To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Alicja K. wie, gdzie tkwi zródBo jej zmartwienia. Wszystko przez Mary Tyler Moore. Mary Tyler Moore. To jej wina. Pamitacie Mary i jej efektowne mieszkanie w tym miBym domu w Minneapolis? Pamitacie sympatyczn Mary, fantastyczn zawarto[ jej szafy i wysmakowane wntrze? Kiedy Alicja K. byBa nastolatk podatn na wpBywy, szukajc wzorów dziewczyn z przedmie[cia, wiele sobotnich wieczorów spdziBa na ogldaniu, jak dziarska Mary definiuje nowoczesn kobieco[. Jej obraz zostaB wypalony niby |elazem w umy[le Alicji K. To Batwe, mówiBa Mary. To [wietna zabawa. Trzeba po prostu mieszka w przyjemnym mieszkaniu, w bezpiecznej okolicy, mie szaf peBn ciuchów i z tuzin par porzdnych pantofli, pracowa z ludzmi, którzy ci szanuj i podziwiaj, mie fajn przyjacióBk i dziarski u[miech, a |eby udowodni, |e wszystko gra, przeznaczy troch czasu na podrzucanie z rado[ci zimowej czapki a| do nieba. Szczerze mówic, Alicja K. nigdy nie zastosowaBa si do tej rady z czapk, niemniej staraBa si ze wszystkich siB na[ladowa Mary na innych frontach. Po skoDczeniu college'u przeprowadziBa si do centrum. ZnalazBa sobie niebrzydkie jednopokojowe mieszkanie, nawizaBa przyjazD z Ruth E., a nawet zostaBa dziennikark. Pomimo to Alicja K. naprawd wcale si nie zmieniBa. Nigdy si nie zdarzyBo, by, tak jak si spodziewaBa w gBbi serca, przebudziBa si którego[ ranka i zobaczyBa w Bazienkowym lustrze wBa[ciwy obraz: zadowolonej, pewnej siebie profesjonalistki, która ma fascynujce |ycie oraz tryskajc energi i optymizmem osobowo[. Dlaczego? - kombinuje, przewracajc si w Bó|ku. Gdzie popeBniBam bBd? I nieuchronnie w jej gBowie pojawia si sBowo  m|czyzni". M|czyzni. Alicja K. ma okropn, nieuleczaln skBonno[, |eby wszystkie swoje niepokoje przenosi na m|czyzn, |eby nieustannie martwi si o sprawy sercowe, |eby stawia znak równo[ci midzy dorosBym, uporzdkowanym |yciem a partnerstwem. Prawdziwa kobieta ma prawdziwego m|czyzn, tak czy nie? Ludzie doro[li |yj w parach. Alicja K. nic na to nie mo|e poradzi. Na jakim[ poziomie zdaje sobie spraw, |e dopóki nie spojrzy na ni z lustra zadowolona, pewna siebie, upartnero-wiona kobieta, nigdy nie poczuje si jak w peBni uformowana osoba dorosBa. A jednak... A jednak... Alicja K. zdaje sobie równie| spraw z czego[ innego - |e za t tsknot do idealnego romansu kryje si bezsensowna mrzonka: pragnienie, by j kto[ uratowaB. Przekonanie - zakorzenione w niej od czasów, gdy byBa podlotkiem, i odporne nawet na obraz dziarskiej, niezale|nej Mary Tyler Moore - |e rozwizanie wszelkich |yciowych problemów sprowadza si do tych paru liter: MiBo[. 12 Alicja K. wie, |e to nieprawda. Nieprawda! Czasami miaBaby ch krzycze o tym z dachu, tak gorco pragnie w to uwierzy. Bo widzicie, w gBbi serca Alicja K. rozumie, |e dorastanie to nieustanna walka, zBo|ony proces zmian, zawirowaD, pokonywania przeszkód, który w miar jak przybywa nam lat, coraz bardziej si komplikuje, a nie upraszcza. I pomimo tej tsknoty za wizi, tej okresowej desperacji, Alicja K