To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Pochodz z pracowni polskich rzemie[lników. Do najwybitniejszych zegarmistrzów warszawskich w czasach króla Stasia nale|aBy trzy rody: Gugenmusowie, Krantzowie i Hecklowie. Król Sta[ wydawaB na kosztowno[ci mnóstwo pienidzy. SprowadzaB równie| zegary z zagranicy, jak te angielskie lakierowane na kolor granatowy lub psowy czy norymberskie zdobione zBoceniami lub odlewami z brzu...  Z koDmi te|...  Tak. ByB taki. WBa[ciwie... jeszcze jest.  Jak to: jeszcze?  zdenerwowaB si Grze[.  Ma go mój znajomy. Taki zegar w prywatnych rkach to zgroza!  Czy ten zegar z koDmi jest tylko jeden?  Tak. To unikat. ZBota karoca z czwórk koni. PóB |ycia oddaBbym, |eby go ustawi w naszym muzeum!  westchnB kustosz.  Ja te| bym oddaB póB |ycia  mruknB chBopiec. 207 Teraz wiedziaB ju| dostatecznie du|o. Wtajemniczy pana Polikarpa w caB spraw, to znaczy powiedzie mu, |e ten ukradziony przez zBodziei zegar jest wBa[nie tym jedynym z koDmi i karet... Nie! Grze[ nie mógB tego zrobi. Gruszka nie upowa|niB go do wcignicia pana Polikarpa do bezpo[redniej akcji. Do pomocy  mo|na, ale wicej nic! Jeszcze narozrabia i popdzi na milicj, a przecie| to, co wiedz dotychczas  to s jedynie przypuszczenia, i do tego do[ mtne. Mo|na si zupeBnie o[mieszy! Nie, nie powie ani sBowa wicej. Niedziela i tak wszystko wyja[ni.  Je[li uzyskam pewno[, je[li zobacz ten zegar na wBasne oczy, to... to wtedy mu powiem"  medytowaB puszczajc mimo uszu opowie[ o królu, któr snuB kustosz, miBo[nie dotykajc palcami starych ram jednego z wiszcych portretów. Grze[ ma nagle ju| dosy ich obu: króla i  ryby". Chtnie zjadBby co[ dobrego. Mo|e lody? Taki upaB!  Czy pan by nie zjadB lodów?  pyta i nagle okropnie si czerwieni, bo przecie| zupeBnie nie ma pienidzy i nie mo|e ich kupi ani kustoszowi, ani sobie.  Zwietny pomysB! Idziemy!  zawoBaB pan Polikarp, a widzc zmieszanie chBopca dodaje:  Zapraszam ci do kawiarni  Pod Krokodylem"!  Szkoda, |e nie w niedziel"  |aBuje w my[li Grze[, ale prdko schodzi po stromych schodach. 208 Ulica powitaBa ich potokiem sBoDca