To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Łzy, których nie mogła powstrzymać, płynęły po policzkach L~ei. Ojciec to zauważył. - Drobiazg, nic takiego, umyjemy kawałki gęsiny i wszystko będzie dobrze. Chodź, wytrzemy nosek, tak jak wtedy, gdy byłaś malutka. Ach, stać się na powrót dzieckiem, usiąść mu na kolanach, przytulić się do jego marynarki, ukryć się w niej przed światem, wytrzeć nos w ojcowską chustkę, czuć otaczające ją, potężne ramiona, wdychać znajomy zapach tytoniu, piwnic z winem, skóry i koni, pomieszane niekiedy z perfumami mamy. - Tato... - Już dobrze, moja maleńka, jestem przy tobie. Prawda, był przy niej, powrócił do życia. Lecz jakie dramaty miał jeszcze przed sobą i na jak długo do tego życia powrócił? Wszyscy wyrazili uznanie dla gęsiny, z której Ruth skrupulatnie pousuwała kawałki szkła. Wszyscy oprócz Fran~coise, która została w swoim pokoju. Przed obiadem Pierre Delmas ogolił się i przebrał. Podczas posiłku rodzina stwierdziła, że życie brutalnie odebrało mu złudzenia i odzyskał dawną osobowość. 25 Kilka dni później, po kolacji, zgodnie z obietnicą, L~ea spróbowała porozmawiać z ojcem podczas spaceru przez winnicę. Ledwo zdążyła powiedzieć parę słów, ojciec jej przerwał: - Nie chcę więcej słyszeć o tym nienormalnym małżeństwie. Zbyt łatwo zapominasz, że Niemcy są naszymi wrogami, że okupują nasz kraj i że kapitan Kramer rażąco nadużył naszej gościnności. - Ale, tato, oni się kochają. - Jeśli naprawdę się kochają, poczekają do końca wojny. Na razie odmawiam zgody na związek, który twoja matka by potępiła. - Fran~coise spo... - Ani słowa więcej na ten temat, mam już dość tej rozmowy. I tak jestem wystarczająco zmęczony. Przysiadł na przydrożnym słupku. - Czy koniecznie musisz jechać jutro do Bordeaux? - Koniecznie. Muszę poradzić się Luca, jak wycofać się z obietnicy sprzedaży, którą złożyłem na piśmie Fayardowi. - Z obietnicy sprzedaży!... Tato, jak mogłeś zrobić coś podobnego? - Sam nie wiem. Od śmierci twojej biednej matki nękał mnie nieustannie, żądał coraz więcej pieniędzy na zakup nowych narzędzi i sprzętu. W końcu, jak zorientował się w naszych kłopotach, zaproponował mi, że odkupi posiadłość. Za pierwszym razem, gdy mi o tym powiedział, odzyskałem na chwilę przytomność umysłu i oświadczyłem mu, że go przepędzę gdzie pieprz rośnie, jeśli będzie wracał do tego tematu. - Dlaczego nic mi o tym nie powiedziałeś? - Widziałaś przecież, córeczko, że zupełnie straciłem głowę. Zabrakło Isabelle, a mnie się ciągle zdawało, że jesteś dzieckiem. - Ale, tato, to przecież dzięki mnie Montillac jeszcze istnieje. To ja trzymam w garści ziemię i ludzi, ja pilnowałam Fayarda i jego robotników. Żywiłam wszystkich jarzynami, które sama uprawiam w moim warzywniku, przypomniałam Fayardowi, gdzie jego miejsce, a ty mi mówisz... Nie dokończyła. Pierre ujął dłonie córki i czule je ucałował. - Wiem wszystko. Ruth i Camille opowiedziały mi, jaka jesteś dzielna. Właśnie dlatego muszę anulować to przyrzeczenie sprzedaży i potrzebuję porady adwokata. - Miej się na baczności: stryj Luc kolaboruje. - Nie mogę w to uwierzyć. Wprawdzie zawsze był zwolennikiem