To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Chciałyśmy wykorzystać nasz dar do zmieniania świata na lepsze. Choć każda chciała się uczyć czego innego, udałyśmy się tam z tego samego powodu. Dziewczyna pomyślała, że to bardzo podobne do tego, co sama czuła, i że o takiej właśnie pomocy mówiła. Wiedziała jednak, że nie pora o tym wspominać. - Czemu musiałyście podróżować aż do Pałacu Proroków, żeby się tego wszystkiego dowiedzieć? - Tamtejsze czarodziejki słyną z wielkiego doświadczenia, tak w sprawach czarodziejów i magii, jak i - a nawet przede wszystkim - w sprawach tyczących tego i innych światów. - Innych światów? - Jennsen wskazała obszar poza zewnętrznym pozłoconym kręgiem Grace, na leżącej w pobliżu planszy. - Masz na myśli świat zmarłych? Althea odchyliła się do tyłu, zastanowiła. - Tak, ale niezupełnie. Pojmujesz znaczenie Grace? - Zaczekała na potwierdzenie Jennsen. - Czarodziejki z Pałacu Proroków mają wiedzę na temat interakcji pomiędzy darem a zasłoną oddzielającą światy oraz ich współzależności. Na temat tego, jak to wszystko współgra. Nazywają je Siostrami Światła. Jennsen przypomniała sobie nagle, jak Sebastian mówił, że Siostry Światła są teraz przy imperatorze Jagangu. Zaproponował, że zabierze ją do Sióstr Światła. Miał nadzieję, że one będą mogły jej pomóc. Na pewno musiały mieć coś wspólnego ze Światłem Stwórcy, a zwłaszcza z darem symbolizowanym przez centrum Grace. Coś jeszcze przyszło jej na myśl. - Czy to ma coś wspólnego ze słowami Lathei? Że widzisz te... dziury w świecie, jak je nazwała? Althea uśmiechnęła się jak nauczycielka rada, że uczennica jest bliska prawdy. - W samej rzeczy. Pozbawione daru potomstwo lorda Rahla, każdego lorda Rahla, od tysięcy lat, jest zupełnie inne niż pozostałe istoty. Dla nas, mających dar, jesteście dziurami w świecie. - Co to dokładnie znaczy? - Jesteśmy na was ślepi. - Ślepi? Przecież mnie widzisz. I Lathea mnie widziała. Nie rozumiem. - Oczami was widzimy. Jednak darem nie. - Wskazała Friedricha stojącego przy kominku z żelaznym czajnikiem, a potem okno. - Wszędzie są żywe istoty. Widzisz je oczami, widzisz Friedricha, drzewa i inne. Tak jak ja, jak wszyscy. - Uniósłszy palec, podkreśliła wagę swoich słów. - Jednak ja widzę je również poprzez dar. I chociaż widzą cię nasze oczy, to my, mający dar, nie możemy cię spostrzec za pośrednictwem magii. Rahl Posępny nie potrafił cię dostrzec zupełnie tak samo jak ja. Nowy lord Rahl też tego nie potrafi. Dla nas, mających dar, jesteś dziurą w świecie. - Ale, ale - jąkała się zmieszana Jennsen - to nie ma sensu. Przecież mnie ścigał. Posłał za mną ludzi, mieli moje imię na kartce. - Mogą cię ścigać, ale tylko zwykłymi metodami. Nie potrafią cię odnaleźć za pomocą magii. Jego dar cię nie postrzega, jest na ciebie ślepy. Chcąc cię odnaleźć, musi korzystać ze szpiegów, przekupstwa i zastraszania, a nie tylko z rozumu i przebiegłości. W przeciwnym razie wysłałby jakąś magiczną bestię, żeby cię rozszarpała, i tak załatwiłby całą sprawę. Nie musiałby wysyłać żołnierzy z twoim imieniem zapisanym na kartce. - Chcesz powiedzieć, że jestem dla niego niewidzialna? - Nie. Znam cię. Pamiętani twoje rude włosy. Rozpoznałam cię, bo pamiętam twoją matkę, a wyglądasz jak ona. Znam cię na ten właśnie sposób, tak jak wszyscy kogoś znają i rozpoznają. Rahl Posępny mógłby cię rozpoznać za życia, gdyby tylko pamiętał twoją mamę. Ci, którzy go znali, mogliby się dopatrzyć w tobie podobieństwa do niego, które i ja widzę, jego cech połączonych z cechami twojej mamy. Lord Rahl rozpoznałby cię w ten sam sposób, w jaki osoby bez daru poznają innych. Może cię odnaleźć zwyczajnymi metodami. Oczywiście, gdyby cię zobaczył, domyśliłby się, że jesteś pozbawionym daru dzieckiem Rahla. Jednak nie może cię odnaleźć za pomocą magii. Tego nie potrafi. Dla nas, mających dar, pod wieloma względami jesteś jak wszyscy inni, wyjąwszy to, że jesteś dziurą w świecie. Jennsen się nachmurzyła. Uświadomiła to sobie dopiero wtedy, gdy Althea, zamyślona, widząc jej minę, złączyła kciuki. - Kiedy byłam w Pałacu Proroków - odezwała się w końcu Althea - poznałam tam kobietę, czarodziejkę jak ja, o imieniu Adie. Przybyła samotnie do Starego Świata z odległej krainy, żeby się nauczyć, czego tylko zdoła. Była ślepa. - Ślepa? Jak mogła sama podróżować, skoro była ślepa? Althea uśmiechnęła się, wspominając tamtą kobietę. - O, mogła. Posługiwała się darem, nie oczami