To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Tak bardzo pani zależy, żeby zrobić z Byrony dziwkę, a sądzę, że powinna pani raczej spojrzeć na siebie. Jeśli chodzi o Maggie, jest tak honorowa i lojalna, że nie zasługuje pani na to, by przebywać z nią w jednym pokoju. Wiedz, Butler - dodał - że twoja żona próbowała uciec od ciebie tamtej nocy. Miałem szczęście być w pobliżu, żeby jej pomóc. Ira poczuł mdłości. Wyglądał tak blado, że Saint podszedł do niego szybko. - Nie - powiedział cicho Ira. - Życie w kłamstwie... no cóż, człowiek nie zawsze zachowuje zdrowy rozsądek. Żałuję tylu rzeczy... Zrobimy, jak chcecie. Nie odsyłajcie Byrony do jej rodziców. Jej ojciec jest... okrutny. Będzie ją niemiłosiernie bił. - Kto wie? Może dla niej byłoby najlepiej, gdyby wróciła do domu. W końcu nic jej tutaj nie trzyma -odezwał się Del, rzucając Brentowi spojrzenie z ukosa. - Jak tylko małżeństwo zostanie anulowane, ożenię się z nią - powiedział Brent wyraźnie. * Byrony siedziała na ulubionym krześle Brenta, z podwiniętymi pod siebie nogami i książką na kolanach. Raz zajrzał do niej Nero, jak się domyślała, żeby sprawdzić, czy nie szykuje się do ucieczki. Maggie zjadła z nią lunch. Teraz jednak była sama. Czy kiedykolwiek nie byłam sama? - zastanawiała się. Niedługo znowu będzie sama. Potrząsnęła głową, by odgonić od siebie natłok pytań bez odpowiedzi. Usłyszała, jak zamykają się drzwi biura, a potem dobiegły ją kroki Brenta, idącego w stronę sypialni. Zdziwiła się, że poznała jego kroki. Spojrzała mu w oczy, gdy wszedł do środka. Przez chwilę patrzyli na siebie bez słowa. Brent patrzył na nią innymi oczyma. Nigdy nie zaprzeczał, że był nią oczarowany od pierwszego spotkania w San Diego, nie zaprzeczał już także, że niewyobrażalnie jej pożąda. Przyznał, że jest w niej zakochany i chce się nią opiekować. Inne, głębsze uczucia, które nim zawładnęły, trzymał w ukryciu. Powtarzał sobie, że zauroczenie wystarczy. Że na tym się skończy. - Jak się czujesz? - zapytał nagle, nie ruszając się. Byrony była spięta i bardzo zawstydzona. - Dobrze, naprawdę - odparła, cienkim głosem. - Dobrze. Maggie powiedziała mi, że zjadłaś spory lunch. - Mogłeś zapytać mnie, nie moją... strażniczkę. - Byrony, nie bądź nieznośna. - Podszedł do niej, przesuwając palcami po włosach. - O co chodzi? Nie odsuwaj się ode mnie. Ja na pewno cię nie skrzywdzę. Bóg mi świadkiem! Spuściła wzrok i zaczęła bawić się skórzaną zakładką w książce. - Wiem - powiedziała. - Tylko że wszystko jest takie... skomplikowane. Po prostu nie wiem, co robić. - Już nie musisz się o nic martwić. Niedługo wszystko się wyjaśni. Spojrzała na niego. - Co chcesz przez to powiedzieć? - Saint, Del i ja spotkaliśmy się z twoim mężem i bratową. Del wyjeżdża dziś do Sacramento, żeby anulować twoje małżeństwo. A jeśli chodzi o Irę i Irene, to przyznają, że to dziecko Irene i jakiegoś wojennego bohatera, który zginął, zanim zdążył się ożenić z Irene. Nie będziesz o nic obwiniana. Wpatrywała się w niego. - Ale to nie jest konieczne, Brent. Ja... nie zamierzam ponownie wychodzić za mąż. Wyjeżdżam z San Francisco. Nie ma powodu, żeby oni... - Milcz, kobieto! - Skrzywił się, odwrócił i podszedł do kominka, opierając na nim rękę. - Brent - powiedziała bardzo spokojnie - przecież wiesz, że wyjeżdżam z San Francisco. Dlaczego zmusiłeś Irę, żeby to zrobił? - Nie wyjeżdżasz - stwierdził zwięźle, niemal ze złością. - Nie masz za grosz rozumu! Jak zamierzasz przeżyć? Pieniądze za naszyjnik nie starczą ci na długo. Uniosła podbródek, gest, który już u niej rozpoznawał, tak jak wbijanie obcasów w ziemię. - Poradzę sobie. Nie zamierzam w przyszłości być dla nikogo ciężarem. Wiedział, że ją rozzłościł. Nie miał takiego zamiaru! Od kogo usłyszała, że jest ciężarem? - Byrony, chciałbym, żebyś za mnie wyszła. Książka z hałasem upadła na podłogę. Zerwała się z krzesła, przyciskając pięści do ud i patrząc na niego z niedowierzaniem. To ci dopiero reakcja, pomyślał, patrząc, jak zaczerwieniła się na propozycję małżeństwa. - Tak - powtórzył - chcę, żebyś wyszła za mnie, gdy tylko twoje małżeństwo zostanie anulowane. - Dlaczego? - No cóż, krótko i treściwie. Muszę powiedzieć, że jest wiele powodów