To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Z czasem oba instytuty połączono w Naukowo-Badawczy Instytut Epidemiologii i Higieny z Zakładem Gruźlicy i Chorób Płuc. Los tak chciał, że powróciłam do swojej Alma Mater. Dyrektorem był prof. I. Bezkopylny. W 1986 roku wysłałam referat na XXII Zjazd Polskiego Towarzystwa Ftyzjatrów i Pulmonologów w Lublinie. Niestety, nie pozwolono mi wyjechać, Krystyna Węgier-Maksymowicz 299 bali się kontaktów z Solidarnością. Po zjeździe otrzymałam list od prof. E. Rowińskiej-Zakrzewskiej, kierownika Instytutu Naukowego Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, zainteresowanej materiałami wysłanymi na XXII Zjazd i propozycją naukowej współpracy. Bardzo byłam szczęśliwa, ale nie wierzyłam w realizację takich planów. List włożyłam do teczki kongresowej. W 1988 roku do Instytutu przyjechała komisja z Ministerstwa Zdrowia Ukrainy, w celu ustalenia międzynarodowych kontaktów naukowych. Powodem tego była akcja Ministerstwa Zdrowia Ukrainy i dążność do oddzielenia się od Rosji w samodzielną instytucję, ponieważ Moskwa była uzurpatorem względem innych republik i zabierała wszystkie fundusze na wyjazdy zagraniczne. List skierowany do mnie o propozycji międzynarodowej naukowej współpracy z Polską odegrał ważną rolę. Natychmiast otrzymałam polecenie z Ministerstwa Zdrowia podpisania umowy z Instytutem Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie. W 1988 roku była sroga zima i ja marzyłam o wyjeździe do Warszawy na wiosnę. Wyszukiwałam różne preteksty, ale nic nie pomogło. Zgodzono się nawet na osobę towarzyszącą. Do Warszawy wyjechałam 15 grudnia razem z synem - lekarzem, wróciliśmy 24 grudnia, na Wigilię do Lwowa. Dzięki Opatrzności Bożej, podpisałam umowę na pięcioletnią międzynarodową naukową współpracę Zakładu Gruźlicy Naukowo-Badawczego Instytutu Epidemiologii i Higieny we Lwowie i Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie (dyrektor prof. L. Pawlicka). Syn mój, Michał Maksymowicz, po roku otrzymał stypendium RP na staż specjalistyczny w Akademii Medycznej w Warszawie. Końcowym rezultatem była obrona jego doktoratu w Polskiej Akademii Nauk. Na XXIII Zjazd Polskiego Towarzystwa Ftyzjatrów i Pulmonologów w 1989 roku do Krakowa wyjechało 12 delegatów z naszego Zakładu (swoim autokarem). Dyrektor Centralnego Instytutu Gruźlicy (prof. I. Chomenko) strasznie był zdziwiony taką ilością z Ukrainy, bo z Moskwy przyjechały tylko 3 osoby. Po zjeździe, byliśmy zaproszeni przez dyrektora prof. L. Pawlicka do Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie na konferencję. Następnie zwiedzaliśmy Zakłady Polfy, dzięki gościnności dyrektora Informacji Naukowej Polfy doc. A. Rudzkiego. W powrotnej drodze gościliśmy w Katedrze Ftyzjatrii (prof. B. Fąfrowicz) Akademii Medycznej w Lublinie (rektor prof. Z. Kleinork). Byłam bardzo dumna, że naukowcy naszego Instytutu zwiedzili mój ojczysty kraj. Większość przyjechała do Polski pierwszy raz. Kilkakrotnie przyjeżdżały grupy naukowców z Warszawskiego Instytutu na zjazdy, sympozja, konferencje do Lwowa, zwiedzając historyczne zabytki Semper Fidelis. Kontakty z instytucjami naukowymi w Polsce od 1975 roku, a także międzynarodowa tematyka spełniały moje marzenia. Byłam włączona do grona naukowców Polski, o czym świadczy artykuł ,3yli i są" w Cracovia Leopolis nr 4 za 1999 rok. 300 Krystyna Węgier-Maksymowicz Zdolności i chęci do pracy społecznej odziedziczyłam po ojcu. Mieszkając 20 lat w Odessie byłam członkiem Miejskiej Rady Klubów Literatury Obcej przy Publicznej Bibliotece im. Maksyma Gorkiego. W każdy kolejny czwartek miesiąca obradował klub angielski, niemiecki, francuski, polski. Wspaniałe było kierownictwo Oddziału Literatury Obcej: Natalia Kaśko i Katarzyna Korolkowa. Na każde zebranie była przygotowywana nowa literatura, materiały do dat jubileuszowych. Przewodniczącym Klubu Polskiej Książki był Sergiusz Pomozow, który wspaniale organizował patriotyczne uroczystości, spotkania z gośćmi przyjeżdżającymi z Polski. Niezapomniane było spotkanie z generalnym konsulem RP w Kijowie - H. Kalinowskim, załogą „Daru Pomorza" i „Alfa", przedstawicielami Związku Literatów Polskich (I. Karuzas, H. Auder-ska). Otrzymaliśmy z konsulatu w Kijowie filmy polskie. Ja często miałam referaty z dziedziny medycyny, a także każdego mojego naukowego wyjazdu do Polski. Pracując we Lwowie w 1991 roku, wstąpiłam do nowo powstałego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich. Głównym celem działalności było otoczenie opieką medyczną i zapewnienie bezpłatnych, niezbędnych leków naszym rodakom, którzy najczęściej byli ludźmi ubogimi, samotnymi i w podeszłym wieku. Nasze Stowarzyszenie uczestniczyło w Światowej Federacji Lekarzy Polskich. W 1994 roku zorganizowałam, dzięki pomocy generalnego konsula RP Henryka Litwina, a następnie byłam wicedyrektorem Uniwersytetu Trzeciego Wieku przy Towarzystwie Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej. Podstawowym celem naszej działalności było stworzenie wspólnoty ludzi UTW. Dążyliśmy do odtworzenia i rozbudowy żywej więzi inteligencji polskiej we Lwowie, z kulturą i nauką w Rzeczypospolitej Polskiej, szerzyliśmy wiedzę o roli Polski w świecie współczesnym, przybliżaliśmy słuchaczom postacie wybitnych Polaków, mieszkańców ziemi lwowskiej. Polska była daleko. Patriotyzm nasz był nostalgiczny. Jedyną chlubą było to, że we wszystkich dokumentach figurowało słowo POLAK. Groby lwowiaków na wszystkich kontynentach świata Huragan drugiej wojny światowej tragicznie zburzył całą naszą liczną rodzinę. Byliśmy od wielu pokoleń rodowitymi lwowiakami i patriotami najpiękniejszego na świecie miasta Semper Fidelis. W lutym 1940 roku rozpoczęła się deportacja ludności cywilnej ze Lwowa do Kazachstanu. Moja babcia, Julia Chronowska, ciocia Janina Chronowska i wujek Stanisław Chronowski zostali wywiezieni do województwa semipała-tyńskiego. Powodem wywozu było to, że trzech zięciów i syn Julii Chrono-wskiej byli oficerami rezerwy Wojska Polskiego