To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Bez trudu utrzymywał się na powierzchni. Nie musiał walić na wszystkie strony rękami ani machać nogami. Zwyczajnie unosił się na wodzie. Nierówne, nieziemsko nie bieskie światło spod wody w niepokojący sposób oświetlało ostre rysy jego twarzy. - Chcę, abyś zrozumiała, że to, co dziś zrobiłem, wynikało z podobnego poczucia zobowiązania. Mercy uniosła brwi. - Czy ty się przypadkiem usiłujesz usprawiedliwiać? - Chciałem ci tylko wyjaśnić. - Croft zmarszczył brwi. - Już wyjaśniałeś - odparła sztywno. - Wiem, dlaczego zszedłeś na dół dzisiaj w nocy. Wiem, że twoim zdaniem musisz to zrobić, choć możesz zniszczyć moją przyszłą karierę i sprawić, że oboje zostaniemy aresztowani. - Jeśli się mylę, wezmę na siebie pełną odpowiedzialność - stwierdził arogancko Croft. - To fantastycznie. Kiedy w przyszłości moi potencjalni klienci nie będą chcieli robić ze mną interesów, ponieważ moja reputacja legnie w gruzach, będę od niechcenia nad mieniać, że to twoja wina i że bierzesz na siebie pełną odpo wiedzialność. Jestem pewna, że to wszystko rozwiąże. - Mercy, ja... 151 Jayne Ann Krentz Croft urwał gwałtownie, kiedy zabłysły znienacka górne światła i ukryte lampy ogrodowe. Mercy krzyknęła zaskoczo na i odruchowo odwróciła się, żeby spojrzeć na drzwi. Nie stety gęsta roślinność uniemożliwiała zobaczenie z tego miejsca osoby stojącej na tarasie. - Jest tam ktoś? - Był to głos Isobel. - Tak - zawołał szybko Croft. - Tu, w basenie. - Do diabła, Croft - mruknęła Mercy. - Jestem naga. - Mówiłem ci, że to kamuflaż - szepnął. - Przebywanie nago w wodzie przy tych wszystkich zapa lonych światłach nie jest chyba najlepszym kamuflażem. Mercy ruszyła do brzegu basenu, zamierzając włożyć szla frok. Słyszała kroki na żwirowanej ścieżce i wiedziała, że Isobel idzie w ich stronę i za chwilę się przy nich znajdzie. Przy świetle nie było to trudne. Isobel zjawiła się w momencie, gdy Mercy na wpół wynu rzyła się z wody. Isobel, ze zmarszczonymi brwiami, wyszła z krzaków tuż przy basenie. Miała na sobie powiewną szatę ze srebrnego atłasu, a jej drugie, czarne włosy luźno spadały na ramiona. Mercy zdążyła zauważyć, że czarna masa loków sięgała poniżej pasa. Tuż za Isobel stał Lance. Mercy ponownie krzyknęła i wskoczyła z powrotem do wody. Lance natychmiast na nią spojrzał, wędrując wzrokiem od zaczerwienionej twarzy do nagiego ciała pod powierzch nią wody. Mercy znów otworzyła usta, aby zaprotestować, kiedy dał się słyszeć głośny plusk i po chwili nagie ciało Crofta znajdowało się pomiędzy nią a zaciekawionym spojrzeniem Lance'a. - Przepraszam, Isobel - powiedział zimno Croft. - Mieli śmy wielką ochotę na nocną kąpiel. Mówiłaś, że można korzystać z basenu przez cały czas i potraktowaliśmy to serio. Czy moglibyśmy się ubrać bez świadków? - Ależ oczywiście. To ja przepraszam. - Isobel kiwnęła głową Lance'owi. - Jak widzisz, nic się nie dzieje. Dziękuję, że mnie powiadomiłeś. Możesz wracać do łóżka. Lance bez słowa przyjął jej polecenie i znikł w krzakach. Isobel uśmiechnęła się do Crofta, który stał przed Mercy. Spojrzenie jej ciemnych oczu omiotło jego nagie ciało z za wodowym, zdaniem Mercy, zainteresowaniem. - Nie przeszkadzajcie sobie - powiedziała Isobel. - Może152 Dolina klejnotów cie spokojnie popływać. Lance i Dallas zajmują pokoje z tyłu domu na piętrze. Lance wstał w nocy, żeby się napić czy coś takiego i zdawało mu się, że słyszy jakiś hałas. Tutaj w górach musimy poważnie traktować wszelkie niespodziewane hała sy. Żyjemy na pustkowiu, a Erasmus ma wiele cennych rze czy. Teraz jednak, skoro już wiem, co się dzieje, nie będę wam przeszkadzać. Życzę wam dobrej nocy i przyjemnego pływania. Zgaszę po drodze górne światła. Czy zostawić włączone lampki przy ścieżce? Po ciemku dość trudno tędy przechodzić. - To bardzo miło z twojej strony - powiedział Croft. Dziękujemy. I jeszcze raz przepraszam za alarm. - Nie ma problemu. Zobaczymy się przy śniadaniu, chyba że wolicie dłużej pospać. - Zejdziemy na śniadanie - zapewnił ją Croft. Mercy odetchnęła z ulgą, kiedy Isobel odeszła. - Ojej. Jakie to żenujące. - Gdybyś chciała uniknąć w przyszłości kolejnego zaże nowania, postaraj się nie wystawiać na pokaz Lance'owi. - Jeszcze śmiesz twierdzić, że to moja wina?! Wszystko, co zaszło dzisiejszej nocy, stało się przez ciebie! - Mercy wyszła z wody i złapała szlafrok. - I nie tylko na mnie wy trzeszczano tutaj oczy. Widziałam, jak Isobel się na ciebie gapiła. Woda zbyt wiele nie zasłania. Wyraźnie było widać, że nie masz nic na sobie. Croft położył obie dłonie na brzegu basenu i jednym płyn nym ruchem wyskoczył z wody. I zaskoczył Mercy niespo dziewanym uśmiechem. - Możesz się gapić, ile chcesz, kotku. Nie mam nic prze ciwko temu. - Dziękuję bardzo. - Mercy odwróciła się do niego tyłem i zawiązała pasek od szlafroka. - Myślę, że widziałam już, co chciałam. Croft wzruszył ramionami. Z żalem rzucił okiem na daleki kąt pomieszczenia. - Ja nie widziałem wszystkiego, co bym chciał, ale chyba nic więcej już dziś nie zobaczę - mruknął. -Teraz, gdy służba nie śpi i nasłuchuje, nie mogę ryzykować wejścia do podzie mi. Tym razem ktoś mógłby zwrócić na to uwagę. Będę musiał spróbować kiedy indziej. 153 JayneAnn Krentz Wyszedł za Mercy z pomieszczenia i poszli na gorę. Kiedy Mercy weszła do swojego pokoju i zamknęła drzwi łączące ich sypialnie, nie usiłował ich otworzyć. Przez długi czas Mercy siedziała na skraju łóżka, wpatrując się w bezdenne niebo nad górami. Postanowiła przeprowa dzić następnego dnia poważną rozmowę z Croftem. Zmusi go, aby zabrał ją gdzieś na spacer, gdzie nie będzie musiała cały czas mówić szeptem i uważać na każde słowo. Mercy pomyślała, że cały ten gwałt z podsłuchem w sypialni był bardzo na rękę Croftowi. Powstrzymywał ją od zada wania zbyt wielu pytań i wypowiadania zbyt wielu żądań. Ten człowiek potrafił osiągać swój cel