To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Odczekawszy około pięciu minut, objechał cały kwartał. Wjeżdżając ponownie na Beacon Street poszukał czarnego cadillaca. Już go nie było. Zaparkował przy hydrancie przeciwpożarowym w połowie drogi między dwiema przecznicami. O trzeciej nad ranem Back Bay było bardzo spokojne - żadnych przechodniów i tylko czasami przejeżdżający samochód. Skręcając na chodnik wiodący do budynku Carol Jason dokonał oględzin pięciopiętrowej fasady, nie dostrzegał jednak światła w żadnym oknie. Wszedł do hallu budynku i przyjrzał się nazwiskom umieszczonym obok przycisków dzwonków. Było ich czternaście. Ku rozczarowaniu mężczyzny, Donner nie było wśród nich wymienione. Wycofując się na zewnątrz Jason zastanawiał się, co powinien zrobić. Przypomniawszy sobie, że jest jeszcze uliczka pomiędzy Beacon i Marlborough, obszedł kwartał dookoła, licząc budynki, aż odnalazł dom Carol. W oknie na trzecim piętrze paliło się światło. Domyślał się, że musi to być mieszkanie tancerki, bo mało prawdopodobne było, żeby ktoś inny był o tej porze na nogach. Z zamiarem powrotu do wejścia i naciśnięcia właściwego dzwonka zawrócił i ruszył ponownie uliczką. Natychmiast dostrzegł samotną postać, ale szedł dalej, mając nadzieję, że mężczyzna po prostu przejdzie obok. Kiedy odległość między nimi zmniejszyła się, Jason zwolnił kroku, a potem stanął. Ku swojemu przerażeniu stwierdził, że to kulturysta z baru. Jego skórzana kurtka motocyklowa była rozpięta, ukazując biały podkoszulek, opięty na mocarnych mięśniach. Był to ten sam osobnik, który poprzedniej nocy wyrzucił go z Club Cabaret. Mężczyzna nadal szedł w stronę Jasona, zginając palce w widocznym wyczekiwaniu. Doktor oceniał go na dwadzieścia kilka lat, a zaokrąglona twarz sugerowała, że przyjmował steroidy. To oczywiście oznaczało kłopoty. Nadzieja Jasona, że mężczyzna może go nie rozpoznać, rozwiała się, kiedy osiłek warknął: - Co tu robisz, ty cholerna kreaturo? To było wszystko, czego potrzebował. Obrócił się na pięcie i wystartował w stronę drugiego wylotu ulicy. Niestety, jego pantofle na skórzanej podeszwie nie mogły się równać z nike’ami ochroniarza. - Ty przeklęty zboczeńcu! - wrzasnął, zatrzymując Jasona. Lekarz zanurkował pod zamaszystym hakiem i chwycił osiłka za udo, mając nadzieję, że go wywróci. Niestety, z równym powodzeniem mógłby złapać nogę fortepianu. Został wyprostowany szarpnięciem. Brak równych szans w tym pojedynku stał się już jasny dla Jasona, który postanowił spróbować jakiegoś dialogu. - Dlaczego nie znajdziesz sobie kogoś o podobnych wymiarach! - krzyknął rozjątrzony. - Bo nie lubię zboczeńców - odrzekł kulturysta, praktycznie podnosząc przeciwnika z ziemi. Wykręcając się w jedną, potem w drugą stronę, Jason uwolnił się ze swojej marynarki i rzucił w głąb uliczki, przewracając kosz na śmieci. - Nauczę cię, żebyś nie węszył wokół Carol! - ryknął goryl, odrzucając kopnięciem pojemnik, gdy ruszał na uciekinierem. Lata joggingu odpłaciły się teraz Jasonowi. Chociaż osiłek jak na swą masę był szybki, Jason słyszał, że oddech jego prześladowcy staje się coraz cięższy. Lekarz był już niemal na końcu ulicy, kiedy pośliznął się na rozsypanych kamykach, natychmiast tracąc równowagę. Wygramolił się właśnie na nogi, gdy ciężka ręka chwyciła go za ramię i obróciła dokoła. ROZDZIAŁ SIÓDMY - Stać! Policja! - Głos rozbił ciszę bostońskiej nocy. Jason zamarł, podobnie osiłek. Drzwi zaparkowanego u wylotu ulicy nieoznakowanego samochodu otworzyły się nagle i wysiadło z nich trzech cywilów. Już po raz drugi tego dnia usłyszał: - Do ściany. Rozstawić nogi! - Wykonał polecenie, ale kulturysta namyślał się przez chwilę. W końcu warknął do Jasona: - Masz szczęście, ty sukinsynu. Potem podporządkował się. - Zamknij się! - ryknął policjant. Jason i jego prześladowca zostali szybko przeszukani, potem kazano im się odwrócić i położyć ręce na karku. Jeden z policjantów wyjął latarkę i sprawdził ich dokumenty. - Bruno DeMarco? - zapytał, kierując światło na osiłka. Bruno przytaknął ruchem głowy. Światło przesunęło się na Jasona. - Doktor Jason Howard? - Zgadza się. - Co tu się dzieje? - indagował policjant. - Ten pokurcz usiłował napastować moją dziewczynę - oświadczył rozwścieczonym głosem Bruno. - Śledził ją. Policjant przenosił wzrok z Jasona na Bruna i z powrotem, potem podszedł do samochodu, otworzył drzwi i rozmawiał z kimś siedzącym na tylnym siedzeniu. Kiedy wrócił, wręczył gorylowi jego portfel i kazał mu wracać do domu i kłaść się spać. W pierwszej chwili Bruno zachowywał się, jakby nie zrozumiał, ale potem wziął swoje dokumenty. - Zapamiętam cię, dupku! - krzyknął Jasonowi, znikając na Beacon Street. Doktor był oszołomiony. Nie mógł uwierzyć, że pozwolili odejść napastnikowi, a nie jemu