To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
.. Walter nie wraca nigdy do obozu bez zdobyczy i kupy jeńców... Każdy z tych jeńców nosi krzyż poświęcany na szyi i płacząc Chrystusa wzywa... — Co z nimi czyni Walter? —• Sprzedaje ich w niewolnictwo Grekom, którzy nam galerami żywność przywożą. Za tani grosz sprzedaje braci chrześcijan... Co zasie Greki z nimi dalej robią, nie wiem... Pono odprzedają z zarobkiem Saracenom aż do Egiptu... — Boże! Boże! — rzekł z cicha Ademar. Piotr padł przed nim na kolana. — Panie! •— zawołał z rozpaczą —-iż wami to samo bę_-_dzie! Zawracajcie, póki czas, nim diabeł wszystkich opęta. Bo to on sprawca! On, grzeszny archanioł! Cała krucjata to jego kuszenie diabelskie i nie z Boga się poczęła, ale z czarta! Ademar tupnął nogą gniewnie. _ Zamilcz, Piotrze, nim byś gadał bluźniąc! Łacno winę zwalać na szatana, gdy się samemu jest winnym! Obaczysz, Wasza Dostojność, obaczysz! Jeśli w porę nie ujdziecie... __ Szalony jesteś. Idź do kościoła, módl się... __Ivtałom się to w kościołach naklęczał, krzyżem należał?! Wszystko na nic... On i w kościele mnie znajdzie! Prześladuje, żem go odkrył, odsłonił jego przeklęte czarownictwo... On, on! Przez niego poginęło tylu dobrych chrześcijan i ginie co ' dzień, wątpiąc, zali Chrystus jest, skoro do tego dopuszcza... On winien, że niewinne dziewczęta utraciły wianki i podały się w sromotę... On jest promotorem, fautorem krucjaty! __Idź do kościoła — powtórzył Ademar. Podniósł szlochającego Piotra z ziemi, przeżegnał krzyżem, dał pierścień do ucałowania i odprawił. Głos jego, gdy pocieszał płaczącego, nie brzmiał równie stanowczo i pewnie jak zwykle. Może dlatego, że tegoż dnia przed południem rycerz Raul de Beaugency zwierzał mu się z tej samej obawy, że krucjata jest dziełem diabelskim, nie Boskim. Rycerz Raul de Beaugency był niegdyś własnością szatana, zaprzedawszy świadomie, dobrowolnie duszę za cenę zemsty nad wujem. Przyjęcie krzyża zwolniło go z czartowskiego poddaństwa. Przez rok z okładem czuł się szczęśliwy, wolny i błogosławiony. A oto od przybycia do Bizancjum opadały go wątpliwości, czy się wyzwolił istotnie? Wziąwszy krzyż ślubował czystość na równi z wieloma innymi. Przez rok ślubowanie to nie dawało mu się zbytnio we znaki, lecz od pewnego czasu działy się z nim dziwne rzeczy. Każda kobieta, jaką widział, budziła w nim żądzę, silniejszą niż wszystko, co odczuwał kiedykolwiek. Na widok pięknych, strojnych Greczynek słaniał się, jakby był otro-kiem, którego po raz pierwszy wiodą do niewiasty. Zamykał 'czy, odwracał głowę. Daremnie. Postaci ich wdzierały się pod powieki, towarzyszyły dzień i noc, bezwstydne, kuszące, niemożliwe do przegnania. ie mogło to być niczym innym jak diabelstwem. Szatan, ch-w c-Z'°nYl Że mU Się zdobycz wymknęła, starał się po-° n&. nowo- Czyż nie był najchytrzejszym ze wszyst-^ Ziemi' on' zabulus> alias suggestor, złych rad z- Tentator kusiciel, piinceps mendacii, książę fałszu i obłudy, a właściwie, po prostu: Zły, Malus. Ten, co chce zła. Co sprawia świadomie zło. Chwytał ponownie Raula w swe szpony. Ale skąd ma dostęp do mnie?! — biadał zrozpaczony rycerz. — Zaliż nie jestem krzyżowcem? Zali nie powinna strzec mnie Łaska Boża? Skąd diabeł miał dostęp do krzyżowców? — na to pytanie i mądry biskup nie umiał odpowiedzieć. Jasną jest rzeczą, że nie powinien był mieć dostępu. Ale miał. Snadź, wbrew nadziejom papieża, wzięcie krzyża samo przez się nie odmieniało natury ludzkiej, tak łatwo poddającej się złu, tak łatwo idącej za podszeptem niezliczonych kohort szatanów, mniejszych i większych, ogniowych, wietrznych, ziemnych, podziemnych, mogilnych, cmentarnych, przydrożnych, wodnych, północnych, południowych, wschodnich i zachodnich. Wszędzie byli, wszędzie czyhali. Nie mogłeś ustrzec się od nich własną siłą, nędzny człowiecze, jeśli cię nie chroniła i nie wspomagała Łaska Boż a... Łaska... Jasność, przed którą truchleją złe moce? Czemuż jej nie stało ponad głowami krzyżowców? Kogo winna była strzec bardziej niźli tych, co się na wyzwolenie Świętego Grobu ochotnie ofiarowali?! , Dawne wahania, niewiara w powodzenie świętej wyprawy, roztrząsane niegdyś, przed półtora rokiem, w samotnej wieży biskupiej samo dwa z Urbanem, wygnane z duszy, zaprzeczone, wracały teraz uporczywe, natarczywe. I szarpany przez nie Ademar de Monteil, biskup z Puy, przywódca świętej krucjaty, nie umiał dość stanowczo powiedzieć Piotrowi albo Raulowi, że czart nie ma tu nic do gadania... —• Boże, bądź miłościw nam grzesznym! Co będzie, jeżeli zWątpię ja, co ich powinienem wieść? Jużeś zwątpił — odpowiadał w duszy głos. Czyj? Tego, co zdaniem Piotra Eremity był jedynym rzeczywistym inicjatorem krucjaty! — Jużeś zwątpił, a raczej nigdyś nie wierzył... Masz bystry rozum i wiesz, na jakie porwaliście się szaleństwo... Zawracaj ich, póki czas... — Zawracaj, Wasza Dostojność •— błagał przed chwilą z płaczem Piotr. Zawracaj! — szeptał w duszy tajemny doradca. Czy nie lepiej posłuchać ich obu? Pierwsze poczynania krzyżowców w obliczu Saracenów — to niszczyć chrześcijan i sprzedawać ich w niewole... Czy nie lepiej położyć temu koniec zawracając co rychlej do domu, zanimby wielka krucjata nie stała się. przekleństwem i pośmiechem świata?! jsfa domiar złego, w sąsiedniej izbie Godfryd, książę lota-ński, przybyły na naradę do Rajmunda, mówił podniesio- nym głosem: _ Wierzajcie mi, panie, ze acz ciężka to przysięga, lepiej • złożyć, byłe stąd ruszać jak najrychlej... Uciekać co sił od tego zbytku, od tej rozpusty, bo gorsze są od zarazy... Ledwo przybywszy, nie znacie tego, co my, dawno już tutaj siedzący... Sam diabeł nie wymyśliłby niczego lepszego, by dobrych wojów chrześcijańskich ze statecznej drogi odciągnąć. Nie poznaję swoich ludzi... Nie poznaję moich rycerzy, za których drzewiej dałbym sobie bez wahania odrąbać prawicę... Odmienili się... Nie dziwota! Kto sypia na miękkim łożu, w grzesznym puchu, temu już nie zasmakuje twarde, rycerskie posłanie..