To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Ponieważ wojsko było strudzone i stra- ciło wiele koni, cofnął się na krótko do Baru, by dać mu odpoczy- nek, a w październiku, wzmocniony nowymi oddziałami, jeszcze raz ruszył na wroga. Tym razem wiódł 9000 żołnierzy oraz 14 dział. Szybko opanował Mohylew i całe Poddniestrze, a następnie zawró- cił pod Bracław, gdzie spotkał wiernego Polsce hetmana Michała Chanenkę, prowadzącego 3000 Kozaków. Połączone wojska obiegły Kalnik. Na wiadomość, że na pomoc miastu idzie 3000 Kozaków i Tatarów pod wodzą atamana Petranowskiego, szybko zwrócił się przeciw nim. Kozacy zdążyli już jednak dostać się do miasta, Tata- rzy natomiast zatrzymali się przy grobli wiodącej do Kalnika. Ude- rzenie polskie runęło więc na nich. Szybko został złamany opór ordy, która rzuciła się do ucieczki. Polacy pojmali jednego znaczne- go mirzę oraz kilkudziesięciu jeńców, dużo Tatarów poległo lub uto- nęło podczas bitwy i ucieczki. Kampania ukrainna 1671 r. przyniosła Sobieskiemu wielki sukces militarny i polityczny, gdyż Rzeczpospolita odzyskała, wprawdzie na krótko, dużą część Ukrainy. "Osamotniony hetman dokonywał cudów wytrwałości i poświęcenia z garstką swoich żołnierzy, pod- czas gdy Rzeczpospolita w gnuśnym bezwładzie zajmowała się ra- czej rozstrząsaniem domniemanych uchybień wodza niż sprawą za- żegnania niebezpieczeństwa" 13. Wrogi Sobieskiemu dwór zarzucił mu, że nie potrafił zlikwidować do końca oporu Kozaków Doroszen- ki i działał po kunktatorsku, rozreklamował jednak zwycięstwa pol- skie w Europie, przedstawiając je jako osobisty sukces Michała Ko- rybuta. W grudniu 1671 r. sułtan Mehmed IV i wielki wezyr Fazył Ahmed pasza przysłali do Warszawy listy, informujące o przyjęciu przez Kozaków poddaństwa tureckiego. Przywódcy Porty żądali stanow- czo ustąpienia wojsk polskich z Ukrainy i grozili wojną. Tymczasem sejm styczniowy 1672 r., miast radzić o obronie kraju, zajął się spo- 507 rami na temat ubioru króla, a po kilku tygodniach jałowych dyskusji został 18 marca zerwany, niczego wpierw nie uchwaliwszy. Na próż- no Sobieski z garścią patriotów domagali się obrócenia części docho- dów magnatów i szlachty na obronę kraju. Sam hetman, dla przy- kładu, zrzekł się na ten cel części dochodów ze starostwa barskiego. Ale Wiśniowiecki posądzał go, że pragnie powiększyć armię dla umocnienia własnej potęgi i usunięcia monarchy z tronu. Osiemnastego maja sejm zebrał się ponownie. Atmosfera na nim była jednak tak napięta, że groził wybuch wojny domowej. Ponie- waż Sobieski znowu przeszedł na stronę opozycji, Michał Kory but w obawie o tron obsadził swoją gwardią Zamek Królewski. W odpo- wiedzi hetman zajął ze swymi ludźmi arsenał. Podczas debaty pry- mas Prażmowski otwarcie zażądał od Wiśniowieckiego abdykacji, ale ten już zasmakował władzy i nie zamierzał ustąpić. Gdy przystą- piono do odczytywania listów wezyra, w których żądał on oddania Imperium Osmańskiemu Ukrainy i Podola, stronnicy królewscy za- częli wołać, że pisma są sfałszowane. Zwolennicy Francji znaleźli się w mniejszości. Niepewni swojej przyszłości, napisali do Ludwika XIV list z prośbą o pomoc, obiecując usunąć z tronu Michała i osa- dzić na nim Francuza. To pismo "niemocy, obłąkania i hańby" (we- dług wyrażenia Tadesza