To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Sobość egzystencjalna 265 budzi on trwogi, nie żyję w trwodze, bo śmierć jest odległa, ona mnie teraz nie dotyczy. Mam jeszcze czas. Nie jestem bytem ku śmierci, pisał Levinas, lecz takim, który żyje i gotów jest grać ze śmiercią lub zgoła ją lekceważyć. Niekiedy troszczę się o bycie, niekiedy lekkomyślnie nim szafuję. Stąd wątpliwe jest, by troska o bycie i trwoga przed śmiercią były strukturalnymi elementami egzystencji. Wątpię, by to śmierć, jak chce Heidegger, ujawniała Dasein jego najbardziej własną, bezwzględną i nieprześcignioną możność bycia, a więc będąc możliwością „w najwyższym stopniu własną", przynosiła wypełnienie 15°. Przeciwnie, to ona staje na przeszkodzie realizacji możliwości. Śmierć, pisze jeszcze Levinas, to ktoś obcy, zabójca, którego nie mogę powstrzymać ani zrozumieć, ktoś przeciwko mnie. Zbliża się nagle, jest nieprzewidywalna, gdyż nie mieści się w horyzoncie mego bycia. Jest zawsze w przyszłości i - dodaje Levinas, przeformułowując znane słowa Heideggera - wyznacza „niemożliwość wszelkiej możliwości" 151. Jeżeli zaś budzi lęk, to nie jest to lęk przed nicością, raczej tylko przed gwałtem 152. I Levinas przytacza słowa Epikura: gdy jesteś, twej śmierci nie ma, gdy przychodzi, nie ma ciebie. Jest więc wątpliwe, by to właśnie ona stanowiła warunek bycia sobą. Mogłabym powtórzyć za Jaspersem, że śmierć nie służy do rozbudzenia możliwych głębi egzystencji, lecz do uczynienia wszystkiego bezsensownym153. Niemniej czegoś mnie ona uczy. Dzięki niej, a raczej tej nie do uniknięcia perspektywie wiem, że przyjdzie moment, w którym mnie już nie będzie, że nie będę w żadnej sytuacji, przestanę być w świecie. Nastąpi rozpad podstawowych struktur mojej egzystencji: ja i świat staną się sobie obce. W momencie śmierci świat przestaje być moim, zginie moje bycie w świecie, a więc moje jego rozumienie. On jednak sam, w swej bytowości, zostanie, okazując, wbrew próbom S. Kierkegaard, Bojaźń i drżenie, op. cii., s. 149. 150 M. Heidegger, Bycie i czas, op. cii., s. 353, 352. Na temat wieloznaczności tej Heideggerowskiej tezy, zob. C. Wodziński, Heidegger i problem zła, op. cii., s. 295. Nie zatrzymuję się nad tą kwestią, gdyż nie o krytykę Heideggera tu chodzi. 151 E. L6vinas, Totalite et infini, op. cii., s. 212. 152 Tamże, s. 208-213. 153 R. Rudziński, Jaspers, op. tit., s. 203. 266 Część II mojego nim zawładnięcia, samoistność, nieprzynależność do mnie. Łudziłam się zatem, wiążąc go tak ściśle z moją egzystencją. On wyznacza ją, to prawda, ale w perspektywie śmierci dostrzegam, jak głęboka dzieli nas przepaść, tym głębsza, że pociąga za sobą rozpad kontaktów z innymi, wtrącając mnie w okrutną samotność. To ja sama mam umrzeć, i to słowo: sama wskazuje mi na konstytutywny dla mej sobości fenomen. Jest nim samotność. W samotności skupiam się w sobie aż do bólu. Zrywam więzi, przestaję być z i nie zwracam się ku (mit und zu). Jestem sama, sama dla siebie, czasem w rozpaczy, czasem w dumie. Wszystkie te sytuacje graniczne, o których mówi Jaspers, choć nie tylko one, mogą potęgować we mnie to skupienie. Lecz właśnie to ono