To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
\par Szybko wysuszy\'b3a cia\'b3o i wyci\'b9gn\'ea\'b3a ze skrzyni czarn\'b9\par chainse do kostek. By\'b3 to jeden z jej nowych nabytk\'f3w.\par Szwaczka pracuj\'b9ca nad nim bardzo protestowa\'b3a, zwykle\par bowiem chainse noszono w ja\'9cniejszym kolorze, dla kon-\par trastu z kaftanem, Elizabeth jednak si\'ea upar\'b3a. Postanowi\'b3a\par tego wieczoru dor\'f3wna\'e6 m\'ea\'bfowi i w stroju, i w nami\'eatno-\par \'9cci. Z westchnieniem naci\'b9gn\'ea\'b3a sukni\'ea przez g\'b3ow\'ea. Po-\par czeka\'b3a, a\'bf tkanina opadnie i u\'b3o\'bfy si\'ea na ciele. Postano-\par wi\'b3a nie wk\'b3ada\'e6 koszuli, chocia\'bf ten rozpustny pomys\'b3\par przyprawi\'b3 j\'b9 o rumieniec. Mam dla ciebie w zanadrzu\par wspania\'b3e niespodzianki, m\'ea\'bfu, pomy\'9cla\'b3a. Nawet po\par na\'b3o\'bfeniu na chainse czarnego kaftana str\'f3j wyra\'9fnie\par podkre\'9cla\'b3 zarysy jej cia\'b3a. Wyszczotkowa\'b3a w\'b3osy, ale\par zrezygnowa\'b3a z warkocza. Nast\'eapnie wyci\'b9gn\'ea\'b3a ze skrzy-\par ni du\'bfy kawa\'b3ek tkaniny, kt\'f3ry dot\'b9d trzyma\'b3a w ukryciu.\par Projekt zrobi\'b3a osobi\'9ccie, chocia\'bf do wykonania by\'b3a\par potrzebna zr\'eaczna szwaczka. Wynik zadowoli\'b3 Elizabeth\par w najwy\'bfszym stopniu. Na z\'b3otym pasie materia\'b3u wyhaf-\par towano kontrastowymi czarnymi ni\'e6mi god\'b3o jej m\'ea\'bfa.\par Wspaniale to wygl\'b9da, pomy\'9cla\'b3a z dum\'b9.\par Prze\'b3o\'bfy\'b3a pas materia\'b3u przez rami\'ea i u\'b3o\'bfy\'b3a go sko\'9c-\par nie na piersi, opuszczaj\'b9c ku biodru. Potem wyci\'b9gn\'ea\'b3a\par spod \'b3\'f3\'bfka i wzu\'b3a p\'b3\'f3cienne czarne trzewiki. By\'b3a goto-\par wa.\par Otworzy\'b3a drzwi w chwili, gdy giermek Gerald zbiera\'b3\par si\'ea do pukania. D\'b3o\'f1 zawis\'b3a mu w powietrzu. Zastyg\'b3\par i wytrzeszczy\'b3 oczy na sw\'b9 pani\'b9.\par - Jeste\'9c pi\'eakna, milady - wykrztusi\'b3. - Nosisz znak\par Soko\'b3a.\par - Pasuje, prawda? - spyta\'b3a Elizabeth z u\'9cmiechem.\par - O, tak - wyb\'b9ka\'b3 mocno zak\'b3opotany Gerald. - Nic\par innego nie mia\'b3em na my\'9cli, milady.\par - Wiem, wiem - uspokoi\'b3a go. - Czy czego\'9c chcia\'b3e\'9c?\par - zmieni\'b3a temat.\par - Tak - przyzna\'b3 Gerald, ale nie powiedzia\'b3 nic wi\'ea-\par cej. Sta\'b3 przed ni\'b9, szczerz\'b9c z\'eaby od ucha do ucha,\par a Elizabeth mia\'b3a ochot\'ea roze\'9cmia\'e6 si\'ea z jego g\'b3upiej\par miny. Oczywi\'9ccie nie zrobi\'b3a tego, nie chc\'b9c urazi\'e6 uczu\'e6\par ch\'b3opaka.\par - A w jakiej sprawie do mnie przyszed\'b3e\'9c? - pr\'f3bowa\'b3a\par mu pom\'f3c. Stan\'ea\'b3a w swobodnej pozie, daj\'b9c do zrozu-\par mienia, \'bfe mo\'bfe spokojnie poczeka\'e6, zanim giermek\par zbierze my\'9cli.