To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Mózg bryznął na zakrwawiony już wcześniej laminat panela ściennego. - Dzięki za wykonaną pracę, doktorze Wang - powiedział Krivak. - Mam nadzieję, że odprawa satysfakcjonuje pana. Położył pistolet na pokładzie i ściągnął koszulę. Kiedy rzucał ją na pokład, wystartował czwarty pocisk. Krivak zdjął spodnie i zaczął wciągać skafander neoprenowy. Zanim go włożył, okręt opuściły dwa następne javeliny. Krivak otworzył i zablokował dolny właz komory ewakuacyjnej, potem zerknął na panel sterowniczy wewnątrz. Był zadowolony - Jeden Zero Siedem przełączyła sterowanie z centralnego na lokalne. Wciągnął swoje rzeczy do środka i odblokował właz, żeby zamknąć komorę. - Żegnaj, Wang. Szczęśliwej drogi! - powiedział. Zaryglował właz i czekał, aż głębokościomierz pokaże, że okręt jest blisko powierzchni, nasłuchując wystrzeliwania kolejnych pocisków. Co za piękny dźwięk, pomyślał. Torpeda Mark 98 Tigershark wystrzelona jako czwarta w kolejności odzyskała agresywną świadomość. Jej sonar nasłuchiwał dźwięków oceanu roztaczającego się dookoła. Uruchomiła turbinę spalania zewnętrznego i zaczęła przeszukiwać morze, ale nic nie znalazła. Otaczała ją pusta przestrzeń. Torpeda zatoczyła szeroki krąg średnicy pięciuset metrów, nie usłyszała niczego. Poszerzyła krąg i powtórzyła manewr, ale wciąż była sama. Po piątym, jeszcze szerszym kręgu postanowiła sprawdzić, co jest wyżej. Wzniosła się wolno ponad warstwę termiczną, gdzie woda nagle zmieniła się z lodowatej w ciepłą i wyższa temperatura zatrzymywała dźwięki. Kiedy torpeda znalazła się ponad tą warstwą, natychmiast coś usłyszała. Przestawiła stery, żeby się zorientować, czy dźwięk się porusza. Okazało się, że tak. Był blisko, w obrębie jednej mili. Torpeda znów skręciła, żeby dokładnie określić odległość do celu i wyłączyła silnik. Zdetonowała ładunki wybuchowe wokół swojej środkowej części, które odstrzeliły pierwszy stopień i zmniejszyły ją o połowę. W następnej jednej dziesiątej sekundy w stożku dziobowym za sonarem otworzyła się butla ze sprężonym powietrzem i odpalił silnik rakietowy. Pęcherze sprężonego powietrza przepłynęły wzdłuż korpusu torpedy do dyszy wylotowej silnika. Kiedy napęd rakietowy osiągnął pełny ciąg, powietrze zastąpił kawitacyjny pęcherz pary, który otoczył całą torpedę. Broń miała już namierzony cel i przyspieszyła do stu, potem do stu pięćdziesięciu, wreszcie do dwustu węzłów. Przez ten czas pokonała cały dystans do celu. Uderzyła w kadłub i energia kinetyczna rozerwała dziób. Gdy szczątki torpedy przedzierały się przez fragmenty celu, eksplodowała głowica PlasticPak i reszta obiektu wyleciała w powietrze. Jacht Amorna i Pedra przestał istnieć. Po dwóch mężczyznach pozostał tylko czerwony obłok rozpylonej krwi. - Panie kapitanie, mamy pogłosy na szerokim paśmie na kierunku zero osiem osiem. Brzmią jak zapłony silników rakietowych. Pacino zacisnął wargi. - Rozumiem, sonar. Już to meldowałeś. Uruchamiają się silniki tigersharków. - Dowodzenie, tu sonar. Nie. To wystrzelenia pocisków, panie kapitanie. Pocisków manewrujących! Pacino otworzył usta, żeby wydać rozkaz, gdy do sterowni wszedł z ponurą miną XO Vermeers i chwycił słuchawkę bezprzewodową z mikrofonem. Spojrzał na kapitana, wyciągnął przed siebie pięść z uniesionym kciukiem i pokazał w dół. Nie było czasu na to, by go zwymyślać. Pacino krzyknął do oficera zanurzenia: - Podejście pionowe na głębokość peryskopową, dwadzieścia trzy metry, wysunąć Type 23 i BRA-44! Okręt uniósł się leniwie, kiedy oficer zanurzenia wpuścił sprężone powietrze do zbiorników sterowania głębokością. - BRA-44 Bigmouth idzie do góry, sir! - zawołał. - Dwadzieścia cztery metry! - Podnoś nas - rozkazał Pacino i włożył hełm peryskopowy Type 23. - Uzbroić baterię pocisków Mark 80 SLAAM - powiedział głosem zniekształconym przez hełm. Mark 80 SLAMM, pociski przeciwlotnicze wystrzeliwane spod wody, mogły dogonić javeliny, gdyby zostały odpalone dostatecznie szybko. Pacino gorączkowo przypinał do uda sterownik i przeklinał własną bezmyślność - nie pomyślał, że może być mu potrzebny peryskop. - Dwadzieścia trzy metry, sir! Zanim Pacino włączył obraz optyczny, pociski zniknęły z widoku. Pacino skierował peryskop na niebo i natychmiast zobaczył na tle chmur cztery smugi dymu wznoszące się łukiem zza horyzontu. - Panel SLAAM uzbrojony, panie kapitanie! - krzyknął Vermeers. - Odpalam Mark 80! - zawołał Pacino i uderzył w joystick na udzie. Pocisk przeciwlotniczy naprowadzany ciepłem wystartował z kiosku okrętu i natychmiast ruszył w pościg za javelinami. Pacino wystrzelił pięć sztuk, potem jeszcze szóstą, gdy z morza uniósł się następny pocisk manewrujący i po zapłonie silnika rakietowego tuż nad falami wzbił się do góry. - Nie mam żadnych trafień! - zawołał Pacino, ale w tym momencie jeden zjavelinów eksplodował, rozerwany na kawałki przez Mark 80, który go dogonił. Z morza wystartował kolejny javelin i Pacino wystrzelił siódmy Mark 80. Był tylko jeden problem - miał osiem pocisków, a "Snarc" dwanaście. - XO! - warknął Pacino, kiedy trzeci javelin eksplodował w chmurach. - Zawiadom Pentagon o tych pociskach. Na UHF-ie, w trybie alarmowym