To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Wieczorami pisywał wiersze, a później - raczej bezskutecznie - starał się zainteresować swymi płodami redaktorów gazet. W roku 1878 udało mu się otworzyć literacką kawiarnię z teatrem o nazwie „Les Hydropathes”, czyli „Hydropaci” albo w najzupełniej bezsensownym tłumaczeniu - „Płetwonodzy”. Literacka kawiarnia teatralna „Hydropaci” mieściła się w dzielnicy łacińskiej przy ulicy Cujas. Goudeau nigdy nie ukrywał merkantylnych celów swego przedsięwzięcia. Handlowych i reklamowych. Emile Goudeau traktował swoją kabareto-kawiarnię lub kawiarniany kabaret za środek służący prezentacji i lansowaniu poetów oraz wszelkich artystów, którzy w lokalu występowali. Twierdził, że jego cel polega na ratowaniu marznących po mansardach zapomnianych poetów i stworzeniu im możliwości zdobycia sławy a nawet pieniędzy. Organizując „Hydropatów” pragnął: „Wbić do mózgów studentów i marzycieli, którzy staną się niedługo burżujami, wiedzę o poezji i o sztuce, odkryć przed nimi nieznane regiony ducha i obce im światy wartościowej książki”. Tej inicjacji publiczności w tajemne regiony piękna winno towarzyszyć samodoskonalenie artystów: „Trzeba zmusić młodych poetów, żeby wstępowali w szranki jak dawni trubadurzy, by jak truwerzy wędrujący po zamkach dobijali się do drzwi możnych, choć dziś władzę sprawują burżuje”. W latach osiemdziesiątych zeszłego stulecia paryska bohema zmieniała skórę. Dawniej stanowiła sposób na życie. Powoli zamieniała się w zorganizowaną, zbiorową sztukę reklamy. Paryscy żurnaliści szybko spostrzegli, że „Hydropaci” przyciągali publiczność liczną i rozległą. Nie biesiady poetyckie w zamkniętym kręgu nielicznych wybranych się tu odbywały, lecz publiczne i huczne igrzyska. Do „Hydropatów” zachodziło nieraz kilkuset klientów. Policja bała się trochę tak licznych zgromadzeń i każdego wieczoru cywile bacznie obserwowali poetów i widzów. Ale prefektura szybko zdała sobie sprawę, że te wieczory nie zagrażają porządkowi publicznemu, więc fliki wpuszczały wszystkich, ograniczając się jedynie do dyskretnej inwigilacji. Program u „Hydropatów” składał się z głośnej lektury poezji i prozy wymieszanej ze śpiewaniem piosenek, do których słowa układano specjalnie lub pożyczano je z utworów poetyckich, na przykład z wierszy Baudelaire’a. Recytacje i śpiewy układały się w prawdziwe przedstawienia. Sukces „Hydropatów” spowodował, że Emile Goudeau i Rodolphe Salis otworzyli w roku 1881 - już na Montmartrze - kabaret pod nazwą „Czarny Kot”. Salis, który wsadził w przedsięwzięcie kapitał, był synem producenta likierów, a pragnął zostać artystą malarzem. „Czarny Kot” koił jego ambicje i zaspokajał artystyczne ciągoty. Ponadto Salis okazał się doskonałym konferansjerem. Już w czasach „Hydropatów” Goudeau redagował program, który jednocześnie pełnił rolę osobnej gazety. Razem z kabaretem „Czarny Kot” powstało od razu pismo pod tym samym tytułem. Kabaret i gazeta wzajemnie napędzały sobie publiczność. W dzienniku „Czarny Kot” Emile Goudeau rozpoczął kampanię lansującą nowe kierunki w malarstwie, przede wszystkim symbolizm i impresjonizm, oraz drukował listę nowo publikowanych książek z adnotacją, które tytuły można kupić w kabarecie. Ponadto dziennik „Czarny Kot” prowadził regularną agitację na rzecz samego Montmartru. W stylu prawdziwie kabaretowym pismo żądało, by mieszkańcy wzgórza walczyli o niepodległość. O wolność i niezawisłość od Paryża. „Czarny Kot” odniósł taki sukces, że w roku 1885 należało go przenieść do większego lokalu przy ulicy Victor-Massé. Goudeau i Salis zamienili przeprowadzkę w przedstawienie lub - jakbyśmy powiedzieli dzisiaj - w happening z kostiumami, muzyką, biciem w bębny i uroczystym obnoszeniem teatralnych dekoracji. W   ciągu następnego dziesięciolecia w „Czarnym Kocie” pojawiały się sławy i znakomitości: Maupassant, Edmond de Goncourt, Robert de Montesquiou, Toulouse-Lautrec i cała malarska czereda, politycy, łącznie ze słynnym generałem Boulangerem. Do „Czarnego Kota” zaglądał też chętnie sam książę Galii