To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Cały sprzęt używany przez korporację utrzymywano w stałej gotowości, co było najlepszą gwarancją sukcesu. - Sprawdzę, czy wszystko działa - zaproponował Nixon. - Mam sfabrykować miejscowe tablice rejestracyjne? - Dobry pomysł - przyznał Hanley. - Ale zwykłe, nie dyplomatyczne. Nixon popatrzył na clipboard z kartką przygotowaną wcześniej przez Cabrillo. - Wygląda na to, że Ross chce mieć łączność słuchawkową na lądzie i drugi kanał do kontaktu ze statkiem. - Upewnij się, czy akumulatory są naładowane i sprawdź wszystko - odrzekł Hanley. - Zabiorę przekaźnik, który umieścimy na Wzgórzu Barra, żeby nie korzystać z lokalnych kanałów. - Lepiej umieścić tam również radiolatarnię - doradził Nixon, patrząc na clipboard. - Murphy chce mieć oznaczony cel, jeśli będzie musiał wystrzelić pocisk rakietowy. Hanley pokręcił głową. - Murphy wbijałby pinezkę młotem kowalskim. Nixon włączył wentylację w pomieszczeniu i nacisnął nogą rozrusznik motocykla. Silnik zawył i zaczął pracować na jałowym biegu. Mężczyzna wyłączył go i powtórzył to samo z drugim motocyklem. Razem z Hanleyem przez kilka godzin dokładnie sprawdzali sprzęt. W tym samym czasie bliżej rufy, w zbrojowni, urzędował Mark Murphy. W pomieszczeniu znajdował się warsztat z szufladami pełnymi amunicji, ładunków wybuchowych i zapalników czasowych. Wzdłuż ścian ustawiono skrzynie z bronią automatyczną, karabinami i pistoletami. Pachniało prochem strzelniczym, metalem i oliwą. Na stole, na kawałku materiału leżały części wojskowego M-16. Murphy włączył stoper, sięgnął po łoże karabinu i zaczął składać broń. Minutę później zatrzymał stoper i uniósł ręce. Minuta i cztery sekundy - był dziś powolny. Podszedł do szuflady z amunicją, zaczął wyjmować magazynki i wkładać je do różnych rodzajów broni. - Kurczę, jak ja kocham tę robotę - powiedział głośno. Furgonetka wjechała na most prowadzący z Makau na Tajpę. - The Minutemen? - zapytał Cabrillo. - Skąd wziąłeś taką nazwę? Truitt roześmiał się. - Może być interpretowana jako składanie hołdu Paulowi Revere i rewolucji. - Chyba Paulowi Revere i The Raiders - poprawił Jones. - Tak naprawdę - ciągnął Truitt - to nazwa zespołu, który już został wynajęty. - Nie będzie tłoku, jeśli zjawią się dwa zespoły? - zapytała Ross. - Byłby, ale prawdziwi The Minutemen, kalifornijska grupa rockowa, obecnie w trasie po Dalekim Wschodzie, została zatrzymana w Bangkoku po dwóch tygodniach występów w barach w Phuket. Celnicy znaleźli skręta w przyborach toaletowych perkusisty. - Podrzuconego? - zapytał Cabrillo. - Najwyraźniej - przytaknął Truitt. - The Minutemen to chyba jedyna kapela w tych stronach, która jest czysta. Poznali się na odwyku. - Chłopaki mają dobre brzmienie - powiedział Meadows. - Nie można czepiać się kogoś, kto zmienił swoje życie. Nie powinniśmy pozwolić, żeby zgnili w tajlandzkim więzieniu. - Bez obaw, tamtejsi celnicy są na naszej liście płac - odparł Truitt. - Nie ma raportu zatrzymania. Jeden z naszych ludzi w Kalifornii skontaktował się z menedżerem zespołu i wyjaśnił sytuację. Kupiliśmy chłopakom bilety pierwszej klasy na lot powrotny do domu, bo Makau było ostatnim miejscem na ich trasie. W tej chwili The Minutemen są przekonani, że bardzo pomogli w walce z terroryzmem - nasza standardowa przykrywka. Furgonetka wjechała na Tajpę i ruszyła przez wyspę. - Mam tylko jedno pytanie - powiedział Cabrillo. - Kto z nas jest liderem zespołu i śpiewa? 11 Dalajlama zszedł po schodkach odrzutowca. W Dżalandharze, w indyjskim stanie Pendżab był wyjątkowo upalny dzień. Mimo czterdziestu pięciu lat pobytu na emigracji w Indiach, Jego Świątobliwość nie przyzwyczaił się do tutejszej pogody. Pochodził z gór i tęsknił za śniegiem i zimnem. Wciągnął powietrze w poszukiwaniu zapachu lodowców daleko na północy. Ale nie poczuł woni śniegu i sosen. Zamiast tego, w nozdrza uderzyły go spaliny ciężarówek przejeżdżających zatłoczoną szosą obok lotniska. Mimo to uśmiechnął się i podziękował niebiosom. - Wygląda na to, że mój środek transportu już czeka - powiedział do Overholta, który dołączył do niego na płycie. W pobliżu stała duża jednosilnikowa cessna caravan. Pilot obchodził ją dookoła. - To bardzo dobrze, Wasza Świątobliwość - odrzekł Overholt. Dalajlama spojrzał mu prosto w oczy. - Zaraz po powrocie spotkam się z moimi doradcami i prorokiem. Jeśli się zgodzą i zapewnisz mnie, że nie dopuścisz do rozlewu krwi, zrealizujemy twój plan