Maurrasa, sympatyzował ze skrajną prawicą, był zaciekłym antysemitą i wrogiem komunistów, ale żeby kolaborować z Niemcami... - Gdybyż tu był stryj Adrien, on by cię przekonał. - Luc i Adrien nigdy się nie znosili. Już w dzieciństwie stali po przeciwnych stronach barykady. Byli wzorowymi chrześcijanami, lecz nie wiedzieli, co to wybaczanie. Sprawy trochę się ułożyły, gdy Adrien wstąpił do zakonu, ale przy tej okazji Luc stwierdził, że wilk dostał się do owczarni. Powodzenie twojego stryja jako kaznodziei schlebiało próżności i snobizmowi Luca, lecz wojna w Hiszpanii i pomoc, jakiej Adrien udzielił hiszpańskim republikanom, słowa, jakie wygłosił z ambony w Bordeaux, potępiając postawę Kościoła i rządu, rozjątrzyły dawną antypatię bliską nienawiści. Camille powiedziała mi, że Adrien utrzymuje stosunki z Londynem i że schronił się w wolnej strefie. Lucowi to na pewno nie w smak. - Mówił mi, że gdyby wiedział, gdzie jest Adrien, to by go wydał. - Nie wierzę, powiedział to w złości. Luc ma wiele wad, lecz nie jest zdrajcą. - Jakże bym chciała, żebyś się nie mylił! - Czekam też na wiadomości od Adriena. Napisałem do jego ojca przełożonego, by uprzedzić go o moich odwiedzinach. Mam też umówione spotkanie z naszym notariuszem. - Pojadę z tobą, będę spokojniejsza. - Jak chcesz, moja kochana. A teraz zostaw mnie. Chcę być trochę sam. Ucałowawszy ojca L~ea odeszła. Idąc w stronę domu pogrążonego w promieniach zachodzącego słońca, L~ea starała się nie myśleć o jutrzejszym dniu i mówiła sobie: dobrze by było, gdyby popadał deszcz, jest susza, tu i ówdzie liście zaczynają żółknąć. Nie przystając schyliła się i zgarnęła garść ziemi. Jutro powiem Fayardowi, żeby kazał oczyścić tę działkę, pełno tu powoju. Łukiem obeszła lasek, aż dotarła do tarasu. Niekiedy światło zachodu wydobywało rzeźbę terenu, podkreślając piękno tej doliny, co nieodmienne wzbudzało w L~ei uczucie radości. Na trawie w cieniu grabów siedziała i czekała na nią FranĂ~coise. L~ea usiadła obok siostry. Dziewczyna podniosła głowę. Minę miała żałosną. - Rozmawiałaś z tatą? - PRóbowałam, ale nie chciał mnie wysłuchać. Znajdę jakiś sposób, przyrzekam ci. - Nie wysłucha cię już. Co się ze mną stanie? - Mogłabyś... L~ea zawahała się, przekładając grudkę ziemi z ręki do ręki. - Mogłabyś pojechać do Cadillac, do doktora Girarda. Mówią, że... - To okropne! Jak śmiesz proponować mi coś takiego? Otto i ja pragniemy tego dziecka. Już raczej wolałabym umrzeć niż... - No to przestań beczeć i sama powiedz tacie, że jesteś w ciąży. - Nie, nie przejdzie mi to przez usta. Wyjadę do Ottona. Może wówczas tata ustąpi. - Nie rób tego, bardzo to przeżyje. Pomyśl, ile wycierpiał od śmierci mamy. - A ja! Czy wiesz, jak ja cierpię? - Wybacz mi, ale wcale nie mam ochoty się nad tobą litować. to, co zrobiłaś, napawa mnie odrazą. - A ty i Mathias?... A pewnie i inni? L~ea zaprotestowała: - Moi nie byli Niemcami. - Łatwo ci mówić. Czy to moja wina, że nasze kraje prowadzą ze sobą wojnę? - Postąpił niewłaściwie. - Ale on mnie kocha! L~ea wzruszyła ramionami. Fran~coise mówiła dalej: - Znam wiele dziewcząt, które mają adoratorów Niemców