To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Choćby nawet przyszło przekopać wszystkie czasy i przestrzenie, znajdziemy kryjówkę łotrów i wtedy rozniesiemy ich w proch i pył, tak że nawet kruki nie będą miały czego rozdziobywać!… Na to admirał Macomber szybko rozejrzał się na boki i mruknął: — No — no, niech się pan tak nie nadyma, nie ma powodu. Do palenia i burzenia rozumu nie trzeba… Wania ułożył twarz w grymas miłego uśmiechu. A Dwugłowy Jul zadrżał w głębi duszy: wiedział, że groźba pilota bynajmniej nie jest samochwalstwem. Otwarcie mówiąc, były pirat miał dość ograniczoną wyobraźnię, ale i taka wystarczyła, żeby postawić się na miejscu Wielkiego Ośmionoga, kiedy Ziemianie… Dwugłowy Jul ponownie lekko zadrżał i spróbował pomyśleć o czymś przyjemnym. Odruchowo poprawił przy tym czarną opaskę na prawym oku prawej głowy. Hydroplan odleciał i zostali sami. A właściwie — co znaczy ,,sami”? Dwa dni przedtem, przypadkowo przelatujący nad wysepką, helikopter ze znakami rozpoznawczymi Morskiej Służby Weterynaryjnej z roztargnienia rozsiał na skały i przybrzeżne wody półtora tysiąca bezbarwnych kropelek wielkości główki szpilki — półtora tysiąca neutrinowych teleprzekaźników, które natychmiast rozpoczęły transmitować obraz i dźwięk z wysepki i okolic na półtora tysiąca ekranów w sztabie na piętnastym piętrze Pałacu Rady. Bezwzględnie trzeba było zobaczyć jak to się stanie. Ogólnie rzecz biorąc odpowiednia hipoteza została opracowana i uznana za najdokładniej odpowiadającą znanym faktom. Współczesna nauka utwierdziła się już w pojmowaniu Metakosmosu jako ogółu wszelkich wyobrażalnych i niewyobrażalnych systemów czasoprzestrzennych. Znane były przestrzenie równoległe i prostopadłe, przestrzenie ze zwykłym, odwrotnym i prostopadłym upływem czasu, prawdopodobne przestrzenie mniej lub więcej wymiarowe niż nasza trójwymiarowa, przestrzenie zamknięte w sobie i otwarte w rzeczywistą nieskończoność, i inne łamigłówkowe, przedstawialne jedynie matematycznie quasi–, pseudo i egzokosmosy, które zwyczajnemu człowiekowi, malarzowi czy artyście mogą się co najwyżej, nie daj Boże, przywidzieć podczas drzemki po zbyt obfitym obiedzie. A jeśli się już takiemu zwyczajnemu malarzowi czy artyście coś podobnego przyśni, to nieszczęśnik wyskoczy z hamaka albo leżanki z trudem łapiąc oddech, spluwając i wodząc oszalałymi, nabiegłymi krwią oczyma… i nasz artysta pobiegnie, nawet się nie czesząc, do ukochanej żony albo narzeczonej i drżącym głosem zażąda, żeby natychmiast mu przysiąc, że nigdy, nigdy, nigdy… a co mianowicie „nigdy” — nie wyjaśni, bo sam nie będzie wiedział… W szczególności rozpracowano hipotezę tak zwanej ,,matrioszki przestrzeni”. Rozpracowano dawno, a później zapomniano ze względu na kompletną nieużyteczność. Idea hipotezy polegała na uznaniu możliwości istnienia systemu czasoprzestrzennych kontinuów umieszczonych jeden w drugim na podobieństwo słynnej starożytnej rosyjskiej zabawki. Metryki owych włożonych jeden w drugi kosmosów byłyby ściśle skorelowane znanym postulatem głoszącym, iż stosunek wymiaru do prędkości upływu czasu jest zawsze wielkością stałą. Mówiąc po prostu: jeśli w jakimś Kosmosie „włożonym” w nasz Kosmos długość fali promieniowania danego atomu jest milion razy mniejsza niż u nas, to również czas płynie tam milion razy szybciej. Elementarne wyliczenia wykazały, że kosmosy o wymiarach większych lub mniejszych od naszego są mniej stabilne i teoretycznie nie da się wykluczyć możliwości tworzenia w nich, przy bardzo nieznacznym zużyciu energii, „dziur” albo „lejów” do dowolnego punktu naszej przestrzeni. Według opinii Aramisa, popartej wypowiedziami wybitnych specjalistów z Ziemi i zaprzyjaźnionych światów, równie inteligentnemu draniowi jak Majster Kreg udało się skonstruować urządzenie umożliwiające chuligańskie napady na nasz Kosmos od wewnątrz. Tak więc przeciwnik umknął z Planety Łotrów bynajmniej nie do systemu bezimiennej gwiazdy neutronowej… Nie, z tymi hipotezami o innowymiarowych wszechświatach można stracić głowę… Oczywiście, uciekli do systemu bezimiennej właśnie i właśnie neutronowej gwiazdy, tyle że nie w naszym Kosmosie, a w jednym z tych, które mamy dosłownie pod stopami. Tam przecież również jest Wszechświat rozległy na miliardy lat świetlnych, ze swoimi galaktykami i swoim intelektem, tylko trochę mniej stabilny od naszego… Przeciwnik zmniejszył się tam być może nawet dziesięciokrotnie, a więc i czas płynie dla niego dziesięć razy szybciej. Starość nie radość, i w ten sposób pilnie stał się potrzebny cudowny doktor Itai–itai… No, ale to już kwestia natury, można by rzec, bardziej bytowej