To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
.. * A to niespodzianka! Sk¹d panicz dzwoni? Tyle czasu, tyle czasu! Ju¿ my tu wszyscy panicza wypatry- wali... * Wybacz, Antoni, nie mam zbyt wiele czasu. - Ma- teusz przerwa³ wywód s³u¿¹cego. - Poproœ pani¹ do te- lefonu. * Ju¿ proszê, ju¿ proszê. * Synku najdro¿szy! - Radosny okrzyk zabrzmia³ jak wystrza³ z karabinu. - Nawet nie wiesz, jak bardzo siê cieszê, ¿e dzwonisz! Czemuœ tak d³ugo milcza³?! Za- martwia³am siê o ciebie! * Wszystko w porz¹dku, mamo. Pos³uchaj mnie uwa¿nie, mam ci coœ wa¿nego do powiedzenia... * Gdzie ty jesteœ? S³abo ciê s³yszê. * Jestem w protektoracie, mamo... * Co tam robisz? Obieca³eœ, ¿e bêdziesz na Wielka- noc. Nie by³eœ. Niepokoi³am siê o ciebie... * Mamo, mam ma³o czasu. Dzwoniê z budki telefo- nicznej, wiêc pos³uchaj mnie uwa¿nie. S³ysza³aœ pewnie o tej nowej krzy¿ackiej broni? O tym wielkim wybuchu na morzu? * Bo¿e mój jedyny! W coœ ty siê znowu wmiesza³? Ja wiem, ¿e ciê¿ko pracujesz, ¿eby wyci¹gn¹æ nas z d³u- gów, ale... * Mamo, w nic siê nie wmiesza³em. Wszystko jest w porz¹dku... * Poczekaj, synku, ojciec chce z tob¹ rozmawiaæ. Mateusz zacisn¹³ rêkê na s³uchawce. * Czy jest znowu pijany? * Jak mo¿esz tak mówiæ! Wiesz, jak ciê¿ko prze¿y³ licytacjê... * Jest pijany czy nie? - spyta³ ze z³oœci¹ Boryna. * Oddajê ci go. * Synu, to ty? Jesteœ tam? Odezwij siê wreszcie! * Jestem... * Dlaczego nie przyjecha³eœ na œwiêta? Matka wszystko przygotowa³a! Czekaliœmy na ciebie! * Nie mog³em, by³em zajêty. * Znam ja te twoje zajêcia! Zamiast pilnowaæ inte- resów, chodzisz z t¹ swoj¹ band¹! Ca³a okolica ze mnie siê œmieje! Przemytnik zacisn¹³ zêby i z trudem hamuj¹c z³oœæ, wycedzi³: - Nie bêdê teraz o tym rozmawiaæ. Dzwoniê, ponie- wa¿ jesteœcie w niebezpieczeñstwie... * Kostrzebski, ta przeklêta bezherbowa œwinia, wy- kupi³ Owczarza! Miesi¹c temu! Po³o¿y³ bydlak dwieœcie tysiêcy i wzi¹³ ca³y maj¹tek! By³ u nas dwa tygodnie temu i proponowa³ mi to samo! S³yszysz?! * S³yszê, ¿e jesteœ pijany... * Chc¹ nas wykupiæ, a ty w³óczysz siê z band¹ ob- wiesiów zamiast ratowaæ rodowe dobra! * Po to w³aœnie siê w³óczê, ¿eby do tego nie dopuœ- ciæ! - wybuchn¹³ Mateusz. - Zarabiam pieni¹dze, ¿eby wykupiæ to, coœ przepi³! W s³uchawce zapad³a nag³a cisza. Mateusz uderzy³ s³uchawk¹ o aparat. - Sukinsynu! Przeklêty sukinsynu! Otar³ rêk¹ czo³o, spojrza³ na oczekuj¹cego Ottona i siêgn¹³ po ksi¹¿kê telefoniczn¹. Otworzy³ jej polsko- jêzyczn¹ czêœæ i odszuka³ spis instytucji pañstwowych województwa brzesko-kujawskiego. Przerzuci³ kilka stron. - To chyba bêdzie to. - Jego palec zatrzyma³ siê na numerze telefonu Czwartej Komendy Policji z siedzib¹ w Toruniu. Siêgn¹³ po s³uchawkê i wrzuci³ kolejn¹ monetê. Na- bra³ g³êboko powietrza i wykrêci³ szeœciocyfrowy nu- mer. W s³uchawce rozleg³ siê, piskliwy, jednostajny syg- na³. * B¹dŸ na miejscu - mrukn¹³ przez zaciœniête zêby. * Czwarta komenda, s³ucham - odezwa³a siê grzecz- nie telefonistka. * Chcia³bym rozmawiaæ z nadinspektorem Anto- nim Kowalskim - powiedzia³ szybko. * Proszê czekaæ. Minê³o kilkadziesi¹t sekund. S³ysza³ wyraŸnie jed- nostajny stukot maszyny do pisania. Ktoœ w niewielkiej odleg³oœci rozmawia³ g³oœno. * Pospiesz siê, do cholery - spogl¹da³ co chwila na