To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Trudno byłoby odsunąć hipotezę o ofierze, może nie zawsze dobrowolnej, małżonki i czasami też rodziny. Cezar relacjonuje: Pogrzeby Galów są wspaniałe i wystawne. Wszystko, co za życia drogie było sercu zmarłego, nawet zwierzęta, składa się wraz z nim do grobu. Co więcej, jeszcze do niedawna niewolnicy i klienci, których zmarły kochał, także dzielili jego los, paleni na tym samym stosie4. We wcześniejszych okresach nic takiego nie wydarzyło się w Galii. Pochówki w kurhanach zbiorowych są zawsze od siebie oddzielone i nie wydają się jednoczesne. Najokazalsze kurhany znajdują się zresztą nie w centrum Galii, lecz w Nadrenii, na prawym brzegu rzeki oraz między Renem a Mozelą. To upodobanie do ostentacji świadczy nie tylko o materialnym bogactwie, ale też o niezwykłej wyobraźni, obcej ludom prowadzącym osiadły tryb życia, a także o naiwnej pysze, zdradzającej barbarzyńcę. Cywilizacja galijska była więc mieszanką elementów heterogenicznych, których proporcje zmieniały się zależnie od prowincji. Jednakże pod koniec pierwszego podokresu lateńskiego, około roku 300 p.n.e., wszystkie te składniki tworzyły już jednorodną całość, zaszczepioną we wszystkich regionach kraju, tak samo jak plemiona różnego pochodzenia ukonstytuowały jednolity lud. Belgowie Podczas gdy w Galii część Celtów już się stabilizowała, inni, za Renem, trwali w stanie zamętu jak w czasach przedhistorycznych. Spośród wielu migracji zatrzymamy się tu tylko przy tych, które miały reperkusje w Galii. Kiedy -jak wynika z przekazów historyków antycznych - druidzi twierdzili, że Galowie są mieszanką autochtonów z przybyszami zza Renu, pamiętali, być może, tylko ostatnie inwazje, które rzymski podbój wyprzedziły o kilka zaledwie stuleci. Mieli zapewne na myśli szczególnie Belgów, w których Strabon za czasów Augusta dostrzega podobieństwo do Germanów. Znane są nam dwie inwazje zza Renu w okresie lateńskim - Belgów oraz Cymbrów i Teutonów; pierwsza uwieńczona sukcesem, druga niepowodzeniem. Są to Gajusz Juliusz Cezar, Wojna galijska, przeł. E. Konik, Wrocław 1978. Belgowie 65 dwa przykłady migracji formujących na ziemiach zachodu społeczności, które wkroczą już w okres historyczny. Belgowie przybyli bez wątpienia od północy, z wysp na krańcach kontynentu, o których mówił Ammian Marcellin - z wybrzeża fryzyjskiego lub nawet z ziem położonych na wschód od nich. To tam przecież życie było nieustanną walką z falą sztormową, która więcej pochłaniała ofiar niż wojny. Przekroczyli Ren pod Kolonią albo pod Nijmegen i posuwali się prawdopodobnie po osi wielkiego szlaku prowadzącego do Bavai, drogą, którą archeolog z XVII stulecia, Nicolas Bergier, nazwał Via Appia północy. Opór osiadłych już mas celtyckich sprawił, że Belgowie rozciągnęli się od Argonnów na wschodzie po La Manche na zachodzie. Odnajdujemy ich tak właśnie rozmieszczonych, niemal uszeregowanych w szyku bojowym. Na południe od Sommy Ambienowie (Ambiani koło Amiens), Bellowakowie (Bellovaci w Beauvais), Swessjonowie (Suessiones w Soisson) nad rzeką Aisne i Remowie (Remii w Reims) w pobliżu Marny. W drugiej linii stają Morynowie (Mońni na wybrzeżu koło Boulogne, Altrebatowie (Altre-bates w Arras), Wiromandowie (Yeromandini, Vermand i Saint-Quentin) oraz w dalszej linii Nerwiowie (Nervii ze stolicą w Bavai niedaleko Maubeuge), którzy rozsiedli się aż do ujścia Skaldy. Za Morynami wybrzeże zajmowali Menapowie (Menapu) a na wschód od Nerwiów, w Ardenach, osiedlił się lud Eburonów (Eburones), który później ustąpił koło siebie trochę miejsca kilku małym plemionom - jak Kondrusowie w Condroz - określanym przez Galów wspólnym mianem Germanów. Aduatukowie (Aduatud) w Namur uważali się za potomków grupy Cymbrów (Cimbri) pozostawionych tu na straży dobytku. Kiedy Cezar pojawił się w Galii, ludy belgijskie tworzyły swego rodzaju ligę, niezależną od Galii Celtyckiej. Jak twierdzi Prokonsul, ich język, instytucje i obyczaje były inne niż u pozostałych Galów. Niemniej ich mowa była dialektem brytańskim, podobnym do języka reszty kraju. Do obrony niepodległości Galii przystąpiły z równą żarliwością co ich pobratymcy z Galii Celtyckiej. Jeszcze przed Wercyngetoryksem przywódcą walki o powszechną wolność był Ambioryks, król Eburonów. I wysłali przecież swoje kontyngenty na odsiecz Alezji. Zasadniczo więc mieli Belgowie z Galami dużo wspólnego. Niewiele wiemy na temat ich przybycia. Nawet data nie jest pewna