jest nieodzownym warunkiem sobości egzystencjalnej. O samotności pisze też Jaspers, wyróżnia jej stopnie i uzależnia je od zdobywanego wobec świata filozoficznego dystansu, wiedzy o nim, owego intelektualnego rozjaśnienia, na skutek którego egzystencja się pogłębia. „Zdobywam mój własny byt, pisze, w absolutnej samotności, gdzie wobec problematyczności tego, co zachodzi w świecie, wobec tego, że wszystko - także mój własny byt empiryczny - pogrąża się w otchłani, stoję przecież przed sobą poza światem w taki sposób, jak gdybym był bezpieczną wyspą na oceanie, z której spoglądam w świat bez celu, niby w jakąś falującą atmosferę, gubiącą się w bezkresach. Nic nie obchodzi mnie autentycznie, ale wszystko oglądam przy świadomości mojej wiedzy, która jest pewnym oparciem" 154. Bez wątpienia, samotność na pewno ma stopnie, wyznacza je jednak głębokość rozdarcia między mną, światem i innymi, a nie chłodny intelektualny dystans. Gdy poznaje się świat chłodnym okiem, jest się w nim i z nim. Poznanie jest wszakże zgodnością myśli i jej przedmiotu. Przez poznanie wszystko należy do mnie, wszystko jest pojęte, jakby wzięte ręką, powiedziałby Levinas, a więc moje. Przez wiedzę jestem w świecie u siebie. To „chłodnym okiem" określa zatem dystans tylko emocjonalny. Nie o emocje jednak chodzi, lecz o taki moment egzystencjalny, w któ- R. Rudziński, Jaspers, op. cii., s. 190. Tożsamość Ja. Sobość egzystencjalna 267 rym wieź moja ze światem rozluźnia się i to, co było moim światem, a co może obejmować nawet gwiazdy, gdy obliczam ich odległości i badam chemiczne składy, zawęża się, grożąc pełnym rozdarciem i wyznaczając pierwsze kręgi skupienia. Ja jest w samotności, gdy się rwą nici możliwego rozumienia i porozumienia, gdy świat staje się czymś obcym, tak że bycie w nim odrzucam jako zbyt trudne, wręcz niemożliwe. Ja wycofuje się ze świata, ucieka od jego spraw i innych ludzi, nie chce i nie może ich rozumieć, skupia się w sobie, bo tylko w sobie odnajduje to, co ma znaczenie, pogrąża się wiec bądź w zarozumiałości swej sobości, bądź przeciwnie, odsłania się sobie w nieznośnym odosobnieniu swej odmienności, w samotnej rozpaczy. Skupienie w sobie różne przybiera formy. Jest samotność marzyciela uciekającego w przestrzeń fantazmów i samotność Nietzscheańskiego nadczłowieka, który odwraca się z pogardą od świata, śmieje się, drwi, idąc gdzieś naprzód. Jest samotność nienawiści, nienasyconej, wściekłej, absurdalnej, przybierającej nieraz postacie schizofreniczne. To nie zmienia jej istoty, której wyznacznikiem jest bolesność. Samotność niekiedy przynosi ulgę, lecz nie zna radości. Radość bowiem nie rodzi się w zamkniętej na świat egzystencji, potrzebuje bycia wraz, z tym innym. Samotność jest smutna, może zatem nie docenioną jest łaską, gdy sobość nie zamyka się w sobie, nie pogłębia się w gorzkim odosobnieniu, lecz zanurza się w świecie, w tej ogarniającej ją fali, tracąc coś z siebie, ale zyskując kontakt, bliskość, bycie razem. Sens jednak samotności nie polega na tych przeżyciach, które ją wypełniają i jej towarzyszą, i których opisowi poświęcili się egzystencjaliści. Samotność jest warunkiem bycia sobą