Korzona) podpisało 367 magnatów z Praż- mowskim i Sobieskim na czele. Ludwik XIV nie był jednak skory do niepewnej interwencji w dalekiej Polsce. Dwór także szukał po- mocy, ale z równie niepomyślnym skutkiem. Sobieski nie chciał wszczynać wojny z królem w obliczu śmiertel- nego zagrożenia państwa. Nie mogąc dojść do porozumienia z Mi- chałem Korybutem wyjechał do wojska na Podole, nie czekając końca sejmu. Pozostawił na piśmie votum, w którym przedstawił program całkowitej zmiany polityki zagranicznej Polski - zrezygno- wania z układu andruszowskiego z Rosją i przystąpienia do sojuszu z Turcją i Tatarami przeciw Moskwie nawet za cenę wyrzeczenia się Ukrainy na korzyść sułtana. Jednocześnie dowodził w nim, że jeśli Rzeczpospolita chce utrzymać w swych rękach Ukrainę (były tam przecież wielkie majątki magnatów i szlachty), to musi pójść na duże ustępstwa wobec Kozaczyzny, znieść unię brzeską i zwiększyć rejestr wojska zaporoskiego. "Votum sejmowe marszałka i hetmana wielkiego koronnego należy uznać za znakomitą analizę polityki za- granicznej i stanu obronności państwa, za dokument świadczący o 508 tym, że Sobieski w owym czasie był już nie tylko wybitnym wo- dzeni, ale również i mężem stanu" 14. Ale tym razem wojnie z Turcją nie można było już zapobiec, cho- ciaż chan Adil Gerej próbował jeszcze doprowadzić do jakiegoś kompromisu. W sierpniu 1672 r. armia sułtana Mehmeda IV wkro- czyła do Polski i obiegła Kamieniec Podolski. Przeciw ponad 80 000 Turków, Tatarów, Wołochów i Multanów Polska zdołała wystawić zaledwie 16 000 żołnierzy, w tym do działań w polu 8000-9000. Po kilkudniowej obronie, 26 sierpnia, padł Kamieniec słabo broniony przez bezdusznych dowódców, z wyjątkiem bohaterskiego Jerzego Wołodyjowskiego, stolnika przemyskiego. Po zdobyciu miasta siły tureckie pomaszerowały na Lwów, który okupił się sumą 80 tyś. ta- larów. Dalsza droga w głąb państwa stała przed Turkami otworem. Rozdarta wewnętrznie i zwaśniona Rzeczypospolita nie była zdolna do żadnego niemal oporu. Sobieski czynił wszystko co mógł, by bro- nić kraju, natomiast Wiśniowiecki i jego stronnicy, sami nic nie ro- biąc dla obrony, przeszkadzali mu tylko i prowadzili przeciw niemu kampanię propagandową nie przebierającą w środkach. Polska pogrążona w chaosie wewnętrznym, w wirze zaciętej wal- ki stronnictw, musiała przystąpić do rozmów z Imperium Osmańs- kim i przyjąć haniebne warunki traktatu, podyktowane przez suł- tana. Na mocy układu, podpisanego w Buczaczu 18 października 1672 r., utraciła Ukrainę i Podole z Kamieńcem, musiała płacić suł- tanowi haracz. Faktycznie spadła do roli wasala Porty. Zanim doszło do podpisania tego traktatu, sułtan zezwolił Tata- rom na grabież ziem polskich. Ich trzy czambuły, każdy w sile kilku bądź nawet kilkunastu tysięcy ludzi, rozbiegły się aż po Hrubieszów, Jasło, Janów i Przemyśl. Sobieski miał natomiast tylko 3130 jazdy. Atakując czambuły, kierował się łunami, wzniecanymi przez ordę. Rozrzucił szeroko podjazdy, starając się nimi ogarnąć wszystkich grabiących Tatarów i nie pozwolić im odskoczyć na boki, poza za- sięg działania jego wojsk. Celem jego wyprawy było gromienie wro- ga, ratowanie kraju przed zniszczeniem, odbijanie jasyru, wpływa- nie na decyzje polityczne podczas prowadzonych w Buczaczu roko- wań