To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Okazuje się, że mamuśka przed godziną złożyła jej wizytę. Błagała o pomoc, by ratować dziecko przed narkotykową zgubą. - I co, znowu klęczała na kolanach? - pytam wściekła, ale ona nie daje się zaskoczyć. - Tym razem siedziała. I nie mów do mnie tym tonem. Trudno prowadzić sensowną rozmowę, gdy jest w nas tyle agresji - upo- mina. - Wiem, że wstyd ci za matkę, za jej słabość charakteru. To prawda, w tym stanie nie ma szans być dla ciebie kotwicą. Sama potrzebuje pomocy. - Więc mogła do mnie wejść, może bym się ulitowała - syczę. - Chciała, ale jej to stanowczo odradziłam. Nie powinna ci na razie składać wizyt. Trzeba czasu, by nabrała dystansu, i ty także musisz się ze sobą uporać. Dlatego na razie nie dostaniesz prze- pustki. Nie chcę cię karać, ale dla waszego wspólnego dobra takie rozwiązanie wydaje mi się właściwe. - No i gitara, nie to nie! Z rozpaczy pójdę się napić denatu- ratu do zdrowiejących alkoholików, połączymy się we wspólnej żałobie nad utraconą wolnością. Doktor Małgosia wybucha śmiechem. - Ale z ciebie komediantka! Masz talent, dziewczyno. Dale- ko w życiu zajdziesz. - Dobrze, dobrze, niech pani nie kpi - poddaję się. - Wła- śnie widać, jak daleko zaszłam. - No i co z tego, że czasami biorę coś na wzmocnienie - zaczynam po chwili. - Nie ja jedna, ale to chyba lepsze, niż danie komuś w dziób dla uspokojenia. Jak się tak cholernie chce jeść, a jeść nie mogę, bo postanowiłam wytrwać w głodówce, trzeba czymś zaspokoić swój organizm. Kiedy jesteś w grupie, też nie odmówisz, bo powiedzą, że kablujesz albo żeś dupa i cykorzysz. Nie chcesz iść z facetem, ale się nie wykręcisz, więc żeby się nie porzygać, także bierzesz. A kiedy brakuje ci 189 szmalu, kombinujesz, jak go zarobić. Znasz tylko jeden pewny , sposób: sprzedajesz to gówno takim jak ty, bo potrzebują paliw-1 ka. Potem boisz się glin, więc na odwagę też bierzesz. I znowu | się boisz, że ci na przykład twoi najlepsi kumple podprowadzą) towar. Żeby nie zwariować, musisz wziąć. A jeżeli ktoś cię wro-1 bi, a inni szukają, też bierzesz, bo znowu się boisz i nie wiesz, | gdzie uciekać. Boisz się telefonów, dzwonka do własnych drzwi, j wyjścia z domu. I musisz się schować na przykład do wariatko- j wa, jak ja, ale tu także się boisz, chociaż trochę mniej. A jak| łapiesz równowagę, wychodzisz na prostą, to masz pecha, zali- j czasz głupią wpadkę i wszystko staje się jasne: kim jesteś, co | jest twoim problemem. Musisz się tłumaczyć, chociaż wolała-1 byś, żeby wszyscy uwierzyli, że jesteś na przykład wielbłądem, j i dali ci święty spokój, j - Zaimponowałaś mi. Trzeba mieć odwagę, żeby wyrzucić | to z siebie - mówi nieoczekiwanie doktor Małgosia. - Podej- rzewałam, że zaczniesz kręcić i udawać, że to tylko jednorazowa j sprawa, przypadek, ktoś cię namówił. A ty zagrałaś ze mną w otwarte karty. To bardzo ważne, ufasz mi, więc chyba może- my dalej rozmawiać. Nie jesteś narkomanką, ten problem nie do końca cię dotyczy. Gdybyś musiała brać, twoim domem byłaby melina, rynsztok, całe to narkomańskie bagno. Wiem, jak ci' trudno, jak wiele musiałaś przeżyć rzeczy złych, o których na pewno lepiej czytać tylko w książkach. Ale jesteś silną osobowo- ścią, masz ogromne możliwości. Trzeba je teraz wykorzystać. Niełatwo będzie tę ciemną stronę życia przekreślić. Nie da się zamknąć przeszłości, wymazać z pamięci do końca. Tu może pomóc tylko czas. I praca nad sobą. Zrobiłaś już wiele, wiesz, czego nie chcesz, a to bardzo ważne. Trzeba się teraz zastanowić nad metodą i celem, by osiągnąć to, na czym ci rzeczywiście zależy. Czasami udaje się nam urodzić na nowo. I tak jest teraz z tobą. Zanim jednak znowu nauczysz się fruwać, musisz sta- wiać ostrożnie kroczki. Choroba nie wyniszczyła cię tak jak inne anorektyczki, które są psychicznymi i fizycznymi inwalidkami. Nie wiadomo, czy uda im się normalnie żyć, uczyć się, pracować. Tobie na pewno się uda. Musisz w to wreszcie uwierzyć. Dobrze 190 się stało, że tu trafiłaś. Gdyby nie determinacja twojej matki, którą tak pogardzasz, nie wiadomo, czy byłoby jeszcze co rato- wać. Ale na szczęście zdążyliśmy. Kiedyś jej za to podziękujesz. Pomyśl dzisiaj wieczorem o swojej matce. Jest słaba i silna zara- zem. Nie pozwoliła ci zginąć, walczyła w sposób godny podziwu. Tak potrafi tylko matka. I nie miej do niej żalu, że tu przyszła. Wybrałaby się na koniec świata, żeby cię ratować. Zawsze mo- żesz liczyć na jej miłość, nie każdy ma taki kapitał. Doceń to, bo naprawdę warto! 191 Na oddziale spokój, mogę się nareszcie wyspać, bo pani doktor wyjechała na przepustkę do domu. Wprawdzie napisała kochanemu mężowi, co o nim myśli, ale stwierdziła, że to nie wystarczy. Postanowiła walnąć mu prawdę prosto w oczy. Tylko wtedy będzie miała prawdziwą satysfakcję. Zabrała zestaw środ- ków antydepresyjnych. Niestety, już przed wyjazdem była na- buzowana jak parowóz i nie wiadomo, czy ta mądra chemia zadziała. Biedny małżonek trochę od baby odetchnął i chyba się nie spodziewa, co go czeka. Zagroziła, że pozbawi go męskości, żeby już z żadną nie mógł sobie ulżyć. Ciekawie się zapowiada week- end. Pani doktor zdolna jest, nie można zaprzeczyć, a temat mę- skości bardzo ją rajcuje. Ponieważ jest to bez wątpienia osóbka lekko stuknięta, na miejscu pana męża nie spałabym spokojnie. Nauczycielka też się zmyła do jakiejś koleżanki. Przewracam się z nudów na łóżku. Nie wiem czemu, ale jakoś mi brakuje moich sąsiadek. Wprawdzie nie jestem zwierzęciem stadnym, jednak lubię te ich głupie pogaduchy