\par - W sprawie twojego m\'ea\'bfa, milady. Oczekuje ciebie\par i zaczyna si\'ea niecierpliwi\'e6 - przypomnia\'b3 sobie Gerald.\par - Wobec tego ju\'bf id\'ea - odrzek\'b3a Elizabeth.\par Obesz\'b3a giermka i ruszy\'b3a korytarzem.\par - Ciep\'b3y mamy wiecz\'f3r - powiedzia\'b3a, chc\'b9c doda\'e6\par ch\'b3opakowi \'9cmia\'b3o\'9cci. - Czuj\'ea zapach \'9cwie\'bfych kwiat\'f3w\par w powietrzu. Ludzie b\'ead\'b9 si\'ea cieszy\'e6 z \'b3adnej pogody, nie\par s\'b9dzisz?\par Odwr\'f3ci\'b3a si\'ea do giermka spodziewaj\'b9c si\'ea odpowiedzi\par i zobaczy\'b3a, \'bfe jest w ko\'f1cu korytarza ca\'b3kiem sama.\par Gerald nadal sta\'b3 przy drzwiach sypialni, gapi\'b9c si\'ea za ni\'b9\par z wyrazem twarzy, kt\'f3ry mog\'b3a nazwa\'e6 jedynie g\'b3upkowa-\par tym. Dusz\'b9c si\'ea ze \'9cmiechu, zawo\'b3a\'b3a giermka i poczeka\'b3a,\par a\'bf j\'b9 dogoni.\par - Odprowad\'9f mnie do wielkiej sali, Geraldzie. Tw\'f3j\par pan czeka, \'bfeby\'9c mu us\'b3u\'bfy\'b3.\par Gerald skin\'b9\'b3 g\'b3ow\'b9 i wczepi\'b3 si\'ea w rami\'ea Elizabeth, by\par niezr\'eacznie pom\'f3c jej w zej\'9cciu ze schod\'f3w. Mam nadzie-\par j\'ea, pomy\'9cla\'b3a, \'bfe na m\'ea\'bfu zrobi\'ea takie samo piorunuj\'b9ce\par wra\'bfenie jak na tym ch\'b3opaku, kt\'f3remu a\'bf r\'eaka dr\'bfy, gdy\par mnie prowadzi.\par U wej\'9ccia do wielkiej sali stan\'ea\'b3a z r\'eakami opuszczony-\par mi wzd\'b3u\'bf cia\'b3a i czeka\'b3a, a\'bf m\'b9\'bf zwr\'f3ci na ni\'b9 uwag\'ea.\par Rozmowy i \'9cmiechy stopniowo cich\'b3y, zauwa\'bfa\'b3o j\'b9 bo-\par wiem coraz wi\'eacej ludzi. Gdy wreszcie przysz\'b3a kolej na\par Geoffreya, dooko\'b3a zapad\'b3a ju\'bf zupe\'b3na cisza. Nadal sta\'b3a\par nieruchomo. Patrzy\'b3a na m\'ea\'bfa z zach\'eacaj\'b9cym u\'9cmiechem\par i czeka\'b3a, a\'bf do niej podejdzie.\par Nie zawiod\'b3a si\'ea w oczekiwaniach. Geoffreyowi na jej\par widok dos\'b3ownie odebra\'b3o mow\'ea, podobnie zreszt\'b9 jak\par i jego ludziom. Id\'b9c na spotkanie nie by\'b3 pewien, czy nie\par ugn\'b9 si\'ea pod nim kolana. God\'b3o by\'b3o wyra\'9fnie wida\'e6 ze\par wszystkich miejsc w sali i Geoffrey p\'eacznia\'b3 z dumy, \'bfe\par \'bfona si\'ea przyozdobi\'b3a jego barwami. Oznajmi\'b3a ca\'b3emu\par \'9cwiatu, do kogo nale\'bfy. Przystan\'b9\'b3 tu\'bf przed ni\'b9.\par - Z ka\'bfd\'b9 chwil\'b9 jeste\'9c coraz pi\'eakniejsza - wyszepta\'b3.\par - Dzi\'eakuj\'ea, Geoffrey - Po\'b3o\'bfy\'b3a mu r\'eak\'ea na ramieniu\par i razem z nim podesz\'b3a do sto\'b3u.\par \'afo\'b3nierze stopniowo si\'ea o\'bfywiali, wracali do przerwa-\par nych rozm\'f3w, mimo to Elizabeth czu\'b3a na sobie ich\par spojrzenia. Sprawia\'b3o jej to wyra\'9fn\'b9 przyjemno\'9c\'e6.\par Dziadek zaj\'b9\'b3 miejsce naprzeciwko niej i barona.\par - \'8clicznie wygl\'b9dasz, wnuczko - pochwali\'b3