To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Lucille uniosła głowę i od razu napotkała w lusterku wzrok Marka. — Informacje zwięzłe i konkretne, ale niezbyt odkrywcze. Wątpię, aby nadawały się na materiał do artykułu w gazecie. Sznur samochodów przyspieszył nieco. Mark skierował spojrzenie na drogę, po czym kontynuował. — Lucille Ling wie, jak robić użytek z władzy, pieniędzy i wpływów, ale w przeciwieństwie do większości innych pozostaje moralnie i finansowo nieprzekupna. Nienawidzi wszelkich przejawów korupcji i właśnie dlatego jest tak powszechnie nienawidzona w Waszyngtonie. Jako członek komisji robi ogromne wrażenie. Piekielnie dociekliwa, a do tego zna się na wielkich finansach, co czyni ją tym bardziej niebezpieczną. Mark przerwał na chwilę, jakby się zastanawiając. — Jest piękną i elegancką kobietą, której fizyczne potrzeby nie wygasły. Nie można jednak uznać tego za jej piętę achillesową. Partnerów dobiera bardzo starannie, zwracając uwagę zarówno na aparycję, jak i na inteligencję. Jej wybranek nie może być żonaty ani związany z inną kobietą. Nie może też być w jakikolwiek sposób uwikłany w sprawę, którą aktualnie zajmuje się pani senator, ani mieć możności wpływania na jej życie osobiste. Ma być towarzyszem: w łóżku i poza nim. Żaden mężczyzna nigdy od niej nie odszedł, ale ona zazwyczaj traci zainteresowanie dla partnerów i taktownie kończy kolejne romanse. Lucille roześmiała się, ale tym razem ze szczyptą refleksji. — Więc mam szczęście. Nikt nie może mnie oskarżyć o napastowanie seksualne. — To nie szczęście, pani senator, lecz roztropność. Lubi pani kontrolować sytuację. A propos, kiedy już zacznę pracować w pani biurze, ani pani, ani żadna z pracownic nie będzie musiała się obawiać niestosownych zachowań z mojej strony. — Doskonale — zauważyła sarkastycznie Lucille. — Będziemy mogły swobodnie oddychać. Jest pan gejem? Mark potrząsnął głową. — Wybrałem celibat — odparł szczerym, niemal podniosłym tonem. — Naprawdę? — Tak. Całkowicie zrezygnowałem z uciech cielesnych. — Impotent? — Nie. Po prostu doszedłem do przekonania, że kontrolowanie swoich żądz jest niezbędnym warunkiem osiągnięcia wielkości. — Czyżby był pan prawiczkiem? — spytała z niedowierzaniem. — Ależ nie. Doceniłem w pełni celibat dopiero podczas pisania pracy magisterskiej. Postanowiłem wzorować się na życiu Mahatmy Gandhiego, wielkiego hinduskiego przywódcy, który po niewyobrażalnych zmaganiach fizycznych i psychicznych wybrał celibat, a później wyzwolił Indie spod brytyjskiej okupacji. — Czytałam gdzieś, że sypiał ze swoimi siostrzenicami — zauważyła sceptycznie Lucille. — Tylko po to, żeby się ogrzać — odparł z powagą Mark. — W niektórych regionach Indii bywa nocą bardzo zimno. — Czy pan się zatem onanizuje, panie Wallace? — spytała mimochodem Lucille. — Nie od razu dochodzi się do pełnego celibatu — mruknął Mark. — Ale powoli zbliżam się do celu. Dojeżdżali do terminalu lotniczego. — Życzę powodzenia w obu przedsięwzięciach. Mark wyskoczył, żeby otworzyć drzwi. Wysoki jak wieża bagażowy, który zjawił się nie wiadomo skąd, zabrał walizkę Lucille. — Gdyby któraś z moich córek przyprowadziła pana na kolację, zadzwoniłabym do schroniska dla psów... — powiedziała Lucille. — Ale jeśli zwolni się stanowisko w biurze, zadzwonię do pana. Do widzenia, panie Wallace. 9 — To jest sekta! — zawołał Jason Keen głosem pełnym złości i pogardy. Gail Saltz odpowiedziała spokojnie, a nawet z rozbawieniem. — Nic podobnego. Jesteśmy ścisłe tajną częścią szacownej agendy rządowej. Stali twarzą w twarz w „kwaterze” Jasona. Tak nazwał swoje niewielkie, lecz bardzo komfortowe lokum, do którego Gail przyprowadziła go parę minut wcześniej. Na ścianach wisiało kilka zdjęć amerykańskich żaglowców wojennych. — Nasz zespół jest przekonany, że pracujemy nad czymś, co dorównuje znaczeniem projektowi Manhattan. Może go nawet przewyższa. Tamten projekt miał cel destrukcyjny, nasz zaś — konstruktywny. — Pochlebiacie sobie, nie ma co — roześmiał się Jason. — A w gruncie rzeczy jesteście tylko zgrają wykolejonych naukowców, zbłąkanych biologów i genetyków sfrustrowanych ograniczeniami płynącymi z moralności i praw życia w społeczeństwie. Uśmiechnęła się, wzruszając lekko ramionami. — Musi pan jednak przyznać, że w ciągu siedmiu lat osiągnęliśmy niemało. Szukała w oczach Jasona oznak aprobaty. Po wyjściu z gabinetu Admirała chirurg sprawiał wrażenie niemal rozbawionego. — Gail udzieli panu dalszych wyjaśnień, doktorze Keen — powiedział na pożegnanie Admirał mocnym, serdecznym tonem. — Będzie pana opiekunką. Teraz Jason aż kipiał z wściekłości. — Wasze osiągnięcia zasługują wyłącznie na miano zbrodni. Ni mniej, ni więcej. Zbrodni przeciwko naturze i ludzkości — wyrzucił z siebie ostro. Rozejrzał się. Podjął przerwany wątek podniesionym głosem, jakby zwracał się do tłumu słuchaczy