zegarek. * Kowalski, s³ucham - rozleg³ siê nagle basowy g³os. - S³ucham. Jest tam kto? * Witam, nadinspektorze, mówi Mateusz Boryna. W s³uchawce zapad³a cisza. * ¯e co? Boryna? Ten Boryna? Czy to jakieœ kpiny? - Domyœlam siê, ¿e jest pan zaskoczony, ale to na- prawdê ja. Proszê pos³uchaæ mnie uwa¿nie. Mam nie- zwykle wa¿n¹ wiadomoœæ. Proszê, ¿eby przez chwilê pan mi nie przerywa³. Dzwoniê z budki telefonicznej z protektoratu. Pozosta³o mi jakieœ siedem minut, wiêc przejdê od razu do rzeczy. Mateusz mówi³ szybko, staraj¹c siê jednak, by jego opowieœæ brzmia³a logicznie. Relacja z wydarzeñ ostat- niego tygodnia zajê³a mu cztery minuty. * ...bombê wywioz¹ dziœ wieczorem. Dotrze na miej- sce najpewniej jutro rano. Czy zrozumia³ pan wszystko, co powiedzia³em? - spyta³ dr¿¹cym z emocji g³osem. * Zrozumieæ zrozumia³em, ale to, co us³ysza³em, brzmi nieprawdopodobnie! - Po tonie g³osu Mateusz pozna³, ¿e Kowalski w³aœnie teraz obiecuje sobie przy najbli¿szej okazji dok³adnie pokazaæ przemytnikowi, co s¹dzi o tego typu ¿artach. * Wiem, ale proszê mi wierzyæ - nie wymyœli³bym czegoœ takiego! Powiem szczerze, ¿e nie wiem, jak prze- konaæ pana, ¿e to, co powiedzia³em, jest prawd¹. Wiem, co pan o mnie myœli, lecz musi mi pan uwierzyæ. Stojê w tej pieprzonej budce i widzê st¹d, jak wieœniacy kopi¹ rów przeciwczo³gowy. - Min¹³ siê nieco z prawd¹, bo- wiem widok z budki ogranicza³ siê tylko do frontu koœ- cio³a, lecz uzna³ jednak, ¿e doda to jego s³owom drama- tyzmu. - Panie Boryna, ja te¿ nie wiem, co powiedzieæ. Opowiedzia³ mi pan, jak wszed³ do pilnie strze¿onego oœrodka, dowiedzia³ siê, ¿e samochód z tym œwiñstwem jedzie do Królewca i wyszed³ stamt¹d bez szwanku. - Kowalski nie szczêdzi³ ironii. - Domyœla siê pan, co o tym s¹dzê? Mateusz zacisn¹³ usta. * Wiem, jak to brzmi, ale tak w³aœnie by³o. * Bior¹c pod uwagê pañsk¹ przesz³oœæ, mogê spo- dziewaæ siê ró¿nych rzeczy... * Inspektorze. - Przemytnik z trudem pohamowa³ narastaj¹c¹ z³oœæ. - Ma pan moje akta. Jest w nich in- formacja, ¿e ojciec mój posiada pod Gdañskiem maj¹- tek. Dlatego w³aœnie zamierzam nak³oniæ Prusów, by zaatakowali Krzy¿aków. W s³uchawce zapad³a na chwilê cisza. * Mówi pan powa¿nie? - Rozmówca by³ wyraŸnie zaskoczony. * Najzupe³niej, inspektorze. * S¹dzi pan, ¿e Prusowie zgodz¹ siê zaatakowaæ fol- wark? Mówi³ pan, ¿e jest ich zaledwie czterdziestu i s¹ s³abo uzbrojeni. * Komturialnych równie¿ nie ma wielu - odpar³ ze zniecierpliwieniem Mateusz. - Uderzymy z zasko- czenia i opanujemy teren. Jednak jeœli nie otrzymamy szybko pomocy... * Dobrze, panie Boryna. Przeka¿ê co us³ysza³em, ale niczego nie obiecujê. * Niech pan tylko powiadomi armiê! - Mateusz us³ysza³ sygna³ informuj¹cy, ¿e pozosta³o mu piêæ se- kund rozmowy. - Niech im pan powie, ¿e maj¹ zale- dwie kilka godzin! Kilka godzin! Jeœli bêdzie to mo¿li- we, spróbujê siê jeszcze skontaktowaæ! W s³uchawce zapad³a cisza. Przemytnik westchn¹³ ciê¿ko. Wyszed³ z budki i zerkn¹³ na Ottona, który przygl¹da³ mu siê z niepokojem wypisanym na twarzy. * I co? Co powiedzia³? * Przeka¿e wiadomoœæ. * Uwierzy³ ci? * Czy uwierzy³? - Mateusz wzruszy³ ramionami. - To akurat nie jest istotne. Najwa¿niejsze, ¿eby armia przys³a³a nam posi³ki. * Posi³ki? Jakie posi³ki? O czym ty mówisz? - Uderzymy na maj¹tek