To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Przy- szed³ dopiero pod wieczór. Na jego widok struchla³y im serca. By³ wielki jak góra. Zapêdzi³ trzodê do pieczary, a wejœcie zamkn¹³ g³azem tak ogromnym, ¿e dwadzieœcia cztery wo³y nie ruszy³yby go z miejsca. Wydoi³ kozy i owce, rozpali³ ognisko i przy œwietle ujrza³ w k¹cie gromadkê ludzi. Odyseusz powiedzia³, ¿e nazywa siê Nikt, ale on nie s³ucha³, tylko porwa³ dwóch, rozszarpa³ na kawa³ki i zjad³. Tak mu smakowa³o, ¿e szpik z koœci wyssa³. Na œniadanie zjad³ znowu dwóch i obiecywa³ Odyseuszowi - nazywa³ go Nikt - ¿e go sobie na ostatek zachowa. Syn Laertesa odpar³, ¿e umie oceniæ ten zaszczyt, i poczêstowa³ olbrzyma kubkiem starego wina. Polifem nigdy nie pi³ nic równie doskona³ego. Kaza³ sobie jeszcze raz nalaæ i pi³, a¿ go odesz³a przytomnoœæ i run¹³ powa- HISTORIA WOJNY TROJAÑSKIEJ 255 lony snem bezw³adnym. Odyseusz rozpali³ ogieñ, w³o¿y³ doñ têgi kó³ z drzewa oliwnego, a gdy siê drzewo zajê³o, wrazi³ roz¿arzon¹ g³owniê w oko Polifema. Oœlepiony cyklop rycza³ z bólu, a¿ dr¿a³y œciany pieczary. Lecz nie móg³ pochwyciæ ani Odyseusza, ani jego towarzyszy, którzy zwinnie uciekali po zakamarkach jaskini. Wtedy usiad³ przy wyjœciu i czeka³. Tymczasem chytry król Itaki obmyœli³ nowy podstêp. Przywi¹za³ siebie i towarzyszy pod brzuchami baranów i tak razem z trzod¹ wymkn¹³ siê z wiêzienia. Na koniec przekona³ siê Polifem, ¿e zdrajca uszed³. Zwo³a³ swoich ziomków, olbrzymich jak on cyklopów, i prosi³, ¿eby go pomœcili. Oni zaœ pytali, kto mu oko wypali³. "Nikt! Nikt!" - krzycza³ Polifem, bo tak mu siê Odyseusz przedstawi³ pierwszego dnia. Ale wszyscy myœ- leli, ¿e cyklop oszala³: mówi, ¿e nikt mu oka nie wypali³, a jednoczeœnie wzywa pomocy. I odeszli do swoich do- mów. Odyseusz zd¹¿y³ wsi¹œæ na okrêty, a odbijaj¹c od brzegu zacz¹³ siê przechwalaæ: "S³uchaj, cyklopie, jeœli ktokolwiek zapyta, kto ciê oœlepi³, powiedz: ten, co zbu- rzy³ Trojê, syn Laertesa!" By³o to w z³ej chwili powiedzia- ne. Polifem stan¹³ na wybrze¿u i zacz¹³ siê modliæ do ojca swego: "Us³ysz mnie, Posejdonie, w³adco ziemi b³êkitno- grzywy, jeœlim ja twój syn, a ty moim ojcem, spraw, aby Odys grodoburca nie wróci³ do domu. A jeœli mu prze- znaczono wróciæ do ziemi ojczystej, niechaj póŸno przy- bêdzie i w nêdzy, straciwszy wszystkich towarzyszy, na cudzym okrêcie, a w domu niech go spotka niedola". Us³ucha³ go Posejdon i kl¹twa Polifema mia³a siê spe³niæ co do s³owa. Zawin¹wszy do wyspy Eolii, zjedna³ sobie Odyseusz króla wiatrów, E o l a, który tak go polubi³, ¿e na odjezdnym da³ mu miech skórzany, gdzie by³y zamkniête 256 JAN PARANDOWSKI wszystkie wiatry. Odyseusz móg³ teraz spokojnie p³yn¹æ do domu, wypuœciwszy z worka tylko wiatry pomyœlne. Jako¿ dziewiêæ dni i dziewiêæ nocy ¿eglowa³ bez ¿adnych przeszkód, pewny, ¿e dziesi¹tego dnia zobaczy dymy oj- czystej Itaki. Ale gdy usn¹³ w nocy, towarzysze zebrali siê