To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Stąd też powstaje koncepcja indywidualistycznego państwa, które znamy pod nazwą demokracji parlamentarnej. Wola zbiorowa, idąca od dołu, od każdej jednostki, jest źródłem autorytetu władzy państwowej. Poprzez swobodnie kształtującą się opinię publiczną, stronnictwa, partie polityczne, wolne wybory przedstawicieli do parlamentu, zasadę większości i odpowiedzialności władzy wykonawczej – następuje przerzut woli jednostki na państwo. Każda jednostka uczestniczy pośrednio w stanowieniu praw i kontroli nad ich wykonaniem. Światopogląd indywidualistyczny formuje postawy jednostki w ten sposób, że usiłuje ona wyodrębnić krąg swoich wyłącznych spraw życiowych z zakresu aparatu władztwa. Dopóki ona w tym kręgu swobodnie się obraca i nie napotyka oporu innej woli indywidualnej, całość funkcjonuje sprawnie. Dzieje się to przez hodowanie etyki indywidualistycznej, spoczywającej na zasadzie poszanowania swobody i interesów innej jednostki, szacunku dla kręgu jej stanowienia. Stąd tolerancja cudzych przekonań, uległość wobec opinii publicznej i respekt wobec zasady własności prywatnej. Granice te jednak są niesłychanie delikatne i łatwe do naruszenia. Dzięki temu rozwinęła się funkcja kontroli, polegająca na czynności chronienia czystości przebiegów. Stanowi to odrębną dziedzinę prawa cywilnego, karnego, wychowania, opinii publicznej i jej sankcji, administracji, policji, wojska itd. Uzupełnia ona prace aparatu organizacji. O wielkiej roli tego aparatu nabieramy przekonania dopiero dziś, gdy widzimy, z jaką łatwością koncepcje totalistyczne potrafią pokierować żywiołami społecznymi według swych założeń. Wszystkie aparaty socjotechniki razem stanowią zrąb państwa indywidualistycznego. Dzięki nim indywiduum sprawcze zdobyło teren historyczny. Poprzez aparat powielania wzorców wdarło się ono do ciemnych żywiołów milionowych psychik indywidualnych, uorganizowało je na swoją modłę. Posługując się aparatem organizacji, stworzyło nowoczesne masy i społeczeństwo. Praca aparatu władztwa uformowała nowoczesne organizmy państwowe, oparte na wyobrażeniach i przekonaniach szerokich rzesz. I w końcu aparatem siły zbrojnej osłoniło te procesy przed dezorganizującymi siłami z zewnątrz. Znamienną cechą całego rozwoju jest to, że poszczególne aparaty rozwijały się w oderwaniu od pozostałych. Dzięki temu nie postrzegano, że wszystkie aparaty socjotechniki razem wzięte stanowią szczególnie wielką potęgę społeczną. Nikomu nie przychodziło na myśl, że socjotechnika jest taką samą potęgą dynamiczną jak technika przemysłowa. Moment uświadomienia tego będzie doniosłą chwilą w rozwoju cywilizacji zachodniej. 5. Kapitalizm Koncepcja mitu indywidualistycznego przerzucona na tło materii daje podstawy indywidualizmu gospodarczego. Wbrew wszelkim sugestiom punktem wyjścia jest tu raczej dorobek socjotechniki. Kapitalizm nie rozwinąłby się tak wspaniale, gdyby nie postępy w sferze organizacji żywiołów społecznych. Jeśli chcielibyśmy uchwycić podstawy kapitalizmu, trzeba by na pierwszym miejscu postawić postępy socjotechniki. Ona umożliwiła powstanie stosunków społecznych, w których egoistycznie kalkulująca, drapieżna jednostka, a więc prototyp późniejszego kapitana przemysłu, mogła swobodnie trwać, nie napotykając żywiołowego oporu środowiska, wyznającego i stosującego inne zasady naczelne. Typ ruchliwego kupca, przedsiębiorcy łasego na pieniądze, gotowego do poważnego wysiłku dla ich zdobycia, istniał zawsze, we wszystkich wiekach i cywilizacjach. Nie można więc właściwego kapitalizmu wyprowadzić z klasy kupców i mieszczaństwa średniowiecznego, typując je jako „wczesny” kapitalizm. Takie „zarodki” istniały zawsze. Dopiero dzięki postępom socjotechniki, która uczyniła indywidualizm normą społeczną, ten wczesny zarodek mógł się rozwinąć we właściwy kapitalizm. Oczywiście rozwój kapitalizmu z kolei przyczyniał się do forsowania socjotechniki, tak że na pewnym szczeblu mieszczaństwo staje się wykładnikiem mitu indywidualistycznego. Dziś wiemy, że idee religijne protestantyzmu i ideały nowego humanizmu wykorzystującego socjotechnikę odegrały w tym wszystkim bardzo poczesną rolę. Włączenie się nauki i jej siostrzycy, techniki produkcyjnej, nadało rozwojowi tempo rewolucyjne. Moglibyśmy powiedzieć, że dopiero po tym rozpoczął się kapitalizm. Kapitalizm więc rysuje się jako wynik zgodnego oddziaływania trzech odrębnych czynników: a) postępu socjotechniki, b) koncepcji indywidualizmu gospodarczego i c) stosowania nauki i techniki do produkcji. Jeśliby synteza powstała tylko z dwóch pierwszych czynników, rozwój społeczno-gospodarczy nie wyszedłby poza strukturę ekonomiczną właściwą społeczeństwu rzemieślników i kupców. Znamy z historii społeczeństwa o podobnym profilu. Niderlandy XVI i XVII wieku są tego przykładem. Nauka i technika, włączone w tę strukturę, działają na podobieństwo cudownego zastrzyku, ustokrotniającego dynamikę we wszelkich dziedzinach. I znów podkreślić tu musimy, że nauka i technika były możliwe do włączenia z powodu poprzedniego zaistnienia warunków na to pozwalających. Postępy nauki, socjotechniki, a z kolei epoka maszynizmu to już rozwinięcie ogólnej koncepcji wynalazku, którym jest mit indywiduum sprawczego. Zastosowanie maszyny parowej nie jest czymś przypadkowym. Stosunki ekonomiczne w końcu XVIII wieku były takie, że w powietrzu wisiało zamówienie na nowe siły produkcyjne. Ojciec ekonomii politycznej A. Smith widział przyszłość w najdalej idącym podziale pracy. Wzmagająca się wytwórczość, wykładnik rosnącej dynamiki mitu indywidualistycznego, musiała z kolei potęgować podział pracy, doprowadzać ją do elementów najprostszych