To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Wtedy to stało się widoczne, że Fiedulew nie jest z tych, co to lubiliby się dzielić swoim sukcesem. Potrafił zawiązywać przymierza dla pokonania określonych trudności, ale już nie dzielić się sukcesami finansowymi i towarzyszącymi im - społecznymi. W rezultacie - co było raczej złowieszczą wróżbą -po raz pierwszy w swej karierze wynajął sobie zabójcę. Było to złowieszcze, gdyż ludzie zaczęli się obawiać Fiedulewa, zo- 182 rientowawszy się, że w istocie wyrósł on ponad swoje wcześniejsze ograniczenia. Tak to się bowiem dzieje w dzisiejszej Rosji: zabijasz kogoś - i zyskujesz szacunek. Mniej więcej w tym właśnie czasie Fiedulew pożyczył dużą sumę pieniędzy od Jakuszewa na sfinansowanie innej transakcji. Przeprowadził ją i wyciągnął zysk kilkakrotnie przekraczający kwotę, której postawienie zaryzykował, jednak kategorycznie odmówił spłaty długu. Jakuszew nie naciskał, ale i tak niewiele by wskórał. 9 maja 1995 roku Andriej Jakuszew został zastrzelony u wejścia do własnego domu, na oczach żony i dziecka. A więc - sprawa karna? No... tak. Założono sprawę i nawet nadano jej numer - 772801. Jako głównego podejrzanego wskazano Fiedulewa. Ale co dalej? Dalej - nic. Sprawa, razem ze swoim numerem, przeczekuje w archiwach do dziś dnia. Pozostaje w dalszym ciągu otwarta - w tym znaczeniu, że nikt nie prowadził w jej rapiach dochodzenia, ani obecnie tego nie robi. W nadchodzących latach miało się pojawić mnóstwo innych tego typu spraw z udziałem Fiedulewa, lecz za każdym razem działo się to samo.- Tub raczej: nie działo się nic. Każdy, kto miał w Jekaterynburgu do czynienia z Fiedulewem, wiedział, że Paszka dokonał już najbardziej rentownej ze wszystkich swych inwestycji: wykupił miejskie siły policyjne, które od tej pory miały go lojalnie osłaniać przed choćby najmniej kłopotliwą czy krępująca sytuacją. W tym to właśnie okresie Rudenko i Owczynnikow zostali stałymi partnerami Paszki. Dopomogli mu w osiągnięciu pozycji „uralskiego przemysłowca nowego typu", jak i w powiększeniu fortuny. Naturalnie - z wykorzystaniem techniki wypróbowanej już na Jakuszewie. Pewnego dnia Fiedulew zaoferował współpracę innemu / jekaterynburskich oligarchów - Andriejowi Sosninowi. Obaj panowie połączyli swoje środki finansowe i wzięli się za prze- 183 prowadzenie spekulacyjnej kampanii na uralskim rynku giełdowym, która po dziś dzień nie ma sobie równej, jeśli chodzi 0 rozmiary. Sosnin stał się właścicielem pakietu kontrolnego w głównych przedsiębiorstwach regionu, co w praktyce pozwoliło mu zapanować nad całym tamtejszym potencjałem przemysłowym. Potencjał ten wytworzyło kilka pokoleń ludzi radzieckich, poczynając od czasów II wojny światowej, kiedy to największe i najważniejsze fabryki europejskiej części ZSRR ewakuowano właśnie na Ural. Wśród przedsiębiorstw, nad którymi w wyniku swego spekulacyjnego wyczynu przejęli kontrolę Sosnin z Fiedulewem, były kompleksy: metalurgiczny w Niżnym Tagilu i wzbogacania rud w Kaczkanarze (oba cieszące się międzynarodowym uznaniem), poza tym: Urachimmasz, Uraltelekom, agencja ds. rud w Bogosłowskoje, a także trzy zakłady hydrolityczne w miastach Tawda, Iwdel 1 Lobwa. Był to oczywiście główny sukces naszych