To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Przejawiało się to zarówno w dążeniu do prowadzenia akceptowanego przez Kościół sposobu życia, jak również w normach obyczajowych i obowiązującej etyce. W dobie kontrreformacji wyjątkowo silnie zaznaczyła się chrystianizacja, a ściślej ka-tolicyzacja dawnych zwyczajów, dążenie do stworzenia płaszczyzny zgodnego z ideologią Kościoła współżycia. Oddziaływanie tego rodzaju istniało oczywiście już wcześniej. Od momentu przyjęcia chrześcijaństwa rozpoczęło się wypieranie zwyczajów pogańskich i zastępowanie ich zwyczajami chrześcijańskimi, nadawanie dawnym tradycjom nowych form i znaczenia. Na przykład wprowadzone gdzieś w XIII—XIV wieku upowszechnienie obowiązku ślubu kościelnego nie przerwało ciągłości tradycji obrzędu weselnego, pozbawiło tylko ten obrzęd funkcji prawnej. Obyczaj czczenia rozmaitych dni roku gospodarczego połączono z konkretnymi świętami chrześcijańskimi itd. Zmiany te zachodziły jednak powoli, były często powierzchowne, często uroczystości chrześcijańskie łączono z praktykowaniem pogańskich wprost jeszcze zwyczajów. Szczególnie silnie zaznaczało się to pośród oddalonych od większych skupisk i miejsc kultu szerokich środowisk ple-bejskich. Wieś i miasteczko przez długie wieki wiernie strzegły swej obyczajowości, kierowały się własną etyką, nieufnie, a nawet lekceważąco odnosiły się do narzucanych przez Kościół norm. Przyczyną tego była m. in. słaba znajomość zasad chrześcijańskich oraz wątła więź między szerokimi masami plebejśkimi a Kościołem. Przejawiało się to w opieszałości w wykonywaniu praktyk religijnych, w obojętności, z jaką patrzono na walące się krzyże i figury, w dosłownym lekceważeniu, a nawet wyśmiewaniu się z gróźb, jakie rzucali księża. Ta obojętność prowadziła często do profanacji, a nawet do świętokradztwa. Jeszcze w XVII wieku zdarzały się wypadki bynajmniej nie sporadyczne, iż okradano kościoły, rozbijano skrzynki, w które składano ofiary, zabierano ukryte w kościołach depozyty, rabowano vota. Chłopki nie krępowały się nosić na sobie ozdoby, zdobiące poprzednio święte obrazy. Pewien ksiądz tak powiada o swej parafii: ,,Publikuję saevilegos, którzy mi tak wiele razy kościół okradali, Skrzynię złupali i skarbonę, nie przepuszczając i kościelnym rzeczom, kiedy z obrazu Matki Boskiej różne insygnia, to jest korale, pierścienie srebrne skradli, które rzeczy potem poznawano na niewiastach" 1. Szerokie koła ludności słabo orientowały się zarówno w zasadach wiary, obrzędach, jak również w obowiązujących sakramentach. Wspomniany ksiądz pisze w sprawozdaniu pochodzącym jeszcze z 1720 roku: ,,Nastawszy do kościoła grodzieskiego zastałem ludzi tak bezbożnych jak w Sodomie i Gomorze, vix się tak wieś z nimi nie zapadła. Nie spowiadali się po lat dziesięciu, dwudziestu. O pacierzu trudno było pytać i o przykazaniu boskim, bo go nie umieli [...]. Naprzykrzałem się im, kiedy drugi dwadzieścia lat nie spowiadawszy się 'musiał się spowiadać i o siwym włosie pacierza Bożego, przykazania uczyć się" 2. Opinia ta nie jest odosobniona, liczne źródła wielokroć zalecają, by wszczepiać poddanym podstawowe wiadomości wiary, nakłaniać ich do uczęszczania na nabożeństwa, przyciągać ku praktykom religijnym. W tej sytuacji przekształcenie obyczajów postanowiono rozpocząć od pogłębienia wiary. Władze kościelne i współdziałający z nimi świeccy feudałowie wydawali surowe rozporządzenia nakazujące pod karą chłosty i grzywny uczęszczanie do kościoła, przystępowanie do spowiedzi, przestrzeganie sakramentów. Krnąbrnych „grzeszników" srogo i publicznie karano, wprowadzono także terror psychiczny, straszono karą pośmiertną, czyśćcem, piekłem. Wszystko to łączono oczywiście z perswazją, przekonywaniem, katechizacją. W akcji tej olbrzymią rolę odegrały przeprowadzane, szczególnie w drugiej połowie XVII i w XVIII wieku, akcje misyjne, które przede wszystkim prowadziły zakony jezuitów, pijarów i marianów. Księża i zakonnicy docierali na zapadłe wsie, starając się oddziaływać na ludność. Misje te często przypominały nawracanie dzikich. Dziejopis jezuitów ^'ii1, • 1 Rkps AGAD, Księga miejska Kalisza, Ks. 2, k. 399. 2 Rkps AGAD, Księga miejska Kalisza, Ks. 2, k. 400. S. Załęski pisze: „Misje [...] trwały po kilka tygodni, rozpoczynały się od katechizacji po chatach, polach, pastwiskach, które misjonarz objeżdżał, ludzi zbierał, obłaskawiał jak zwierzątka; nierzadko bowiem, w górach zwłaszcza, uciekali przed nim, kryli się w starych pniach i jamach. Rozpoczynał od podrostków; tych wyuczył pacierza, pieśni nabożnych, katechizmu, one zaś pomagały mu uczyć dzieci, młodzież dorosłą, a czasem i starszych" 3. Jednocześnie tradycję religijną starano się przedstawiać jak najbardziej realistycznie, prosto, swojsko. Sceny biblijne i ewangeliczne aktualizowano przez wprowadzanie do nich postaci chłopów, pasterzy, Żydów, Cyganów, żołnierzy. Betlejem leżało gdzieś w Polsce, Jezus rodził się w chłopskiej zagrodzie, hołd nieśli mu swojscy pastuszkowie, którzy składali mu takie specjały, jak np. pieczoną wątrobę, koguty, gomółki sera. W ten sposób umiejętnie unaradawiano kult. Znawca tych zagadnień Janusz Tazbir pisze: „Scenom z życia Chrystusa, postaciom z jasełek i szopek nadawano koloryt lokalny, oparty przeważnie na folklorze. Szczególnie wiejskie kościoły były wyposażone rękoma miejscowych artystów; oni to malowali obrazy, rzeźbili świątki, przyozdabiali wnętrze polichromią. Magnat oglądał na ołtarzach świętych w otoczeniu osób, którym nadawano rysy fundatorów kościoła i jego rodziny. Poddany mógł się modlić do własnego patrona, rolnika ż Madrytu św. Izydora, ubieranego zależnie od okolicy w strój góralski, 'krakowski lub mazurski. Chłop widział w postaci Chrystusa Frasobliwego z jednej strony Boga, który wędrując po świecie zatrzymał się w Polsce i rozmyśla nad niedolą miejscowego ludu, z drugiej zaś samego siebie, a więc wieśniaka będącego dzięki ciężkiej pracy, pokorze i modlitwie na najlepszej drodze do pośmiertnego triumfu nad krzywdzicielami" 4. Także postacie Matki Boskiej, Jezusa i świętych przedstawiano jak najbardziej swojsko. Protestanci polscy początku XVII wieku ze zgrozą stwierdzali np