To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

- Rysy Stelli stwardniały. - Wiem, że to musiał być Randall. Chciał się mnie pozbyć, chciał się pozbyć dziecka. Był niedojrzały i samolubny, wielka gwiazda futbolu! Kiedy ojciec nalegał, żeby się ze mną ożenił, przestraszył się, że zrujnuje sobie życie. Musiał po prostu zareagować w ten sposób, podłożyć ogień, żeby mieć to z głowy. - Co jeszcze pamiętasz? - Nic. - Stella westchnęła i opadła na poduszkę. - Ta psychiatrzyca próbowała mi wmówić, że nie mogę sobie przypomnieć, bo to mój ojciec podłożył ogień, że mnie molestował, może był nawet ojcem tego dziecka. Powiedziała, że mój umysł nie mógł znieść tej świadomości i dlatego za każdym razem, kiedy wracałam do nocy pożaru i widziałam twarz ojca, po prostu się zamykał. - Sądzisz, że miała rację? - Absolutnie nie. - Wpatrywała się w pęknięcia na suficie. - Widzisz, potrafię sobie przypomnieć prawie wszystko, co się działo przed pożarem. Żadne z tych wspomnień się nie zatarło. Jak mogłabym zapomnieć coś tak chorego jak to, że mój ojciec mnie molestował? Gdyby był ojcem mojego dziecka, to przecież ciąża nie byłaby pewnie skutkiem jednego incydentu, a to znaczy, że wszystko musiałoby trwać jakiś czas. Sam, to się po prostu nie wydarzyło. Wobec swojego ojca zawsze czułam tylko miłość i podziw. To wspomnienie, w którym trzyma coś w rękach, jest przerażające, ale jestem pewna, że nie próbował zrobić mi krzywdy. - Zamilkła. Chwilę później powiedziała: - Nikt mnie nigdy nie przekona, że to ojciec wzniecił pożar. - Nie mówmy już o tym. - Pod prześcieradłem Sam delikatnie głaskał piersi Stelli. - Czasami lepiej zostawić przeszłość w spokoju. - Nie mogę, nie rozumiesz? - Stella połykała łzy. - Zamierzają wytoczyć mi proces o zabicie rodziców. Muszę być w stanie odtworzyć tę noc, umieć im powiedzieć, co się naprawdę stało i kto ponosi za to odpowiedzialność. Tylko w ten sposób mogę się oczyścić. - Ale to przecież Randall podłożył ogień. - Sam był trochę zdezorientowany. - Tak cały czas mówiłaś, prawda? - Tak, ale nie jestem pewna na sto procent. A Randall nie żyje, Sam. Zrobienie z niego kozła ofiarnego na pewno wyda się przysięgłym zbyt wygodne, zwłaszcza że wiedzą, iż jestem oskarżona o zabicie tego sukinsyna. Sam był adwokatem, zaczynał więc rozumieć trudne położenie Stelli. - Im bardziej obrzucisz Randalla błotem - odezwał się - tym mocniej potwierdzisz powód, dla którego miałabyś go zabić. - O to mi właśnie chodzi. Cokolwiek zeznam podczas tej rozprawy, jakikolwiek przedstawię dowód, że to Randall podłożył ogień, będę grać uczciwie. Ale reporterzy mogą wydrukować wszystko, co chcą, wszystko, co usłyszą, zobaczą albo będą podejrzewać na temat wydarzeń tej nocy. Odmalują mnie jako najokrutniejszą zbrodniarkę, bo takiej historii domaga się publiczność i dzięki takim historiom sprzedają się gazety. Potencjalni przysięgli w sprawie o zabójstwo Randalla przeczytają to gówno i uprzedzą się do mnie, zanim jeszcze dostaną wezwanie do stawienia się w sądzie. - Tak się dzieje w każdej sprawie kryminalnej - odrzekł Sam. - Zawsze, kiedy w grę wchodzi jakaś znacząca osoba, są problemy ze znalezieniem bezstronnej ławy przysięgłych, ale to nie znaczy, że nie daje się tego zrobić. - Tylko że im bardziej sprawa ma charakter poszlakowy - spierała się z nim Stella - tym ważniejsza się staje opinia publiczna. - Usłyszała, jak ktoś wkłada klucz do zamka sąsiednich drzwi, i nadstawiła uszu na ten metaliczny odgłos. - Najwyraźniej pamiętam nie to, co widziałam, Sam, lecz coś, co usłyszałam - mówiła dalej z większym napięciem. - Takie kliknięcie, przerwane innym dźwiękiem, jakby metalicznym i urywanym, a potem następne kliknięcie, identyczne jak pierwsze. Niedługo potem zdałam sobie sprawę, że moje łóżko płonie i czuję ten ohydny, ostry smród, a to musiała być moja paląca się skóra. - Usiadła prosto na łóżku i zasłoniła twarz dłońmi, nie zdając sobie sprawy, że odtwarza dokładnie to, co robiła w noc pożaru. - Sam, gdybym tylko mogła ustalić, co to za dźwięk! Wiem, że to klucz do wszystkiego. - Podpalacz musiał jakoś podłożyć ogień - odpowiedział z namysłem. - Ten odgłos to była pewnie zapalniczka. - Myślałam o zapalniczce