To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Connie spokojnie wyjęła świeżą pościel, posłała łóżko i przykryła swoją ulubioną koronkową narzutą. Co za dużo, to niezdrowo. Gdyby się przyznała, że znalazła Charliego, leżącego w łóżku z wyprutymi wnętrznościami, to nawet w Charters Towers zrobiłby się skandal. A tak miała problem z głowy. Kiedy znaleziono ciało, Connie wcieliła się w rolę wdowy pogrążonej w żałobie. Bogatej wdowy. Wspominała to wszystko, czekając na Lallę, i ogarniał ją coraz większy gniew. Wyglądało na to, że ani Tommy, ani Charlie nie byli tak źli jak Edgar. No chyba że istniało jakieś wytłumaczenie tej sprawy. Tommy był po prostu drobnym pijaczkiem, a Charlie, no cóż, Charlie też okazał się oszustem, lecz przynajmniej nigdy nie puszył się jak ten, który przez tyle czasu bezczelnie ją zwodził. Dobry Boże, jeżeli to prawda, niech lepiej wszyscy Thurlwellowie mają się na baczności! — Och, Connie! — Do salonu weszła Lalla wystrojona w suknię z kremowego kredseszynu. — Miło z twojej strony, że mnie odwiedziłaś. — Akurat przechodziłam obok — odparła Connie, dobrze wiedząc, że dom Thurlwellów stoi przy ślepej ulicy. — Pomyślałam, że wstąpię z wizytą. — Przechodziłaś obok? — mruknęła Lalla, unosząc brwi. — Rozumiem. Nie zaproponowała kawy ani herbaty, Connie zaś dostrzegła ten oczywisty afront, lecz nie przejęła się nim, traktując go jako jeszcze jeden gwóźdź do trumny Lalli. — Chciałabym zobaczyć się z Edgarem — rzekła. — Ależ moja droga, Edgar wyjechał do Sydney. Nie wiedziałaś o tym? — Gdzie się zatrzymał? — Naprawdę nie mam pojęcia. Zapewne w którymś z najlepszych hoteli. — A kiedy planuje wrócić? — Connie, przecież nie jestem jego opiekunką. Edgar ma w Sydney do załatwienia bardzo ważne interesy. Wróci, jak tylko będzie 291 PATRICIA SHAW mógł. Przykro mi, że się z tobą nie skontaktował, ale cóż, taki już jest. To kawaler, sama więc rozumiesz, że jest wręcz rozrywany przez osoby pragnące jego towarzystwa. — Domyślam się. Chciałam wyprawić na jego cześć przyjęcie powitalne, ale jak mam mu zostawić zaproszenie, skoro nawet nie wiem, gdzie mieszka? Lalla przyjrzała się jej uważnie. — Zdaję sobie sprawę, że ostatnim razem byłaś bardzo zdenerwowana, chyba jednak nie aż tak, by zapomnieć jego adres? — Oczywiście że nie. Tyle tylko, że Edgar się wyprowadził. Już tam nie mieszka. Lalla wyglądała na zadowoloną. Usiadła na brzegu fotela, tuż obok Connie. — Moja droga, cóż mogę ci powiedzieć? Czasami mężczyźni mówią kobietom takie rzeczy, żeby... żeby złagodzić nieco ich ból. Chodzi mi o to, że... jesteś bardzo miłą osobą, ale Edgar jest kawalerem, a ty nie byłaś pierwszą, która starała się zdobyć jego względy, no i... — Dom został sprzedany — odezwała się Connie, przerywając w połowie to protekcjonalne kazanie. — No widzisz — kontynuowała Lalla. — Wolałabym, żeby mężczyźni wprost mówili, co mają do powiedzenia, a nie uciekali się do takich podstępów. Wierz mi, Connie, naprawdę mi przykro, ale musisz przyjąć do wiadomości, że jego dom nie został sprzedany. — Owszem, został. Mieszkają tam teraz zupełnie obcy ludzie. Twierdzą, że przeprowadził się do Hamilton. — Coś ci się musiało pomylić. — Nie, nic mi się nie pomyliło. A skoro wyprowadził się do Hamilton, to znaczy, że musiał wrócić do Brisbane. Byłabym ci wdzięczna, gdybyś zechciała dać mi jego adres. Lalla zamachała chusteczką. — Czy ty aby na pewno dobrze się czujesz? Ja naprawdę nie mam czasu na takie rozmowy. — No cóż. Skoro nie możesz albo nie chcesz dać mi jego adresu, w takim razie bądź taka miła i podaj mi adres NSW Steel-works. — Nic mi nie wiadomo o takiej firmie, ale jeśli rzeczywiście istnieje, śmiem przypuszczać, że mieści się gdzieś w Nowej Południowej Walii. 292 OGNIE FORTUNY — W takim razie chciałabym rozmawiać z twoim mężem, ponieważ powiedziano mi, że to duża firma i jeden z największych dostawców Western Railroads. — Męża nie ma w domu — oznajmiła Lalla, wstając. — A teraz wybaczysz, moja droga, służąca odprowadzi cię do wyjścia. — Jak sobie życzysz — odparła Connie i wzięła ze stołu torebkę. — Moim zdaniem brat twojego męża splajtował, a wy z jakiegoś nie znanego mi powodu próbujecie go kryć