele potężniejszego niż ten, który się łączy z faktem rzeczywistym? Jeśli czyny są tylko widomym wyrazem aktów już spełnionych w myśli, osądźcie, w jakim stopniu powtarzające się pragnienia muszą wyczerpywać zapas życiowego fluidu? Czyliż namiętności, które są tylko zsumowanymi pragnieniami, nie rysują głębokich bruzd w twarzach ludzi żartych ambicją lub żądzą gry i czyż nie zużywają sił ze zdumiewającą szybkością? W spostrzeżeniach tych mieszczą się niewątpliwie zarodki tajemniczego systemu, którego ślady znajdziemy zarówno w nauce Platona, jak Epikura; system ten, okryty zasłoną na kształt egipskiego posągu, powierzamy waszym rozmyślaniom