To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

"Choćbym miał wielką wiarę, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, niczym jestem. I choćbym na żywność ubogim rozdał wszystką majętność swoją, i choćbym wydał ciało swoje tak, żebym gorzał, a miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże". Jeśli Chrystus przyjmie go na brata, przyjmie go też jako człowieka zdolnego do miłości. "Miłość jest cierpliwa, jest łaskawa, miłość nie zazdrości, na złość nie czyni, nie nadyma się..." Powiedzmy, miłość do Guarani. Oni mówią prawdę. Jakiś czarny chrząszcz wpadł przez okno i z brzękiem poleciał w stronę świecy. Mendoza zdmuchnął świecę i słuchał, jak chrząszcz lata po celi. Potem brzęczenie stało się jednostajne i po chwili zapadła cisza. Chrząszcz odleciał, a w ślad za nim serce Mendozy. "Gdy byłem dziecięciem, mówiłem jak dziecię, rozumiałem jak dziecię, myślałem jak dziecię. Gdy zaś stałem się mężem, usunąłem, co było dziecinnego..." Powiedziała mu Katarzyna, jego matka: "A teraz trwa wiara, nadzieja, miłość, to troje; z tych zaś większa jest miłość". Poszedł do celi Gabriela, żeby przedstawić swoją prośbę w imię miłości do Guarani. Gabriel rozzłościł się. Zapalił świecę i zapytał: - Skąd na świętego Michała przyszedł ci do głowy ten pomysł? - Jeśli Chrystus przyjmie mnie na braciszka, będę wiedział, że godzi się na mnie we Mszy. O nieba, przecież ten człowiek zupełnie postradał rozum! - Ale to nie Chrystus by cię przyjął. Byłby to tylko ojciec Ribiro z Asunci~on. - To wiem. - Czyż nie widzisz zatem, że gdybyś wystąpił z taką prośbą, zostałbyś osądzony, jak jeden człowiek osądza drugiego? - Ale przez ojca Ribira przemówiłby Chrystus. Ten człowiek ma serce dziecka! Gabriel zadał Mendozie badawcze pytanie dotyczące Philippa i Carlotty, a także dusz, które sprzedał w niewolę, i bezbronnych dziewcząt, które zgwałcił. Potem ostrzegł go: - Jeśli ojciec Ribiro pozwoli ci złożyć śluby, zaczniesz od swego domu i prawie na pewno zostaniesz tutaj. Czy zdajesz sobie z tego sprawę? - To nie ma dla mnie znaczenia. - Napiszę do ojca prowincjała, by zasięgnąć jego opinii. Mendoza poszedł pozostawiając Gabriela, który zaczął rozmyślać nad całą ironią tej sytuacji. Kiedy Guarani zobaczą, że Mendoza przyjmuje sakrament, przyjmą go także i uznają się za chrześcijan. Mendzoza jest winien ogromnych zbrodni przeciwko nim, a jednak zajmuje szczególne miejsce w ich duszach. Gabriel napisał długi i skomplikowany list do Ribira. Minęły cztery miesiące zanim list dotarł do ojca prowincjała, który wybuchnął śmiechem na myśl o szeregach świętych i ojców, których Gabriel zwerbował najpierw po jednej stronie barykady, a potem po drugiej. Było rzeczą widoczną, że piszący pragnie zgody na swoją prośbę, i ojciec Ribiro chętnie ją wyraził, co kosztowało go dwie godziny wysiłku przy układaniu listu, wiedział bowiem, iż będzie on poddany drobiazgowej analizie. Podobnie jak inni jezuici, którzy znali Gabriela, Ribiro uważał go za swarliwego świętego. Otrzymawszy list, Gabriel posłał po Mendozę. - Czyś nie utracił pewności? - Nie, ojcze. - Nadeszła odpowiedź. Idź i poświęć jeszcze noc na rozmyślania. Rano zostaniesz przyjęty. I w ten sposób następnego ranka, w obecności jezuitów i zgromadzonego plemienia, Mendoza został przyjęty na brata i przystąpił do komunii. Wtedy także Hacugh przyjął komunię, a w jego ślady poszło wielu innych Guarani i Gabriel dziękował Bogu. Mendoza położył się i zasnął. Śnił mu się tańczący Philippo i uśmiechnięta matka piorąca trzcinową matę. Po przebudzeniu wiedział, że pochwalają to, co zrobił. Jego myśli zwróciły się następnie do Carlotty i był wdzięczny, kiedy zgasł blask wspomnień. Hacugh stanął przed szamanem. - Jestem chrześcijaninem. Tanretopra obdarzył go przenikliwym spojrzeniem, skinął i odwrócił się w drugą stronę. Tego samego dnia odszedł na niewielką odległość od wioski i wraz z dwoma innymi, którzy przyszli mu pomóc, zbudował sobie wysoko na drzewie szałas przykryty palmowymi liśćmi. Siedział tam dzień po dniu. Był w nim, kiedy słońce wstawało i kiedy zachodziło, czasami sam, czasem ze swoimi dwoma wpatrzonymi w niego towarzyszami