i jêli radziæ o tym tajemniczym miechu, w którym domyœ- lali siê wielkich skarbów. Wreszcie postanowili siê prze- konaæ. Ledwo worek rozwi¹zali, wylecia³y srogie wiatry, porwa³y okrêty i zapêdzi³y je na dalekie przestwory mo- rza. Zacz¹³ siê nowy okres tu³aczki. Po tygodniu do- p³ynêli do jakiejœ wygodnej przystani, gdzie Odyseusz uwi¹za³ statki, a sam wdrapa³ siê na szczyt najbli¿szego wiszaru. Nigdzie nie widaæ by³o ani pól uprawnych, ani pas¹cych siê stad byd³a, tylko w jednym miejscu unosi³y siê gêste dymy i opary, jakby tam le¿a³o ludne miasto. Pos³ano na zwiady dwóch ludzi, którzy rych³o przedarli siê przez las do owego miasta. W pierwszym domu, do którego weszli, mieszka³ król potê¿nego ludu L a j s t r y- g o n ó w, a by³ to okrutny olbrzym. Porwa³ jednego z przybyszów i zjad³ na surowo. Drugi uciek³, co mia³ si³, bo mu ten dom zapachnia³ pieczar¹ Polifema. Odyseusz nie zd¹¿y³ przysposobiæ okrêtów do drogi, gdy na wybrze¿u zaroi³o siê od dzikich Lajstrygonów. Potworne g³azy, gêsto jak grad, sypa³y siê na okrêty biednego tu³acza, nios¹c œmieræ za³odze, ³ami¹c maszty, gruchoc¹c kad³uby, które nasi¹ka³y wod¹ i tonê³y. Ocala³ tylko statek Ody- seusza: jedenaœcie innych, wraz z ca³¹ zdobycz¹ trojañs- k¹, poch³onê³o morze. Okrêt Odyseusza wymaga³ naprawy, ludzie potrze- bowali wytchnienia i posi³ku. Przybili wiêc do wyspy, która wyda³a im siê nie zamieszkan¹. Lecz doœwiadczenie nakazywa³o ostro¿noœæ. Podzielili siê zatem na dwa od- HISTORIA WOJNY TROJAÑSKIEJ 257 dzia³y. Odyseusz z po³ow¹ za³ogi zosta³ na statku, a reszta, dobrze uzbrojona, posz³a w g³¹b l¹du. Niedaleko wybrze¿a, w przeœlicznej dolinie wyœcielonej miêkk¹ tra- w¹ sta³ godny zamek z ciosowego kamienia. Wokó³ prze- chadza³y siê oswojone lwy i wilki. Z pa³acu s³ychaæ by³o s³odkie œpiewanie. By³ to g³os pani tej ziemi, córki S³oñca, uroczej czarodziejki K i r k e. Dojrzawszy goœci w progu, przerwa³a robotê na krosnach, wysz³a do nich i zaprosi³a na pokoje. Da³a im jeœæ i piæ, a kiedy swój g³ód nasycili, wypêdzi³a ich ró¿d¿k¹ do obory. Wówczas spostrzegli, ¿e czarownica zamieni³a ich w œwinie. Jeden z nich zdo³a³ uciec w postaci ludzkiej i przy- bieg³szy do okrêtu opowiedzia³ przygodê. Odyseusz wzi¹³ miecz i sam poszed³ do pa³acu. W drodze spotka³ Her- mesa, który mu da³ ziele zabezpieczaj¹ce przed czarami. Kirke nakarmi³a i napoi³a syna Laertesa, a widz¹c, ¿e mu nie szkodzi posi³ek przyrz¹dzony na zio³ach czarodziej- skich, chcia³a go dotkn¹æ sw¹ ró¿d¿k¹. Lecz on skoczy³ ku niej z mieczem. Czarownica pad³a na kolana i prosi³a o przebaczenie. Wróci³a jego towarzyszom kszta³t ludzki, a by³a taka ³agodna i kochaj¹ca, ¿e Odyseusz rok prze- siedzia³ w jej goœcinnym odt¹d pa³acu. A kiedy odje¿d¿a³, Kirke objawi³a mu, ¿e z woli bogów musi udaæ siê na najdalsze krañce zachodu, gdzie jest wejœcie do podzie- mia, wywo³aæ duszê wró¿bity Tejrezjasza i wzi¹æ od niego rady na dalsze ¿ycie