To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Taki był w każdym razie ideał, do którego dążono w wielu kościołach, co wzrastało stopniowo w ciągu panowania Elżbiety. 440 mianowała zdolnego Whitgifta arcybiskupem Canterbury (1583) i z jego pomocą zajęła niewzruszone stanowisko, przeciwne purytanizmowi w kościele. Wprawdzie Whitgift w wielu punktach doktrynalnych był kalwinistą, ale sprzeciwiał się demokratyzacji rządów kościoła i bronił nieugięcie władzy królewskiej i episkopatu przeciwko parlamentowi, kołom świeckim i klerowi prezbiteriańskiemu. W tym podwójnym przeciwstawieniu się zarówno powrotowi rzymskiego katolicyzmu, jak i wdzieraniu się purytanizmu, Elżbieta wykorzystywała siły dawnych kościelnych sądów i władz, popierane obecnie przez Wysoką Komisję (High Commission), rodzaj kościelnej Izby Gwiaździstej, za której pośrednictwem utrzymywano bardzo skutecznie nową kontrolę Korony nad kościołem. Chociaż Wysoka Komisja stanowiła odgałęzienie Tajnej Rady, jednak reprezentowała raczej królową niż ogół jej doradców. Bowiem wielu z nich, jak sam Cecil, odnosiło się niechętnie do procedury przesłuchiwania oskarżonego w drodze zadawania krzyżowych pytań pod przysięgą, jako zalatującej „rzymską inkwizycją", a w polityce prześladowania zbyt żarliwych protestantów dopatrywało się niebezpieczeństwa dla państwa. Jednak królowa trzymała się własnej drogi wbrew namowom swych doradców i uchwałom swych wiernych Gmin i dzięki temu zachowała anglikański charakter kościoła w czasie, kiedy zanosiło się na to, że siły ludowe wciągną go całkowicie w nurt europejskiej i szkockiej Reformacji albo przypadkowo wprowadzą weń nowe rozdwojenia. Pod rządem elżbietańskiego państwa-kościoła spotykamy męczenników zarówno katolickich, jak i protestanckich. Purytańscy pole-miści, jak np. Penry, autor rozpraw Marprelate'a *, na swoją zgubę gwałtownie atakowali biskupów. W oczach królowej atak na episkopat był przestępstwem politycznym, gdyż narażał na niebezpieczeństwo delikatną równowagę jej układu kościelnego i państwowego. Nawet bardziej umiarkowana propaganda prezbiteriańska Thomasa Cartwrighta rozgniewała ją i zaniepokoiła. Cartwrighta wtrącono do więzienia w 1590, a Penry'ego, Barrowa i Greenwooda powieszono jako bun- towników (1593). Zdarzali się też inni męczennicy swej wiary, którzy nie mieli po swojej stronie żadnego wielkiego stronnictwa ani w kraju, ani za granicą, aby litowało się nad ich losem lub sławiło ich męstwo, ale którzy na pewno nie byli bardziej winni jakiegokolwiek przestępstwa przeciw państwu niż jezuita albo purytanin. Kilka osób * John Penry (zob. skorowidz bibliograficzny), purytanin, był głównym autorem 7 pamfletów atakujących kościół anglikański, które wydrukowano potajemnie w latach 1588-89. Ukazały się one pod pseudonimem Martina Marpre-late'a. 441 w Anglii wschodniej spalono za „różne obrzydliwe herezje", ponieważ wyrażały wątpliwości co do ortodoksyjnej doktryny o Trójcy Świętej. Dla takich ludzi ani katolik, ani kalwinista czy anglikanin, nie miał w owych czasach żadnego miłosierdzia. Były to ofiary nie racji stanu, tylko nie tolerancyjnych uprzedzeń religijnych i wciąż utrzymującego się przy życiu średniowiecznego zwyczaju tropienia herezji. „Korona w parlamencie", a więc nowożytne państwo wszechwładne w obrębie swych granic istotnie miało w swoim ręku przerażającą potęgę, po tym jak monarchia Tudorów podporządkowała kościół swej woli. Taka potęga była może potrzebna, by ocalić kraj od hiszpańskiego podboju, ale ograniczała stały skądinąd rozwój wolności jednostki