To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
W końcu jednak słynny pianista dopiął swego i znalazł się w sypialni niedostępnej dotychczas arystokratki. Kiedy opuszczał nad ranem jej buduar, pragnąc upokorzyć księżnę za kilkuletnią zwłokę, położył na nocnym stoliku sto koron. Księżna wzięła pieniądze, przeliczyła i zwróciła Lisztowi dziewięćdziesiąt koron ze słowami: — Oto reszta, nie widzę powodu, żeby od mistrza brać więcej niż od innych. Znakomitego kompozytora i wirtuoza Franciszka Liszta zapytano kiedyś, dlaczego nie pisze wspomnień, skoro jego życie jest tak bogate. — Moje życie — odparł kompozytor — zabiera mi tyle czasu, że nie starcza mi go już na pisanie wspomnień. Pewna dama zapytała Liszta: — Czy to prawda, mistrzu, że pianistą trzeba się urodzić? - Oczywiście — odparł. — Nie urodziwszy się, nie można grać na fortepianie! Liszt przyjaźnił się z Schumannem, który od czasu do czasu przyjeżdżał z Drezna do Lipska, aby spędzić z przyjacielem kilka godzin. Wizyta ta miała zawsze mniej więcej taki sam przebieg. Najpierw Liszt grał długo na fortepianie, a Schumann siedział bez słowa i słuchał. Po jakimś czasie Liszt zabierał się do pisania listów, a przyjaciel, nie przeszkadzając mu, milczał w jakimś kącie pokoju. Gdy zapadł zmrok, Liszt przypominał sobie o obecności przyjaciela. Wówczas Schumann wychodząc ze swego kąta, mawiał łagodnie: - No to do widzenia. Jakże przyjemnie pogadaliśmy sobie, tak od serca. Jak wiadomo-, jeden z ważniejszych motywów w drugim akcie »Walkirii" Ryszarda Wagnera, został zaczerpnięty z „Fausta", Poematu symfonicznego Liszta. Gdy pewnego wieczoru Liszt wykonując swego „Fausta", doszedł do owego miejsca w partyturze, zbliżył się do fortepianu Wagner i odezwał się żartobliwie: — Papciu, ten motyw ja ci właśnie skradłem. Liszt, który bez zawiści odnosił się do niezwykłych sukcesów swego zięcia, odpowiedział na to: — To świetnie. Ludzie przynajmniej częściej będą to słyszeć Liszt goszcząc u księżnej pruskiej był proszony o danie koncertu. Artysta chętnie na tę propozycję przystał. Gdy zasiadł do fortepianu, swoim zwyczajem postawił cylinder pod krzesłem. Może przypadkiem, może też umyślnie, potrącił go nogą. Cylinder potoczył się daleko po lustrzanej posadzce. - Cylinder! Cylinder! — zawołała księżna. - Wasza Królewska Mość — odpowiedział artysta podnosząc się szybko z krzesła i składając ukłon — po co mi cylinder, kiedy na skutek okazywanej mi dobroci i tak już straciłem głowę. Pewnego razu Liszt i Rubini zapowiedzieli swój koncert w jednym z większych miast Francji. Zdziwili się niepomiernie, gdy na sali ujrzeli zaledwie pięćdziesiąt osób. Rubini przeklinał, ale śpiewał jak anioł. Liszt grał fenomenalnie, widząc jednak, że publiczność jest dość posępna — zawołał: — Panowie i pani (była bowiem jedna kobieta) sądzę, że macie już dość muzyki. Czy mogę się teraz ośmielić i zaprosić wszystkich zebranych na kolację? Przez chwilę wśród pięćdziesięciu widzów trwała niepewność, co robić, ale rzucona w ten sposób propozycja znalazła wkrótce zwolenników i całe towarzystwo udało się do restauracji. Liszt zapłacił 1200 franków. Gdy na którymś z koncertów dworskich car Mikołaj I podczas gry Liszta wdał się w rozmowę z siedzącym za nim adiutantem i ich dialog przeciągał się, Liszt nagle przestał grać. po chwili car zwrócił uwagę na siedzącego przy fortepianie bez muzyka i spytał: Dlaczego przestał pan grać? W odpowiedzi usłyszał: —- Gdy cesarz mówi, wszyscy winni milczeć. Pierwszym muzykiem, który złamał ogólnie obowiązującą zasadę, że w każdym koncercie musi brać udział kilku wykonawców, był Franciszek Liszt. Ze swej podróży do Włoch, Liszt tak napisał o tym do księżnej Belgioioso: „Ponieważ nie mogłem złożyć żadnego uczciwego programu, ośmieliłem się dać wiele koncertów sam i dziś za przykładem Ludwika XIV mogę oświadczyć publicznie: koncert to ja". Napoleon III, goszcząc Liszta w Tuileries, powiedział w przypływie szczerości: — Czuję się bardzo zmęczony. Czasami mam wrażenie, że żyję sto lat. - Wcale mnie to nie dziwi — odpowiedział kompozytor. — Jest pan wszak stuleciem, Sire. Dworna odpowiedź Liszta obiegła cały Paryż. Na jednym z towarzyskich zebrań poproszono Liszta, żeby zagrał któryś ze swych utworów. Artysta początkowo wymawiał się, gdy jednak nie przestano nalegać, ustąpił. Podchodząc do fortepianu, powiedział: — Dobrze, zagram więc jedną z moich etiud. — Cooo? — jeden z obecnych dał wyraz swemu rozczarowaniu. — To pan chce teraz ćwiczyć? Franciszek Liszt został zaproszony na dwór cesarski w Wiedniu, gdzie miał dać koncert. Po odegraniu całego programu artysta, zmuszony do bisów zagrał słynnego „Marsza Rakoczego", którego wykonanie w cesarstwie austriackim było zabronione pod karą 8 tygodni aresztu Zapanowała konsternacja. Goście zbledli, jedynie cesarz z entuzjazmem bił brawo, domagając się powtórzenia „Marsza": — Nigdy dotąd nie miałem sposobności usłyszeć tego wspaniałego utworu — powiedział, zwracając się do Liszta. LOLOBRIGIDA Giną Giną Lolobrigida ma dwóch małych siostrzeńców. Kiedy spodziewała się dziecka, jeden z chłopców pyta drugiego: - Powiedz mi, skąd ciocia Giną może wiedzieć, że da nam małego kuzyna za pięć miesięcy? - Jak to skąd? Przecież ciocia Giną też czyta gazety. LUDWIK XIV Ludwik XIV ofiarował siostrze opactwo w Calles. Obecni na uroczystości goście olśnieni byli ilością diamentów, muzyką i udziałem wielu dostojników spośród wyższego kleru. — Tak tu wszystko wygląda jak w raju — powiedziała jakaś dama. — Nie — powiedział ktoś złośliwy — w raju nie ma tylu biskupów. Król francuski Ludwik XIV wezwał do siebie słynnego literata i krytyka, Boileau. Pokazawszy mu swoje wiersze, zachęcił do przeczytania i wydania o nich opinii. Boileau długo wertował kartki z królewską poezją, wreszcie rzekł: — Dla Waszej Wysokości nie ma nic niemożliwego. Chciała Wasza Królewska Mość napisać złe wiersze i to się jej udało. Ludwik XIV zagadnął kiedyś pewnego dygnitarza na swoim dworze, czy zna język hiszpański. - Nie, Najjaśniejszy Panie — odpowiedział zapytany. — Szkoda — powiedział król. Dygnitarz zrozumiał to „szkoda" jako możliwość wyjazdu na placówkę, pod warunkiem, że nauczy się hiszpańskiego