To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Poza tym pewna liczba nauczycieli kształciła się na wyższych kursach nauczycielskich organizowanych przez ZNP i SChNNSP albo też zdobywała kwalifikacje z tego zakresu w drodze samokształcenia i składania egzaminów eksternistycznych 54. Do 1928 r. z dyplomami wyższego kursu nauczycielskiego było 3600 osób. Ogólnie w szkołach powszechnych pracowało w roku szkolnym 1929/30 około 10% nauczycieli z dodatkowymi kwalifikacjami, w tym 1,2% z wykształceniem wyższym. Było to bezsprzecznie poważnym osiągnięciem, do którego w dużej mierze przyczynił się ZNP, organizując w trudnych warunkach wyższe kursy wieczorowe oraz różne formy pomocy dla nauczycieli składających egzaminy w charakterze eksternistów. Zdobywanie jednak przez nauczycieli dodatkowych kwalifikacji drogą studiów wieczorowych i eksternistycznych nie zawsze wpływało na poprawienie stylu pracy w szkole. Analizując ten problem w pismach pedagogicznych Tadeusz Kupczyński stwierdzał, że nauczycielstwo dużo czasu poświęcało zdobywaniu lepszych kwalifikacji, ucząc się w niedziele i wieczorami, dojeżdżając często wiele kilometrów na rowerach lub pociągami, ale pracowało najczęściej systemem książkowym, werbalnym i nie łączyło dokształcania z polepszaniem i doskonaleniem pracy w szkole 3B. W sumie wszystkie powyższe formy doskonalenia zawodowego nauczycieli wpłynęły niewątpliwie na polepszenie pracy dydaktycznej w szkole, na unowocześnienie metod nauczania i wychowania. Proces ten postępował jednak bardzo wolno, nie obejmował wszystkich szkół, napotykał różne przeszkody i opory. Najczęściej nowe zasady dydaktyczne były stosowane tylko na konferencjach rejonowych, na specjalnych kursach czy zjazdach nauczycielskich, ale w codziennej pracy szkolnej większość nauczycieli prowadziła lekcje systemem tradycyjnym, wtłaczała metodą werbalną określoną programem ilość wiedzy. Naprawdę dobrze 54 „RPed" 1931, nr 5, s. 225—227; „OiW" 1929, z. 2, s. 127; AANW, zesp. MWRiOP, sygn. 159, s. 21, 22; „GIN" 1928, nr 34, s. 539, 1932, nr 15, s. 233—239. W 1929 r. było 7 wyższych kursów nauczycielskich państwowych i około 50 prywatnych, prowadzonych przez organizacje nauczycielskie; WSt 1930, zeszyt (z.) specjalny VII, s. 15. 55 „GłN" 1927, nr 12, s. 144; 1928, nr 34, s. 539; 1929, nr 10, s. 174. 332 prowadzonych szkół było niedużo. W większości wypadków piękne hasła i wskazania metodyczne pozostawały martwą literą. W przeciętnej szkole było według B. Nawroczyńskiego „szaro i biednie" 5e. Pewne światło na jakość pracy dydaktycznej w szkołach powszechnych rzucają wyniki klasyfikacji i promowania uczniów. W roku szkolnym 1927/28 w szkołach wiejskich całej Polski nie promowano 25,6°/o uczniów, a w niektórych szkołach okręgu warszawskiego nawet 37%. W ciągu 7-letniej nauki szkolnej na 100 dzieci rozpoczynających naukę w klasie I kończyło szkołę w normalnym czasie tylko 16 uczniów. Reszta dzieci powtarzała klasy albo opuszczała szkołę przed jej ukończeniem. Tylko 8,4% absolwentów wiejskich szkół powszechnych ukończyło w latach 1920—1929 pełną szkołę 7-klasową, z tego w b. Królestwie — 7,4%, w Małopolsce — 5,3%, w województwach wschodnich — 3,4%, w województwach zachodnich — 2,2%, na Śląsku — 56,9%". Problem drugoroczności był często poruszany w pismach pedagogicznych, w prasie codziennej oraz na zjazdach i konferencjach nauczycielskich. Postępowi pedagodzy, między innymi Maria Librachowa, Helena Radlińska, Henryk Rowid, wskazywali przede wszystkim na dwie zasadnicze kategorie przyczyn niepowodzeń w pracy szkolnej: 1. ekonomiczno--społeczną, 2. pedagogiczno-dydaktyczną. W pierwszej grupie wskazywali najczęściej na takie przyczyny i czynniki, jak złe warunki materialne dzieci, niedostateczne odżywienie, brak warunków do odrabiania lekcji w domu, daleka droga do szkoły, brak środków na zakup książek i przyborów szkolnych. Wśród czynników natury pedagogiczno-dydak-tycznej wymieniali zwykle wadliwą organizację wiejskich szkół powszechnych, przepełnienie izb lekcyjnych, brak pomocy naukowych, niedostateczne przygotowanie do pracy szkolnej nauczycieli58. Do lat trzydziestych nie były jeszcze ujednolicone pod względem metodycznym i ideologicznym podręczniki szkolne. Do nauczania np. początkowego użytkowano dwadzieścia kilka typów elementarza. Również do nauczania języka polskiego, historii, matematyki, biologii czy geografii komisja oceny książek szkolnych przy Ministerstwie WRiOP dopuszczała co roku po kilka albo nawet kilkanaście podręczników opracowanych s« „RPed" 1930, nr 2, s. 95, nr 7, s. 40; „Zrąb" 1938, nr 11, s. 96; Eksperymenty..., s. 262, 263, 421. « J. Kornecki, Rezultaty..., s. 3, 5, 13; „Praca szkolna" 1927, nr l, s. 30; 1932, nr l, s. 149. W 1931/32 r. odsetek niepromowanych w szkołach miejskich i wiejskich wynosił 20%», a wiać nie wykazywał tendencji zniżkowej; 750000 dzieci powtarzało rocznie klasę. «M. Librachowa, W sprawie drugoroczności, „PrSzk" 1931, nr 7, s. 225, nr 8, s