To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Tak więc Henryk został narzeczonym Izabelli. W nocy został wezwany do hotelu, w którym mieszkały obie panie. Matka Izabelli dostała silnego ataku serca i czuła, że zbliża się koniec. Prosiła, aby Henryk nie opuścił córki jej i uczynił ją szczęśliwą. Seniora Carena zmarła tej samej nocy, Izabella została sierotą. Po pogrzebie udała się z przyjaciółmi do Niemiec, po czym w Dusseldorfie odbył się cichy ślub. Izabella obdarzyła męża córką, którą na pamiątkę dziadka po kądzieli, nazwano Robertą. Rodzice jednak wołali na nią „Berti". Gdy Berti skończyła piętnaście lat, postanowiono ją wysłać na dwa lata do Genewy, na wytworną pensję dla młodych panien. Przed samym 5 wyjazdem jednak, matka zachorowała na zapalenie płuc i zmarła po kilku dniach na rękach zrozpaczonego męża, który nie chciał jej puścić od siebie. W pięknej willi, którą Izabella kazała wybudować po ślubie według gustu męża, życie upływało teraz spokojnie i cicho. Ojciec i córka jeszcze serdeczniej przylgnęli do siebie, a Berti przeniosła całą swoją miłość z ubóstwianej matki, na ojca. W jej oczach ojciec był najlepszym, najszlachetniejszym człowiekiem, uosobieniem wszelkich cnót. Takie zdanie o nim wyrobiła w niej zmarła matka. Dziewczyna szukała wciąż pociechy u ojca; co chwila wchodziła z nim do pokoju matki, gdzie wisiał obraz, który wsławił jego imię i z którym postanowił się nigdy nie rozłączać. Berti Warteg z roku na rok stawała się bardziej podobna do matki, obecnie zaś, ukończywszy-lat dwadzieścia, wyrosła na piękność. Przypominała ogromnie Izabellę, nie miała jedynie jej czarnych włosów, lecz była blondynką, jak ojciec. Pięć lat upłynęło od śmierci jej matki, a w tym czasie ojciec zasypywał ją dowodami miłości, kochał i pieścił swoją jedynaczkę, która również starała się uprzedzić każde jego życzenie. Ojciec był jej ideałem, zapełniał całkowicie jej serce. Nie okazywała dotychczas najmniejszego zainteresowania dla żadnego innego mężczyzny. Żaden nie wytrzymałby porównania z ojcem. Henrykowi jednak, rzecz oczywista, córka nie mogła całkowicie wypełnić życia. Kochał ją serdecznie i przez długi czas szczerze bolał nad utratą żony. W tym czasie jednak, gdy umarła, Henryk liczył zaledwie czterdzieści kilka lat, był mężczyzną w sile wieku, pełnym życia i wigoru. Toteż, gdy minął pierwszy dotkliwy ból, artysta począł szukać rozrywek. Berti nic o tym nie wiedziała. Była przekonana, że ojciec pozostał wierny matce aż poza grób i że żadna inna kobieta nie odegra odtąd roli w jego życiu. ; Henryk Warteg wystrzegał się ogromnie, aby nie rozwiać tych złudzeń córki. Właściwie był bardzo dalekim od owego ideału, który uczyniła z niego córka. Był miłym, uprzejmym, sympatycznym człowiekiem, lecz ogromnie płytkim; miał szczęście do ludzi, którzy stale przeceniali go, zarówno jako artystę, jak też i jako człowieka. 6 Oprócz „Pięknej Hiszpanki" namalował jeszcze kilka godnych uwagi obrazów, wszystkie pod wpływem żony. Nigdy nie był zbyt płodnym artystą, a przy tym obrazy jego odznaczały się gładką, nieco słodkawą manierą, której brakło siły twórczej. Za życia Izabelli było inaczej; działała ona na twórczość męża, dodawała jej głębi, uszlachet- niała ją, tak jak wpływała również uszlachetniająco na jego całą indywidualność. Od czasu jej śmierci Henryk malował obrazy coraz bardziej szablonowe. Nie przejmował się tym, że sprzedawał mało swoich dzieł, gdyż nie był zależny od zarobków. Berti była wprawdzie jedyną spadkobierczynią swej matki, lecz Henryk aż do śmierci miał pobierać odsetki od pół miliona marek, poza tym zaś przysługiwało mu prawo stałego pobytu w willi Wartegów. Izabella nie chciała w ten sposób bynajmniej pominąć swego męża, po prostu wzorowała się za jego zgodą na testamencie swego ojca. Wydawało się jej, że mąż będzie bardziej myślał o przyszłości Berti, niż o sobie. Przy tym wtedy spodziewała się jeszcze, że jej małżeństwo będzie długo trwało. Henrykowi Wartegowi podówczas testament nie wydawał się waż- ny. Wiedział, że został zabezpieczony do końca życia i że starczy na jego osobiste potrzeby; był z natury niefrasobliwy, przypuszczał, że żona przeżyje go. Nie chciał mieszać się do jej zarządzeń. Po śmierci Izabelli nie miał zresztą powodu, aby tego żałować. Miał dosyć, aby prowadzić życie, do jakiego przywykł. Berti w kilka miesięcy po śmierci matki została oddana na pensję w Genewie. Podczas jej nieobecności, ojciec powrócił do dawnych kawalerskich nawyków i zaczął prowadzić wesołe życie. Berti pisywała wciąż do niego wzruszające listy, w których starała się pocieszyć go. Gdy córka powróciła, ojciec odegrał przed nią zręcznie komedię, udając, że dotąd nie przebolał zgonu ukochaej małżonki. Gdy Berti spoczywała w głębokim śnie, ojciec jej siedział w gronie przyjaciół i przyjaciółek, bawiąc się doskonale. — Nie mogę przecież prowadzić życia jak mnich — mawiał często do siebie. * * * 7 Roberta wkrótce miała być wprowadzona w świat. Czekano w towa rzystwie na pojawienie się pięknej dziewczynny. Ona jednak nie tęskniła do hucznych zabaw, lubiła zacisze domowe, a przy tym obawiała się, że trzeba będzie przyjąć do domu damę do towarzystwa, która zakłóci jej wspólne zgodne pożycie z ojcem. < Henryk Warteg bynajmniej nie śpieszył się do chwili, aby wprowa- dzić w świat swoją dorosłą córkę. Uchodził chętnie za młodszego, niż był w rzeczywistości. Wreszcie oświadczył córce, że pojedzie z nią najpierw do Brazylii, aby poznała wreszcie hacjendę swej matki