przedsiębiorców - ale co miało z tego państwo? Ani Sosnin, ani Fiedulew nie myśleli bynajmniej o rozwoju tych przedsiębiorstw. Obwodowi urzędnicy nie wychylali się wobec obu panów, nie pytając ich, co też zamierzają zrobić ze swoimi fabrykami, a tylko wyglądając własnego udziału w zyskach. Korupcja zdobywała nowe szczyty. Dwaj kompani nie pozostawili nikogo z uczuciem rozczarowania. Co nakradli, tym się podzielili, bo na to, żeby tych ludzi rozczarować, nie mogli sobie pozwolić. A potem przyszedł moment dokonania podziału łupów w swoim gronie: a więc - komu mają przypaść w udziale które delicje. Skorzystano ze sprawdzonego wzorca: wkrótce An-driej Sosnin zginął od rany postrzałowej. W dniu 22 grudnia 1996 roku założono kolejną sprawę, tym razem o numerze 474802, ponownie z Fiedulewem w roli głównego oskarżonego. I... i nic. Ale nie jest za dobrze mieć powiązania, kiedy te zawodzą akurat wtedy, gdy się ich potrzebuje. Do chwili zamordowa- nia Sosnina milicyjnych przyjaciół Fiedulewa zaliczano do zamożniejszych obywateli Jekaterynburga. Wszyscy widzieli, że im bogatsi się robią, tym lepiej powodzi się w interesach ich patronowi - Fiedulewowi. Sprawę nr 474802 zamknięto. Nawet jej nie zarchiwizowano - po prostu zapomniano o niej. Wódczane wojny Odnotowanie tych uralskich zakładów, nad którymi Fiedulew przejął kontrolę w okresie do końca lat dziewięćdziesiątych, jest oczywiście ważne, jakkolwiek udało mu się osiągnąć coś nawet ważniejszego. Jekaterynburg -tow pierwszym rzędzie Uralmasz, najważniejsza na Uralu instytucja. Nie chodzi o tę wielką fabrykę obrabiarek, lecz o zorganizowany syndykat przestępczy, największe ugrupowanie mafijne w Rosji, władający ogromną siłą oddział o ściśle uporządkowanej hierarchii, mający swych przedstawicieli na wszystkich poziomach organizacji państwa. Jedną rzeczą jest wręczać łapówki urzędnikom i wykańczać swoich wspólników, lecz dojść do porozumienia z bossami zbrodni z Uralmaszu - o, to już zupełnie inna sprawa. W 1997 roku Fiedulewowi również i to się udało. Połączył swoje siły z Uralmaszem w celu wykupienia udziałów zakładów hydrolitycznych w Tawdzie. Dla Fiedulewa w tamtym czasie miało to spore znaczenie. Pędził luksusowy żywot, i raz jeszcze się spłukał, grając na rynku giełdowym. Natomiast Uralmasz dysponował gotówką; to w ich rękach było Koryto. Jedyną prawdziwą niespodzianką było to, że zdecydowali się robić interesy z Fiedulewem, wiedząc, z jakiego rodzaju indywidualistą mają do czynienia. Powód, dla którego i Fiedulew, i bossowie z Uralmaszu by-I i tak bardzo zainteresowani zakładami hydrolizy, był taki, że na bazie wytwarzanego przez nich spirytusu robiona jest wódka „Palenka". W Rosji występuje wielkie zapotrzebowanie na 184 185 spirytus, którego wytworzenie kosztuje prawie tyle co nic. Jest to znakomity sposób na osiąganie fantastycznych zysków w zamian za skromniutką inwestycję, przy czym są to zyski w żywej gotówce, bez udziału kredytów, nie przechodzące przez żadne banki i niewidzialne dla organów kontroli podatkowej. Zatem - Fiedulew i bossowie Uralmaszu wykupili 97% akcji zakładów hydrolitycznych w Tawdzie. Następnie przystąpili do wyprzedaży majątku przejętego przedsiębiorstwa, zresztą w bardzo standardowy sposób