To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Szmer na sali ucisza szef gabinetu Admiralicji. Szef gabinetu: — Gentlemen, głos zabierze pierwszy lord. Pierwszy lord Adrnualicji wstaje. — Mam zaszczyt powitać naszych szanownych gości, a także przedstc wiciela rządu Jego Królewskiej Mości jego ekscelencje księcia Marly-Stanforda, który swoją obecnością raczył uświetnić nasze spotkanie. Gentlemen! — Kłania się sali. — Wasza Wysokość! — Kłania się przyjacielowi premiera. — I thank you for coming. Oddaję głos przewodniczącemu konferencji, szefowi mego gabinetu. Szef gabinetu Admiralicji: — Szanowni panowie, pozwalam sobie przystąpić do rzeczy. W zaproszeniu naszym zaznaczyliśmy, że na dzisiejszym spotkaniu zostaną panom udostępnione informacje szczególnej wagi. I tak też się stanie. Wydarzenie, z którego szczegółami zapozna panów rzecznik prasowy Admiralicji, nosi wszelkie cechy wyjątkowości w jej najbardziej odrażającym kształcie. Oddaję głos rzecznikowi prasowemu. Kontradmirał sir Alexander Parole: — Dziękuję, sir. Na poprzednim spotkaniu zakomunikowałem panom między innymi o zaginięciu w ostatnich dniach września na Pacyfiku południowo-zachodnim frachtowca bandery greckiej, ss „Pireus”. Zaginięciu bez śladu. Statki przepadają także w czasie pokoju, jednak wypadkowi temu towarzyszyło zagadkowe zjawisko: zniknięcie całej załogi. Nasuwało to przypuszczenie, że statek poszedł na dno tak szybko, iż nie zdołano uruchomić akcji ratunkowej, podać pozycji ani ndać sygnału S.O.S. — przypadek raczej rzadki w nowoczesnej żegludze morskiej, choć notowany. Ałe miesiąc później w podobny sposób zniknął frachtowiec amerykański, ss „Golden Creek”, a to już wywołało poważne podejrzenia. Odpowiednie służby zainteresowały się sprawą. Miesiąc po zaginięciu pierwszego fracntowca w pobliżu wyspy Lord Howe wyłowiono szczątki białego człowieka, członka załogi ss „Pireus”, w których znaleziono dwa pociski wystrzelone z bron; palnej będącej na wyposażeniu niemieckich sił zbrojnych: jeden pocisk pochodził z pistoletu parabellum 08 — broni bocznej niemieckich oficerów wszystkich służb, drugi, z pistoletu maszynowego szmajser MP-40. Stało się to impulsem do dalszych poszukiwań. Niedługo potem w miejscu zaginięcia frachtowca amerykańskiego wyłowiono jedenaście zwłok — członków jego załogi; we wszystkich zwłokach znaleziono pociski z niemieckie z broni palnej. Skrupulatnie przeprowadzone badania do ty niezwykle istotne wyniki. Po pierwsze: pociski znalezione w szczątkach marynarza greckiego frachtowca i marynarzy amerykańskich wystrzelone zostały z tych samych luf. Po drugie: pociski te wyprodukowane zostały — ustalono to ponad wszelką wątpliwość — nie wcześniej mz wiosną bieżącego roku. Po trzecie: ludzie, których szczątki znaleziono, opuszczając statek żyli jeszcze. Oznacza to, że zabito ich dopiero w wodzie... Gantlemen! — Głos sir Alexandra nabrał uroczystej powagi. — Ustalenia nasze świadczą o obecności na Pacyfiku południowo-zachodnim niemieckiego okrętu podwodnego, którego do- wództwo dopuszcza się czynu zakazanego przez konwencję haską oraz układ londyński, dokumenty podpisane także przez rząd Rzeszy Niemieckiej: zabijania na morzu bezbronnych rozbitków! Głos z sali (z kanadyjskim, z francuskojęzycznej prowincji Quebec, akcentem): — Ohydna zbrodnia! Głos spod ściany: — Dlaczego dowiadujemy się o tym dopiero teraz? Klasyczny przykład kpin cenzury wojskowej z opinii publicznej! Co na to przedstawiciel rządu? Odzywają się inne głosy, w tej samej tonacji. Korespondent „Texas Herald” oskarża Admiralicję o typowo brytyjskie kunktatorstwo. Sugeruje rozstrzelanie w odwet tysiąca niemieckich jeńców wojennych. Pierwszy lord pochyla się ku księciu Marly- Stanfordowi, coś do niego mówi, ale ten już po pierwszych słowach kręci przecząco głową. Nie teraz. Potrząsa swoją gołębiobiałą głową. Szef gabinetu podnosi rękę. — Gentlemen, mamy jeszcze dużo interesującego materiału. Obawiam się... Sala cichnie, głos zabiera ponownie rzecznik prasowy. Kontradmirał sir Alexander Parole: — Stało się to w wyniku jednej z najbardziej udanych operacji u-bootwaffe, chytrze pomyślanej, z szatańską maestrią przeprowadzonej; gdyby nie przypadek, a raczej splot przypadków, operacja ta uszłaby naszej uwadze. Zaliczono by ją do zagadek, jeszcze jednej w tej wojnie, które nigdy nie doczekają się rozwiązania