To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

 Czy... czy on wie...?  spytaBam wtBym, Bamicym si gBosem.  {e jest pani drug osob, która zasBu|yBa na jego zemst? Mo|liwe, |e nie jest tego [wiadom. Dokument znajdowaB si w zamknitej szafie pana Geniersa, a Saint-Laurent dopadB sw ofiar na ulicy. Poniewa| dziaBo si to tu| przed domem, sBu|ba niezwBocznie podniosBa larum i rzuciBa si za nim w po[cig. ZdoBaB uj[ dopiero w sporej odlegBo[ci od miejsca zbrodni. PrzyBo|yBam rk do serca.  Mo|e wic ta krew, któr widz w lustrze, nie jest moja, przynajmniej na razie. Desgrez zrobiB min dobrotliwego wujaszka.  Spodziewam si, |e nie ma pani nic przeciwko temu, aby uda si teraz z nami celem spisania formalnego o[wiadczenia. Uczyni to nasz notariusz. Uwaga, niebezpieczeDstwo, ostrzegB mnie rozum. Jak ju| si tam znajd, mog mnie zatrzyma celem dalszej, przymusowej indagacji.  Jak pan widzi, jestem nie ubrana.  Prosz si wic ubra, zaczekam.  Niestety, kapitanie, jestem umówiona na dzisiejszy wieczór.  Madame, pomoc w ujciu mordercy to dziaBanie na rzecz Badu publicznego i spokoju w królestwie naszego najja[niejszego monarchy. Prosz, by[ zechciaBa speBni ten obowizek. Zajmie to pani zaledwie chwil, a niewielkie spóznienie... to nawet rzecz w dobrym gu[cie  rozsiadB si wygodniej w fotelu, jakby ju| caBkiem objB go w posiadanie. Graj na zwBok, szeptaB mi rozum, marudz dopóty, 349 dopóki nie zjawi si Brissac. Jego przybycie skomplikuje Desgrezowi spraw.  Mo|e zechciaBby pan si czego[ napi, kiedy bd si ubiera?  Dzikuj, wystarczy, |e pozwoli mi pani zaczeka.  Och, có| za piekielny skrupulant, pewnie jansenista. Obowizek przede wszystkim. RozpoczBam dBug konferencj z Sylvie na temat swojej toalety. WBosy: wpi w nie grzebyki czy mo|e usia mnóstwem malutkich brylancików, a la gwiazdziste niebo? Czy wBo|y bransolety czy lepiej same pier[cienie? Zauwa|yBam, |e ci|ko znudzony Desgrez zaczyna wodzi wzrokiem po pokoju, |e po kolei przyglda si rzezbom i malunkom wysokiego parawanu obok szafy, nastpnie biureczku w alkowie, wreszcie póBce z ksi|kami. Ach, dziwi si pewnie, widzc jakie to budujce klasyczne dzieBa. Sylvie, zerknwszy z ukosa na zniecierpliwionych ju| do cna asystentów, wdaBa si w przegld mojego pudeBeczka z muszkami.  PóBksi|yce nie s ostatnio zbyt modne, odkd stale nosi je pani de Ludres. RadziBabym motylki  zakoDczyBa po dBu|szym wywodzie.  O nie, motylki w zimie? CaBkiem niestosowne.  W gorsecie pkBa sznurówka i trzeba j byBo wymieni