To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Kiedy ją otworzył, Rourke zauważył na dnie sześć magazynków do Detonics'a. - Miałem kiedyś ten pistolet - rzekł Gundersen - ale pewnego razu wyleciał mi za burtę. Ale wiem, że pan zrobi z nich jeszcze użytek. Proszę je przyjąć ode mnie. - Dziękuję, nie będę się czuł tak bezbronny. Spojrzeli na siebie. Czy Gundersen zrozumiał sens jego słów? ROZDZIAŁ XIX John Rourke siedział bez ruchu, zasłuchany w równy oddech śpiącej Natalii. Minęła już prawie godzina od chwili, gdy opuścił Gundersena. Rozmowę z Paulem na temat celu wyprawy odłożył na później. Chciał teraz wszystko spokojnie przemyśleć. Co by było, gdyby nagle odnalazł Sarah i dzieci? Ostatnio nie miał czasu, aby zastanowić się nad tym. W ciągu paru tygodni, które minęły od wybuchu wojny, poznał dwoje ludzi: Natalię i Paula. Oni mogli się bardzo przydać w czasie eskapady... Kobieta budziła się. Zbliżył się do łóżka i położył rękę na jej ramieniu. Otworzyła piękne, błękitne oczy. Uśmiechnęła się. - Kocham cię - powiedziała szeptem i znowu przymknęła powieki. Stał jeszcze przez chwilę przy łóżku patrząc na śpiącą. Była mu tak bliska. ROZDZIAŁ XX Sarah Rourke włożyła pełny, trzydziestonabojowy magazynek do pistoletu M-16. "Odziedziczyła" tę doskonałą w działaniu broń po jej poprzednim właścicielu - bandycie. Pociągnęła za spust. Rozległy się trzy pojedyncze strzały. Napastnik dostał w głowę, a jego towarzysze jakby zapadli się pod ziemię. Odparła pierwszy atak, który nastąpił wczesnym rankiem, w czasie następnego pomagała jej Mary Mulliner - w jej rękach grzmiał CAR-15, a stary Tim Beachwood posługiwał się własną, farmerską strzelbą. Zajął on stanowisko od frontu domu, a huk jego broni odróżniał się od innych wystrzałów. - Michael! - krzyknęła Sarah. - Skocz i zobacz, co u Tima. Pośpiesz się i bądź ostrożny. - Dobra! - odkrzyknął, a kiedy spojrzała w jego kierunku, już go nie było. Sześcioletnia Ann siedziała pod kuchennym stołem i napełniała magazynki nabojami. Nie umiała jeszcze liczyć zbyt dobrze i napełniała je trzydziestoma nabojami, dwudziestoma pięcioma, dwudziestoma ośmioma, a także jakimś cudem(mój Boże, to dziecko ma tyle siły) w magazynku znalazło się trzydzieści jeden naboi. Sarah wypuściła nową serię, odpowiadając na ogień bandytów, strzelających z furgonetki pędzącej na tył domu. - Przygotuj pełne magazynki, Ann! - krzyknęła nie odwracając głowy. - Już pędzę, mamo! - Dzielna dziewczynka - pochwaliła ją matka. Następna furgonetka mknęła przez ogród warzywny, a mężczyzna znajdujący się na niej, wymachiwał nie strzelbą, lecz płonącą pochodnią. Nacisnęła spust mierząc uważnie. Pochodnia wypadła z rąk napastnika, a on sam przetoczył się po skrzyni ładunkowej samochodu, padł plecami na ziemię i znieruchomiał. Rozległ się dźwięk pękających szyb. - Zostań tam, gdzie jesteś - Annie! - wrzasnęła matka. - Chcieli nas spalić! - Mary Mulliner z trudem łapała oddech. - Na to wygląda - kiwnęła głową. Kiedy rozpoczął się trzeci atak, Sarah straciła nadzieję na jego odparcie. Przykazała Mary oszczędzać amunicję, ile tylko się da. Kiedy rozpoczynała się walka, posiadały w sumie 379 naboi. Pozostała z tego zapasu mniej niż połowa. Wystarczyło to na powstrzymanie natarcia większej liczby bandytów przez krótszy czas. Stary Tim dysponował na początku stu trzema nabojami do swojego winchestera. Ile mu z tego pozostało? Nie miała nawet odwagi zapytać. Mieli jeszcze pistolet ACP 45 i sto naboi do niego, ale postanowiła zachować je na czarną godzinę, kiedy trzeba będzie odpierać ataki złoczyńców z bliskiej odległości. Cztery naboje muszą pozostać w rezerwie. Jeden będzie dla Jenkins, ukrywającej się razem z Timem i pomagającej mu. Drugi dla Mary Mulliner. Dwa ostatnie dla dzieci. Pomyślała, że musi jednak pozostawić na sam koniec przynajmniej pięć, a nie cztery naboje. Nacisnęła spust M-16. Pocisk trafił w szybę trzeciej z kolei furgonetki, pędzącej z tyłu farmy. Jednak samochód jechał dalej. Na skrzyni ładunkowej ukazał się facet wywijający pochodnią. Wycelowała jeszcze raz, napastnik zwalił się jak kłoda, gubiąc gdzieś pochodnię. Zrozumiała ich taktykę. Chcieli ją zmusić do jak najszybszego zużycia amunicji. Ataki będą następowały jeden po drugim, aż w końcu dojdzie do rozstrzygającego starcia. Trzeba zastanowić się nad taktyką obronną. - Tim, Tim! - zawołała. - On chyba nie żyje, mamo - odpowiedział Michael. Poczuła skurcz serca. Jeśli to prawda, to kto na Boga zastąpi Tima na stanowisku? - Umiem obchodzić się z bronią. Tata nauczył mnie trochę. Przymknęła oczy. - Weź pistolet Mary i zostań tutaj, Michael. Przeżegnała się patrząc w niebo. ROZDZIAŁ XXI Michael Rourke i Mary Mulliner czuwali przy oknie. Chłopiec patrzył na matkę z bronią w ręku; zaczynał rozumieć, co czuje człowiek, który czeka na ostateczną walkę. - Może nie będziesz musiał nikogo zabijać, Michael. - Raz, a może dwa razy zabiłem człowieka. - Jesteś jeszcze małym chłopcem. - Skończyłem już osiem lat, ciociu Mary. - Michael... - Nie martw się ciociu, wszystko będzie dobrze. Jednak naprawdę, nie był wcale taki pewny siebie i drżały mu ręce. Ojciec zapoznał go tylko z podstawami strzelania